Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

25

- Co tak patrzycie? - spytałam chłopaków wpatrzonych w naszą dwójkę.

- Wszystko dobrze ? - spytał Mikey.

- Tak, a czemu ma być źle? - spytał Andy zirytowany.

- No bo tak wybiegłeś i wogóle - powiedział Brook.

- No i co? Postanowiliśmy iść na imprezę. Idziecie z nami? - spytał blondyn.

- Jestem za - powiedział Rye a reszta mu przytaknęła. - To bądźmy wszyscy gotowi na 20:00 okey ?

- Dobrze - powiedziałam.

Resztę dnia spędziłam na samych nudnych rzeczach. No dobrze nie nudnych, ale dla takich chłopaków jak Roadtrip to było by nudne. Czytałam książkę, rysowałam, zmywałam naczynia, sprzątałam. Robiłam wszystko tylko żeby zabić czas i tą atmosferę. Niby Andy powiedział że wszystko w porządku i wogóle ale i tak widać że nadal coś jest na rzeczy.

Nadszedł czas w którym powinniśmy już się szykować. Chłopcy oczywiście bili się prawie o łazienkę. No cóż, trzeba ułożyć włoski. Ja za to nie zabardzo się spieszyłam. Założyłam normalną czarną sukienkę w białe kwiatki. Do tego baleriny. Bo nie wiem po co się stroić. Chłopcy też się zbytnio nie odstawili więc nie będę od nich odstawać. Zrobiłam delikatny makijaż i wyszłam z łazienki do której wszedł Rye, chłopcy grali w papier,kamień, nożyce, kto po brunecie. Poszłam do kuchni się napić. Oczywiście Jack wyjadał połowę lodówki. Przytuliłam go od tyłu a on aż podskoczył bo pewnie mnie nie zauważył.

- Boże, chcesz żebym zszedł na zawał?! - spytał przestraszony ale widać było że sam się z tego śmiał.

- Nieee, jak przepiszesz na mnie swoje majątki to wtedy. Nie jestem taka głupia - zaśmiałam się

- Kiedyś może przepisze, jeżeli ze mną nie zerwiesz.. - powiedział i posmutniał, pewnie miał na myśli Andy'ego.

- No coś Ty, przecież Cię kocham - powiedziałam i jeszcze bardziej się w niego wtuliłam.

- Ja Ciebie też - powiedział

- Dobra może chodźmy zobaczyć czy tamci już gotowi - powiedziałam

- Dobrze - przytaknął Duff i wyszliśmy z kuchni.

Po jakichś 40 minutach czekania na chłopaków wyszliśmy z domu. Do podobno bardzo dobrego klubu nie mieliśmy daleko, w sumie to mieliśmy blisko. Więc poszliśmy piechotą. Nie obeszło się bez przepychanek, wyzywania itd. Muszę się przyzwyczaić że jak z nimi wychodzę to całe osiedle musi słyszeć ich kłótnie.

Weszliśmy do klubu i odrazy wszyscy do baru, no tak trzeba sie rozluźnić. Zamówiłam poprostu wódkę z colą. Kiedy już wypiłam kilka drinków, poszłam na parkiet. Był tam tylko Andy tańczący z jakąś laską. Ale gdy mnie zobaczył, odrazy ją spławił i zaczął tańczyć ze mną. Czy to mi imponowało? To że woli mnie od innych? To że jest zazdrosny o Jack'a. Nie powiem, imponowało mi to.

Czy tylko ja lubię jak ktoś jest o mnie zazdrosny?! Ehh.

Tańczyliśmy tak dłuższy czas, podchodząc kilka razy do baru.

Czułam że byłam nieźle wstawiona, już nawet trochę się chwiałam. Po moim towarzyszu było widać to samo..

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro