Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Przyjaciółka

Pod każdym pretekstem,
Pod każdym powodem,
Możemy spotkać,
Tą drugą osobę.
Z każdym problemem,
Z każdą drobnostką...
Robimy wszystko, aby się spotkać.

- Ej, Maj. Maj. - Marta natarczywie szturchała palcem łopatkę swojej przyjaciółki.
Można oszaleć, o ile do tej pory się tego nie zrobiło.
Maja nie była zdrowa ani fizycznie ani psychicznie, a jej towarzyszka musiała to wszystko znosić. Ją po schodach też czasem trzeba było znosić.
Jedyne o co można było posądzić złotowłosą to zdrowy rozsądek.

Ale patrząc na jej maślane spojrzenie w stronę, według Marty, największego brzydala w historii... To również musiała stracić.  
Bo kto o zdrowym rozsądku mógłby się zakochać w nim? O ile to w ogóle był on, biorąc pod uwagę wagę, a raczej jego ciężar czy tam masę... Kto by się zastanawiał?

Ale to chyba nie w tym rzecz.
Okularnica walnęła Maję w ramię. - Ej, ty worku gówna! - krzyknęła.

- Hm?

- Czego się szczerzysz? - warknęła.

- No bo to było tak, on mówi, że jest najlepszy w warcaby a ja takie: aha na pewno a no i nasze pionki ułożyły się symetrycznie, więc jesteśmy sobie przeznaczeni! Tak naprawdę to ja wygrałam, ale on sądzi, że on wygrał! - szczebiotała dalej dziewczyna z warkoczem, nim samym zamiatając ziemię. Maślany był nie tylko jej wzrok ale i usta, bo jadła kanapkę z masłem orzechowym i dżemem.
A że była sobą to musiała się ubrudzić.
To łączyło i ją i Martę.
Obie zawsze musiały się ubrudzić.

To też była cecha Maćka.
Tylko, że on nie brudził się jedzeniem... znaczy, brudził, ale nie o to tu chodzi.
Sedno problemu tkwiło w tym, że jego twarz kosmalił węgiel.

Bo on musiał ten węgiel nosić. Jak wszystko.
Dźwigać, sprzątać, zamiatać, zmywać, palić w kominku.

Był niczym Kopciuszek, jednak on miał i matkę i ojca.
I to był problem. Jego ojciec ani matka nie byli w porządku.

Podczas gdy Maja wysnuwała swoje dzikie teorie na temat przeznaczenia związanego z symetrycznym ułożeniem czegoś tam (podkreślała cały czas, że to ona wygrała), on przeszedł niezauważony przez korytarz.

A raczej próbował, bo pewna nadpobudliwa, ruda kulka dopadła go w połowie drogi.

- I tak to ja wygrałam! - krzyknęła, machając na powitanie.

Ah, żeby wiedziała jakie właśnie nieszczęście sprowadziła na nieszczęśnika...

- To jest on?! To nieszczęsne gówno?! - Marta zaczęła potrząsać Mają, ale tylko w myślach, bo gdyby zrobiła to naprawdę mogłaby mocno uszkodzić jej kręgosłup. - Mówiłaś, że... Ej, gdzie idziesz? Boże... Powiesz mi o co tu chodzi?

- Jest piękny. - westchnęła dziewczyna.
Obok niej westchnęła również jej przyjaciółka. Dziewczyna przewróciła oczami, widząc jak bardzo nieosiągalny jest jej cel: przywrócić statek kosmiczny na Ziemię.
Niestety, misja nieudana. Pilot statku porzucił pokład, na rzecz jakiegoś kosmity, w którym się zakochał.
Beznadzieja.

***

Wieczorami rozmawia się o różnych rzeczach. Wieczorami w kominku pali się ogień, a rodzice Mai oglądają telewizję.
Ktoś coś je, jest ciepło. Niemożliwa jest cisza, gdy wszyscy są w domu.
Siostra Mai, Lena - Mały potwór bawi się gdzieś.

Tymczasem posiadaczka siostry wisi na fotelu i ryczy niczym łoś.
Warkocz dawno rozpleciony, a na twarzy ma rumieńce.
Dlaczego?
Bo opowiada mamie z zapałem o chłopaku, o warcabach...
Pani domu niestety od początku wiedziała o co chodzi.

Jej córka się zakochała, pierwsza, paskudna miłość.
Miłość paskudnicy do paskudnika.

W domu na ulicy Wesołej jest ciepło i głośno, mimo że ojciec rodziny stanowczo odradza Mai znajomości z Dziwakiem.

Wieczorami tu się nie rozmawia.
Wieczorami przygasa w kominku, tak jak przygasa powoli chęć do życia.
Rodzice Maćka pewnie gdzieś są, może w salonie, może w kuchni.
Jego ojciec coś pewnie je, jest zimno.
Cisza jest wskazana.
Siostra Maćka - Karolina, siedzi u siebie w pokoju i ogląda anime.

Tymczasem posiadacz siostry siedzi na krześle przy lekcjach i ryczy w duszy.
Nigdy na głos...

Hej, hej! Jak smaczek po rozdziale?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro