Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2.3

Trzymał ją w ramionach czując jak zaczyna powoli pod nim drżeć, a malinowe usta dziewczyny rozszerzyły się w niemym szoku. Julka w końcu będąc całkowicie oszołomiona wybąkała :

- Mój Boże... chyba uderzyłam się w głowę - szatynka wyglądała na zszokowaną, nie zdała sobie sprawy, że przeszła na swój ojczysty język - Albo umarłam i jestem w niebie. Widzę anioła. Anioł trzyma mnie w ramionach - powiedziała powoli lustrując twarz swojego wybawcy niczym dzieło największego artysty.

Mężczyzna spojrzał na nią wyraźnie zmieszany i odezwał się niepewnym tonem.
- Excuse me. I don' t understend you.

Dla dziewczyny jego głos zabrzmiał jak chóralny eniochiański śpiew, który rozkosznie pieścił jej uszy.
Ten cudowny głos pozbawił Julkę głosu i tchu, więc była w stanie tylko patrzeć na niego z najczystszym zachwytem.

Czarnooki cały czas był lekko pochylony i trzymał Julkę w ramionach i najwyraźniej pomyślał, że dziewczyna jest zmieszana i dlatego nic nie odpowiada. O nie! Julka teraz więc rozpływała się ze szczęścia, będąc niezdolną do ruchu rozkoszując się chyba tą najpiękniejszą chwilą w jej życiu. Mężczyzna sprawnym ruchem przyciągnął ją do siebie chcąc postawić ją na nogi. A, że Julka jako osoba niezdarna i w tym momencie kompletnie oszołomiona zamiast stanąć na nogi, wcisnęła głowę w jego klatę na chwilę tracąc oddech. Mężczyzna zawstydził się najwyraźniej jeszcze bardziej, bo lekko ją od siebie odepchnął sunąć po jej ramieniu.

- Are you okey?- w tym momencie Julka odzyskała zmysły i wybudziła się z transu, mrugając nieprzytomnie, a jej policzki pokryły się krwistoczerwonym rumieńcem, kiedy uświadomiła sobie, co się właściwie wydarzyło przez te minione parę minut.

- Panie Jeon... Mój Boże... bardzo przepraszam - powiedziała zawstydzona dziewczyna już po koreańsku, starając ukryć swój ognisty rumieniec, który dotarł do jej szyi.

Wreszcie dotarło do niej, że przed upadkiem ochroniła ją jedna z najsławniejszych osób w Korei,a ponad połowa Koreanek (i nie tylko Koreanek) codzienne modli się, by choć raz móc go spotkać lub chociażby stanąć koło tego zachwycającego mężczyzny o bystrym, czujnym spojrzeniu a w głębi duszy boją się nawet śnić o jego błyszczących czarnych oczach, które w tym momencie przeszywały Julkę na wskroś. Media koreańskie (nie wiem czy tak jest naprawdę. dop autorki) często rozpływały się nad nim i zachwalały, a wręcz częściej rozprawiały o nim niż o sam prezydencie. Dziewczyna nie mogła uwierzyć, że zaledwie kilka sekund temu leżała w ramionach samego Jeona Jeon-gguka - światowej sławy piosenkarza, bożyszcza każdej Army i członka najsławniejszego koreańskiego boysbandu (no wydaję mi się, że najsławniejszego, a jeśli nie to i tak na pewno jednego z najsławniejszych dop.autorki), w skład w którego wchodziła pozostała szóstka przystojnych mężczyzn o równie pozazmysłowej urodzie. Serce Julki, które i tak poruszało się już z nadnaturalną prędkość zabiło jeszcze mocniej. Zielonooka z wysiłkiem przełknęła ślinie zdając sobie sprawę, że Jungkook tym jednym ruchem zniweczył jej wszystkie próby zapomnienia o nim. Julka znała tego piosenkarza i resztę członków z filmików, książek i obrazków, które niezmiennie od czterech lat zapełniały komputer szatynki. 19-latka już dwa lata temu siedząc w samolocie obiecała sobie, że nie będzie na niego patrzeć, nie będzie o nim myśleć, że jego imię i boska twarz na zawsze wylecą z jej głowy. Za każdym razem, gdy Julka przysięgała sobie, że zapomni o swoich idolach czarne oczy Jungooka prześladowały ją w snach jakby były jej przeznaczeniem, jej źródłem życia, jej narkotykiem. Dziewczyna po takim śnie od razu zakładała słuchawki na uszu pozwalając, by cudowny głos siódemki mężczyzn, a w szczególności jednego mężczyzny tulił ją do snów. A teraz ten mężczyzna skądinąd jej bias stał tuż przed nią mierząc ją niepewnie wzrokiem z niepokojem wymalowanym na twarzy.

- Panie Jee..on - wydukała ponownie wytrząśnięta Julka zastanawiając się, czy przypadkiem nie ma halucynacji i czy naprawdę nie uderzyła się w głowę - Tak bardzo, bardzo pana przepraszam, pewno sobie pani myśli, że jestem.... - wyszeptała pragnąc, żeby ziemia ją pochłonęła lub aby ktoś jej dał jakiś sprej wymazujący pamięć, by wyrzucić tą sytuację z jego głowy.

- O czym pani mówi? - zapytał Jungkook marszcząc brwi, a jego kąciki ust uniosły się lekko w górę .- Gdyby mnie tu nie było najprawdopodobniej rąbnęłaby pani głową o marmurowy chodnik, a konsekwencje tego mogłyby być nieciekawe, więc nie musi mnie pani ani przepraszać ani dziękować, to była zwykła drobnostka, która przyszła mi naturalnie, w końcu gentleman widząc damę w opresji zawsze ją ratuje, czyż nie? - powiedział Jungkook poważnym, lakonicznym tonem, lecz gdy wypowiadał ostanie słowa mrugnął rozbawiony do Julki, która zachichotała bez przekonania - prezentując się w tym okropnym stroju ani trochę nie przypominała damy, ale zwykłą sprzątaczkę, którą zresztą była.

- Przykro mi, że Pana rozczaruję, ale damą to ja nie jestem, nawet tego po mnie nie widać i nie wiem, dlaczego Pan ją za mnie wziął - roześmiała się smutno mówiąc pół żartem - pół serio. - Nie jestem kobietą przywdziewającą balowe suknie i wyglądającą jak modelka Vouga.

- Nie potrzebujesz ani okładki Vouga ani balowych sukien - szepnął cicho Jungook, a w tym momencie leśno-zielone spojrzenie skrzyżowało się z hebanową czernią błyskotliwych oczu, aż przez chwilę zapanowała cicha.

- Ekhm to ja już pójdę - mruknęła zmieszana dziewczyna schylając się po zakupy, zastanawiając się nad słowami Jungooka, bo przecież według niej nie był możliwy fakt, by próbował jej powiedzieć, że jest ładna.

- Czekaj - zawołał Jungook zatrzymując dziewczynę, Julka odwróciła się i spojrzała na niego. - Nie mogę chodziaż poznać Pani imienia.

W tym momencie Julkę ścisnął głęboki żal w jej wrażliwym sercu, gdyż w głowie usłyszała pogardliwe przezwisko swoich opiekunek, które na zawsze zapadło jej w pamięć.

- Wolałabym o tym nie rozmawiać - odparła półszeptem, zawieszając żałośnie głowę w dół - Niech Pan mi wybaczy, ale muszę już iść, wracać do domu... - przełknęła z wysiłkiem ślinę, bojąc się, że się zaraz z jej oczu popłyną gorzkie łzy - do rzeczywistości.

- Rozumiem... - odparł powoli, w zamyśleniu Jungook kiwając głową, jednakże nie spuszczał oczu z dziewczyny.

Julka pomknęła jak strzała przez ulicę nie zdając sobie sprawy, że jej wybawiciel cały czas wodził za nią wzrokiem, a kilka sekund po tym jak stracił ją z oczu, wciąż wpatrywał się w miejsce, gdzie zniknęła.....

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro