59
Pov Harry
Dosłownie wszyscy i wszystko mnie denerwowało, więc odesłałem służbę by mieć trochę spokoju, ale chyba zrobiłem to zbyt pochopnie, bo nie miał mi kto gotować i po mnie sprzątać. Z tym drugim to nie było takiego ogromnego kłopotu, bo przecież nie muszę żyć w jakichś sterylnych warunkach. Lecz z tym gotowaniem to mam duży problem. Zrobienie najzwyklejszej jajecznicy sprawiało mi od zawsze ogromny kłopot. I tak nigdy nie nadawała się do spożycia. Jak już opróżniłem całą lodówkę to zacząłem korzystać z cateringu. Na szczęście alkohol także dowozili, bo inaczej to bym chyba nie wyrobił z tym ciągłym bieganiem do sklepu.
Minął już prawie tydzień od zniknięcia Pauli. Do tej pory nie dostałem żadnego telefonu ani wiadomości od tej osoby która mi ją zabrała. Przez chwilę nawet przemknęło mi przez myśl to, że ona sama ode mnie uciekła, ale później uświadomiłem sobie, że to prawie niemożliwe. Nie dałaby rady zabić mojego pracownika i ominąć te wszystkie zabezpieczenia. Tylko czemu ten, który ją porwał mnie o tym nie informuje. Do towarzystwa to jej chyba nikt nie porwał?
Wstałem i podszedłem do stolika. Tam nalałem sobie prawie całą szklankę whisky, no bo po co później chodzić i dolewać.
Wiem, że teraz powinienem, odstawić szklankę i zacząć zastanawiać się jak tylko odzyskać Paulę, lecz ja wiem, że nie ma to najmniejszego sensu. Nie miałem żadnej wskazówki, nawet najmniejszej poszlaki.
Nic nie dawało mi najmniejszej motywacji bym walczył.
***
Jak obudziłem się z wyraźnym bólem kręgosłupa to uświadomiłem sobie, że znowu zasnąłem na fotelu. Ostatnio dość często mi się to zdarza.
Zacząłem się zastanawiać co się ze mną dzieje. Jeszcze nigdy nie doprowadziłem się do takiego stanu. Nawet wtedy gdy umarł mój syn to złapałem na chwilę doła, ale szybko się z tego otrząsnąłem. I powróciłem do pracy.
Teraz sytuacja jest zupełnie inna. Tu nie chcę i nawet nie potrafię się pogodzić z utratą Pauli.
Wziąłem telefon ze stolika i na wyświetlaczu pojawiło się powiadomienie, otworzyłem wiadomość i zobaczyłem coś przez co aż krew mi się w żyłach zagotowała. A mianowicie moja Paula przytulona do Louisa.
I byłem już pewien, że to on to zrobił. Pewnie postanowił się na mnie zemścić za to, że Carolina wolała mnie. Ja szczerzę mówiąc nie byłem w niej jakoś mocno zakochany. Pozwoliłem jej ze sobą zamieszkać tylko dlatego, że była ze mną w ciąży. Później po jednej z naszej kłótni zaczęła szybciej rodzić i w wyniku tego umarła razem z moim synem.
On o wszystko oczywiście obwinił mnie. A teraz jeszcze miał Paule tą, którą kocham najbardziej. Jedyny sens mojego istnienia.
Lecz jest jeden plus całej tej sytuacji, wiem gdzie ona jest.
I już niedługo wróci do mnie.
Okej wiem, że rozdział jest nudny, bo zawiera same przemyślenia Harry'ego, ale tak musiało być. Niech on też sobie trochę pocierpi. Następny jutro albo w piątek.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro