Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

42

Pov Paula

Harry próbował mnie przekonać bym mu wybaczyła, lecz jego starania poszły na marne. Nie zamierzałam mu tego darować. On mnie mógł zabić i to tak naprawdę już nie pierwszy raz. A jak już chciał mnie pozbawić życia to mógł to zrobić raz, a dobrze. Teraz zabijał mnie po kawałku, sprawił, że już kompletnie nic nie było w stanie mnie ucieszyć.

- Chcesz gdzieś wyjść? - Spytał gdy leżałam na łóżku, od dwóch dni nie opuszczałam pokoju. Nie widziałam ku temu potrzeby.

- Nie.

- Czemu? Nie możesz cały czas tu siedzieć - przysiadł obok mnie. - I dlaczego nie ruszyłaś prezentu ode mnie. Nie podoba ci się?

- Jest fajny - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. To urządzenie było naprawdę super, ale nie mogłam go ruszać. Gdybym zaczęła go używać to Harry pewnie by uznał, iż mu wybaczyłam.

- Mogę ci kupić jeszcze coś innego. Musisz mi tylko powiedzieć co byś chciała.

- Niestety od ciebie nigdy nie dostanę tego co będę chciała. I mówię tu o wolności jakbyś nie skojarzył.

- Właśnie chciałem cię gdzieś zabrać, ale ty nie chcesz - no i znowu mnie opatrznie zrozumiał, ja nie mam pojęcia czy ja jakoś nie wyraźnie  mówię czy co?

- Chciałabym być wolnym człowiekiem, niezależnym od nikogo - wytłumaczyłam mu to jak tylko najprościej się dało. Chyba nawet dziecko skojarzyłoby o co mi chodzi.

- Paula ty masz dopiero szesnaście lat. jesteś jeszcze dzieckiem. To normalne, że to ja jestem za ciebie odpowiedzialny. Gdybyś nie była ze mną to twoi rodzice sprawowaliby opiekę nad tobą - przewróciłam oczami na to co powiedział. Czy on naprawdę nie widzi w tym różnicy?

- Daj ty mi już lepiej spokój - odwróciłam się do niego plecami i przykryłam kocem prawie, że na głowę. Po cichu liczyłam na to, że sobie pójdzie. Lecz jak to zwykle teraz bywało moja intuicja mnie zawiodła i zamiast sobie pójść to on ściągnął ze mnie koc.

- Jest dziś taka piękna pogoda, że nie mam zamiaru pozwolić ci spędzić całego  dnia w łóżku. Przebieraj się i to już.

Na szczęście wyszedł z pokoju, ale ja byłam pewna, że jeśli za kilka minut nie zejdę na dół do niego to on pewnie przylezie do mnie i zaciągnie mnie do tego ogrodu w tych ciuchach, w których śpię. nie chcąc dopuścić do takiej sytuacji, wyjęłam pierwsze z brzega czarne leginsy i niebieską koszulkę. Założyłam jej i poszłam do Harry'ego.

***

- Myślę, że powinniśmy pojechać na wakacje, ale takie prawdziwe. Bez pracy i kłótni - powiedział jak siedzieliśmy razem na huśtawce w ogrodzie. On obejmował mnie ramieniem, a ja konsekwentnie  się do niego nie przytulałam.

- Wolałabym nie - jak sobie tylko przypomnę nasz ostatni wyjazd to raz na zawsze odechciewa mi się wakacji.

- A to dlaczego - wyglądał jakby moja odpowiedź mu się nie spodobała.

- Bo nie chcę znowu leżeć w hotelu związana.

- To była tylko taka jednorazowa sytuacja. Teraz mam do ciebie trochę więcej zaufania - aż mnie korciło by mu coś odpowiedzieć, lecz w ostatniej chwili ugryzłam się w język.

- Jak znam życie to i tak się o coś pokłócimy i po jakichś dwóch lub trzech dniach wrócimy - podałam kolejny powód byśmy nigdzie nie jechali. Byłam po prostu pewna, że wakacje z Harry'm nie mogły być udane.

- Mogę ci obiecać, że będę się starał. I nie zacznę się denerwować o byle głupoty - bardzo trudno mi było uwierzyć w jego słowa.



Następny jutro lub w piątek

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro