Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

21


Pov Paula

Mój lekki sen został przerwany przez głośny dźwięk. Niechętnie podniosłam swoje dość ociężałe powieki i zobaczyłam Harry'ego szukającego czegoś w szafce.

- Co ty robisz? - Spytałam podnosząc się.

- Nic takiego, śpij, bo jest dopiero po trzeciej - spojrzałam na zegar i on faktycznie wskazywał trzecią dwadzieścia pięć.

- Czemu ty o tej porze nie śpisz?

- Bo muszę załatwić coś związku z naszym wyjazdem - powiedział, a ja nie widziałam już potrzeby rozmawiania z nim, więc zamknęłam oczy i powoli zapadłam w sen.

***
- A co będziemy tam dokładnie robić? - Zapytałam gdy siedzieliśmy już w samolocie. Byłam bardzo ciekawa jak jest w tej Marsylii.

- Jak załatwię wszystkie swoje sprawy to pozwiedzamy sobie, pójdziemy na zakupy i co tam będziesz jeszcze chciała - nawet fajnie brzmiało.

- Kiedyś chciałam obejrzeć notre dame de la garde, pójdziemy tam?

- Naprawdę chcesz zwiedzać jakiś tam kościół?

- Tak. To jest śliczne miejsce, obiecaj mi, że mnie tam zabierzesz - nalegałam na niego. Postanowiłam skorzystać z okazji, że będę w jednym z najpiękniejszych miejsc na świecie.

- Zgoda, ale ty za to masz mi dać słowo, że nie zrobisz nic głupiego, ani nie spróbujesz uciec.

- Okej - powiedziałam od niechcenia.

- Paula zrozum jeśli zrobisz coś co mi się nie spodoba to zrobię ci krzywdę - chwycił moje ramię i dość mocno ścisnął. - Rozumiesz?

- Tak - próbowałam wyswobodzić ramię z uścisku jego dłoni. - Puść, bo to naprawdę boli - nie zabrał swojej ręki tylko rozluźnił uścisk swoich palców.

- Wtedy zaboli cię jeszcze bardziej, a ja nie będę miał dla ciebie żadnej litości - no nie powiem nieźle mnie wystraszył tymi słowami. A po tym co mi już raz zrobił to wiem, że lepiej z nim nie zadzierać.

- Przecież obiecałam, że nie zrobię nic głupiego. Ochłoń trochę - mam nadzieję, że z biegiem czasu trochę się uspokoi, bo jeśli ciągle taki będzie to chyba oszaleję.

***
Zatrzymaliśmy się z Harry'm w pięciogwiazdkowy hotelu. Niestety w jednym pokoju. Chociaż jakby tak dokładnie się nad tym zastanowić to niczego innego nie mogłam się spodziewać.

- Podoba ci się tu? - Spytał odrazu po tym jak weszliśmy do apartamentu.

- Nawet ładnie - nawet nie miałam zamiaru pokazywać mu mojego entuzjazmu związanego z tym miejscem. A muszę przyznać, że było piękne.

- Ciebie to chyba nie da się zadowolić. Wynająłem dla ciebie najdroższy pokój w całym hotelu, a ty nadal nie jesteś zadowolona - westchnął.

- Jest tu ślicznie, szczęśliwy?

- Owszem - wyjął z kieszeni kajdanki. - Muszę gdzieś wyjść, a nie mogę cię ze sobą zabrać - chwycił moją prawą rękę i przykuł ją ramy łóżka.

- Zostaw mnie tu samą, nie ucieknę, bo w ogóle nie znam tego miejsca - szczerze to nawet taka myśl nie przyszła mi do głowy.

- Nie ufam ci na tyle - zdjął z mojej szyi apaszkę i zakneblował mnie nią. Następnie popchnął mnie na łóżko. - Niedługo wrócę skarbie - pocałował mnie jeszcze w czoło i wyszedł.


Następny jutro lub w niedzielę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro