Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

71


Pov Paula

Cieszyłam się, że jestem już w domu Harry'ego, lecz nadal zbyt dobrze się nie czułam. Z ledwością mogłam wstać i zrobić kilka kroków. A o schodzeniu ze schodów to nie było nawet mowy. Za to Harry był dla mnie bardzo miły, nawet aż za bardzo. Co powoli zaczynało mnie doprowadzać do szału, no bo ile mogę znosić te jego ciągłe pytania jak się czuję. Przez to tylko mi się pogarszało.

- Już jestem śliczna - powiedział do mnie Harry. Nie było go raptem godzinę. Odkąd mnie przywiózł czyli od wczoraj nie spuszcza mnie z oka na dłużej.

- Nie jestem jakaś umierająca, więc nie muszę być pod stałą opieką - zakomunikowałam mu i odłożyłam tablet na szafkę.

- Martwię się o ciebie skarbie - przysiadł obok mnie i złapał mnie za dłoń.

- Niepotrzebnie, dobrze już się czuję - skłamałam, ale on tego nie musiał wiedzieć.

- Na pewno?

- Jasne - poinformowałam go patrząc mu prosto w oczy.

- Jakoś ci nie wierzę - no czemu on nie może odpuścić tylko ciągle drąży ten temat.

- To już twoja sprawa, ale jeśli się wreszcie zamkniesz to cię pocałuję - trochę zbyt pochopnie mu to zaproponowałam, ale miałam juz dość tego jego ględzenia.

Uśmiechnął się i delikatnie złapał mnie za ramiona.

- Zrób to - zbliżył swoją twarz do mojej i czekał na mój ruch nic samodzielnie nie robiąc. Najwidoczniej bardzo poważnie potraktował moje słowa.

Czując, że nie mam innego wyjścia zaczęłam go powoli całować. Nie był to jakiś namiętny pocałunek tylko taki irytująco wolnym. Liczyłam na to, że już nigdy nie będzie chciał bym go całowała.

- Będę musiał więcej gadać - oznajmił jak zakończyłam pocałunek. Czyli osiągnęłam odwrotny skutek.

- To ja znajdę inny sposób na uciszanie ciebie.

- Po co, skoro ten jest dobry - wpakował się pod mój koc i mnie przytulił. - Rozmawiałem dziś z twoim bratem.

- Już nie chcesz go zabić - ostatnio chciał go rzucić pumie na pożarcie, a teraz tak po prostu z nim rozmawia.

- Ostatnio się rehabilitował.

- Jak? - szczerze to, to mnie bardzo zaciekawiło. Co takiego mógł zrobić, że Harry darował mu taką zdradę.

- I tak byś nie zrozumiała - przewróciłam oczami na jego słowa. Nienawidziłam jak traktował mnie jak dziecko.

- To może byś tak spróbował mi wytłumaczyć. Nie jestem głupia.

- Oczywiście, że nie jesteś. Tylko te sprawy dotyczą przerzutów narkotyków, wątpię by cię to interesowało - no w tym to miał akurat rację, nie obchodziły mnie jego interesy.

- Masz rację.

- No widzisz słońce - pocałował mnie w policzek. - Nie okłamywałbym cię.

- To dobrze. A tak w ogóle to też pogadałbym z Zayn'em - sama nie miałam pojęcia co mnie tak nagle wzięło na rozmowę z moim bratem.

- No to doskonale się składa, bo on jutro przyjeżdża - no to obgadam z nim parę istotnych spraw.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro