Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6-Ucieczka

Luke POV:

Poczułem piekący ból. Miałem wrażenie jakby ktoś rozrywał moje ciało na strzępy. I nagle wszystko zniknęło...powoli otworzyłem oczy. Zauważyłem Elizabeth, która odsunęła się ode mnie. Dopiero teraz zauważyłem strużkę krwi, która spływała z jej ust. Chwila...czy ona... się mną pożywiła?! Dla wilkołaka jest to gorsze niż śmierć. Przestałem panować nad sobą i uderzyłem dziewczynę w policzek. Normalnie nigdy bym tego nie zrobił, ale emocje wzięły górę. Spojrzała na mnie załzawionymi oczami, a następnie wstała i wybiegła z pokoju. Chciałem pójść za nią, ale uprzedził mnie Ashton.

Elizabeth POV:

Zbiegłam na dół chcąc wyjść na zewnątrz. Niestety moje zamiary pokrzyżował Ashton, który złapał mnie w pasie:

- Puszczaj mnie! Nie macie prawa mnie tak traktować!

- Uspokój się i posłuchaj mnie.-Warknął.

- Już.-Mruknęłam

- Świetnie, więc...myślę, że lepiej będzie jeśli będziesz mieszkać w moim pokoju. Luke, jest teraz na ciebie zły, z Chrisem raczej nie chcesz mieć do czynienia, a u Josh'a, mieszka przebywa twoja przyjaciółka.

- Sally? Nic jej nie jest?

- Spokojnie, myślę, że znajdą wspólny język, a teraz chodź.

- Będę mogła ją zobaczyć?

- Tak, ale nie teraz. Spotkacie się na kolacji.- Chłopak zmierzył mnie wzrokiem i spytał- Chcesz przebrać się w coś wygodniejszego?

- Nie marzę o niczym innym.

- W takim razie, zapraszam.-Mówiąc to otworzył zielone drzwi, które zapewne prowadzą do jego pokoju.

Luke POV:

- Powiedziałem, że chcę z nią porozmawiać!-Krzyknąłem na Josh'a, który swoim ciałem zasłaniał mi wyjście z pokoju.

- Luke, uspokój się, ochłoń. Pogadasz z nią na kolacji.

- On ma racje, stary. Wystarczy, że na pięć minut zostawiliśmy was samych i zobacz co narobiłeś.

- Zamknij się Chris! Nikt nie pytał cię o zdanie.

- Martwimy się o ciebie. Odkąd ona się pojawiła, przestałeś nad sobą panować.

- Dobrze. Porozmawiam z nią później, a teraz wyjdźcie stąd.

Po tym jak moi towarzysze opuścili pokój, usiadłem na łóżku i schowałem twarz w dłoniach. Zawsze nad sobą panowałem. Nigdy nie uderzyłem żadnej dziewczyny, nawet jeśli jest ona wampirem. Zacząłem się zastanawiać co Elizabeth jest jeszcze w stanie zrobić. Jest z nami zaledwie od paru godzin, a już wprowadziła zamęt. Wstałem i zszedłem na dół. Czas zapolować na swoją kolację.

Elizabeth POV:

Siedziałam na łóżku Ashton'a i czekałam aż znajdzie mi jakieś ubranie. Po chwili odwrócił się z niezadowoloną miną i mruknął:

- Wszystkie ubrania jakie mam będą na ciebie za duże. Chyba mamy problem.

Zamyśliłam się na chwilę po czym spytałam:

- Masz może nożyczki?

- Tak, a co?

- Pożyczysz je na chwilę?

- No nie wiem, co ty kombinujesz?

- Uwierz mi, nic strasznego, to jak?

Chłopak wahał się chwilę, ale w końcu dał mi to o co prosiłam. Wstałam i poszłam do łazienki. Z tego co zauważyłam, wszystkie pokoje urządzone są tak samo, więc bez problemu do niej trafiłam. Po paru minutach wyszłam w swojej nowej sukience:

- I jak wyglądam?-Spytałam oszołomionego chłopaka.

- Wow, nie wiem co powiedzieć.

-Jest aż tak źle?-Zachichotałam nerwowo.

- Źle?! Wyglądasz przepięknie.

- Dziękuje. Szkoda tylko, że nie mam żadnych butów.

- Na to już nic nie poradzimy, a teraz chodź, czas na kolację.

Zeszłam a dół, trzymając się blisko chłopka. Muszę przyznać, że go polubiłam. Jest dla mnie taki miły. Nie to co Luke, albo Chris. Co do Josh'a nie mam zdania, ale na pewno wypytam o niego Sally. Gdy dotarliśmy do stołu zastałam na nim niezbyt przyjemny widok. Leżała na nim cała góra zakrwawionego mięsa. Każdy z chłopców patrzył na nią tak łakomie, że aż przeszły mnie ciarki.

Gdy zobaczyłam Sally, podbiegłam do niej i przytuliłam ją. Zdjęła swoją suknię i muszę przyznać, że w tym stroju wygląda o wiele lepiej. Czarne spodnie sięgające za pępek, idealnie kontrastowały z biały krótką koszulką z falbankami.

Poczułam na sobie palące spojrzenie. Odwróciłam się, a mój wzrok napotkał się z Lukiem. Nie miałam najmniejszej ochoty z nim rozmawiać więc usiadłam na krześle koło Sally i Ashtona.

Kiedy wszyscy zasiedli przy stole, męskie grono zaczęło spożywać posiłek, natomiast ja i moja przyjaciółka patrzyłyśmy na to z obrzydzeniem:

- Co jest dziewczyny, nie jadłyście nigdy świeżo upolowanego, surowego mięsa?-Drwił z nas Chris.

- Nie, ale za to mogę ci pokazać jak się czuje zwierzyna, która została świeżo upolowana.-Odpyskowała Sally.

Mężczyzna przerwał swój posiłek i podszedł do mojej przyjaciółki. Po jego postawie i minie stwierdziłam, że ma ochotę ją zamordować. Nagle Josh wstał i zastąpił mu drogę:

- Zostaw ją i nie rób scen, Chris.

- Nie popisuj się Josh, chcesz skończyć tak samo jak twój przyjaciel? On też chronił tą pijawkę.

- Zamknij się!- Krzyknął blondyn.

Spojrzałam na Sally, ale ta była zbyt wpatrzona w Josh'a by cokolwiek zauważyć. Wstałam od stołu z zamiarem udania się do sypialni zielonowłosego. Niestety drogę zastąpił mi nie kto inny jak Luke:

- Gdzie idziesz?

- Do sypialni Ash'a.

- Po co?

- Chcę się przespać.

- Chyba zapomniałaś, że śpisz u mnie?

- Nie, śpię u Ashtona.

Chłopak nic nie mówiąc wziął mnie na ręce, mimo moich protestów i zaczął wchodzić na górę. Popatrzyłam w stronę mojego jedynego ratunku, niestety był on tak zaaferowany kłótnią Chris'a i Josh'a, że nawet nie zauważył tego, że zniknęłam.

Hej:) Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba. Przepraszam, że tak długo nic nie wstawiałam, ale nie miałam pomysłu na nowy rozdział:( Następny powinien pojawić się jutro, albo pojutrze:-*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro