Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 11-Amory

Elizabeth POV:

Stałam na tych schodach i patrzyłam się na chłopców, którzy mierzyli się wrogim spojrzeniem:
- Powiecie mi wreszcie o co chodzi?- Spytałam zirytowana.
- O nic... - Burknął Luke.
- Taa...Jasne...Ashton, może ty mi powiesz o tym sekrecie?- Zielonowłosy spojrzał najpierw na mnie, a następnie na Luk'a. Westchnął cicho i zaczął mówić:
- Parę lat temu, ten tu-Mówiąc to wskazał na bruneta.-był alfą wszystkich wilków. Wcześniej był nim jego ojciec, więc stanowisko to, można by powiedzieć, że odziedziczył. Pewnego dnia poprzedni alfa znalazł sobie wilczycę, która miała syna. Okazał się on totalnym dupkiem i mimo tego, że był słaby to przejął pozycje alfy. Wiedział, że Luke, będzie chciał się mścić, więc wysłał go na wygnanie. W tym samym czasie powstał plan pogodzenia wampirów i wilkołaków. Carlowi bardzo się to nie spodobało. Postanowił nie realizować owego planu, niestety, ojciec Luk'a się na to nie zgodził i zagroził mu, że jeśli cię nie poślubi to przestanie być alfą. Ta żmija postanowiła wykorzystać wygnańców, aby cię uprowadzili i zabili. Obiecał nam, że dzięki temu będziemy mogli wrócić do stada.                                                                                                                                   - Mieliście mnie zabić?!                                                                                                                                                       - Konkretnie miał zrobić to Luke, dzięki temu mógłby wrócić na dwór królewski i...-Przestałam ich słuchać wbiegłam do swojego tymczasowego pokoju. Zabarykadowałam drzwi i usiadłam na łóżku. Przestałam panować nad swoimi emocjami, zaczęłam płakać w poduszkę.

Luke POV:

- Brawo idioto! Jesteś z siebie zadowolony?!-Jak on mógł jej o wszystkim powiedzieć?!

- Nie nie jestem. Nie cierpię patrzeć jak cierpi, ale przynajmniej dowiedziała się jakim skurwysynem jesteś!- Słysząc te słowa, wstałem gwałtownie. Resztkami sił powstrzymywałem się od rozerwania go na części.

- Wynoś się stąd! Nie chcę cię tu widzieć! Jeśli kiedykolwiek pojawisz się w zasięgu mojego wzroku, to uwierz mi, że gorzko tego pożałujesz!

- Chcesz żebym wyszedł?! W porządku! Zapamiętaj tylko, że to nie jest moje ostatnie słowo!-Chwilę później usłyszałem trzaśnięcie drzwiami. Odwróciłem się z zamiarem pójścia do Elizabeth, jednakże drogę zastąpił mi Chris:

- O co wam poszło,hmm...o tą głupią pijawkę? Od początku mówiłem żeby ją zabić i mieć to z głowy. Ty zostałbyś alfą, a my moglibyśmy wrócić do stada. Jednak nie...ty musiałeś się zakochać i spieprzyć cały plan!

- Po pierwsze to ona ma imię i brzmi ono Elizabeth, po drugie, ja nie zabijam niewinnych, mówiłem wam, że wymyślę inny sposób, aby wrócić do watahy i po trzecie...w nikim, kurwa się nie zakochałem! 

- Mhm...jasne. Rób co chcesz, w końcu ty jesteś tu szefem. Pamiętaj tylko, że twoje amory zaczynają rozbijać nam grupę. Ashton już odszedł, zgaduję, że następny będę ja, prawda?!

- Ten idiota nie odszedł, to ja go wywaliłem, a jeśli chcesz odejść, to proszę bardzo. Droga wolna. 

- Możecie się zamknąć? Sally już zasnęła, a waszą kłótnie słychać na całym piętrze.- Nagle ni stąd, ni zowąd pojawił się Josh. 

- O proszę. Kolejny zakochany...zamiast wybrać sobie jakąś porządną wilczycę, to ty wolisz ją. 

- Zamknij się! Nie twoja sprawa z kim jestem.

- Oczywiści, że nie moja...po prostu nie mogę zrozumieć jak można być z tym czymś. Dobra jest chociaż w łóżku? 

- Przegiąłeś.-To była chwila, podczas, której blondyn rzucił się na Chrisa. Postanowiłem się nie wtrącać i zająć się wampirzycą, która zamknęła się w sypialni. Nacisnąłem klamkę, ale ta nie chciała ustąpić. Wziąłem rozbieg i jednym kopnięciem wyważyłem drzwi. Wszedłem do środka. Kiedy Elizabeth mnie zobaczyła, skuliła się na łóżku i zaczęła się trząść. Podszedłem do niej i pogłaskałem po ramieniu. Niestety nic to nie pomogło, a jedynie spowodowało kolejny wybuch płaczu. Przyciągnąłem jej drobne ciało do swojego i mocno przytuliłem. Nie chciałem żeby się mnie bała. Chwilę później, powiedziała coś, czego nigdy nie zapomnę:

-...

Tego co powie Elizabeth, dowiecie się w następnym rozdziale;)(Wstawię go jutro)

Rozdział miał być w weekend, jednakże spędzałam go u kuzynki i nie miałam kiedy go napisać.

Ps. Oparzenia słoneczne są okropne. Wszystko mnie boli, a spanie w pozycji pół siedzącej nie jest wygodne😢😢

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro