2.3
Trzymał ją w ramionach czując jak zaczyna powoli pod nim drżeć, a malinowe usta dziewczyny rozszerzyły się w niemym szoku. Julka w końcu będąc całkowicie oszołomiona wybąkała :
- Mój Boże... chyba uderzyłam się w głowę - szatynka wyglądała na zszokowaną, nie zdała sobie sprawy, że przeszła na swój ojczysty język - Albo umarłam i jestem w niebie. Widzę anioła. Anioł trzyma mnie w ramionach - powiedziała powoli lustrując twarz swojego wybawcy niczym dzieło największego artysty.
Mężczyzna spojrzał na nią wyraźnie zmieszany i odezwał się niepewnym tonem.
- Excuse me. I don' t understend you.
Dla dziewczyny jego głos zabrzmiał jak chóralny eniochiański śpiew, który rozkosznie pieścił jej uszy.
Ten cudowny głos pozbawił Julkę głosu i tchu, więc była w stanie tylko patrzeć na niego z najczystszym zachwytem.
Czarnooki cały czas był lekko pochylony i trzymał Julkę w ramionach i najwyraźniej pomyślał, że dziewczyna jest zmieszana i dlatego nic nie odpowiada. O nie! Julka teraz więc rozpływała się ze szczęścia, będąc niezdolną do ruchu rozkoszując się chyba tą najpiękniejszą chwilą w jej życiu. Mężczyzna sprawnym ruchem przyciągnął ją do siebie chcąc postawić ją na nogi. A, że Julka jako osoba niezdarna i w tym momencie kompletnie oszołomiona zamiast stanąć na nogi, wcisnęła głowę w jego klatę na chwilę tracąc oddech. Mężczyzna zawstydził się najwyraźniej jeszcze bardziej, bo lekko ją od siebie odepchnął sunąć po jej ramieniu.
- Are you okey?- w tym momencie Julka odzyskała zmysły i wybudziła się z transu, mrugając nieprzytomnie, a jej policzki pokryły się krwistoczerwonym rumieńcem, kiedy uświadomiła sobie, co się właściwie wydarzyło przez te minione parę minut.
- Panie Jeon... Mój Boże... bardzo przepraszam - powiedziała zawstydzona dziewczyna już po koreańsku, starając ukryć swój ognisty rumieniec, który dotarł do jej szyi.
Wreszcie dotarło do niej, że przed upadkiem ochroniła ją jedna z najsławniejszych osób w Korei,a ponad połowa Koreanek (i nie tylko Koreanek) codzienne modli się, by choć raz móc go spotkać lub chociażby stanąć koło tego zachwycającego mężczyzny o bystrym, czujnym spojrzeniu a w głębi duszy boją się nawet śnić o jego błyszczących czarnych oczach, które w tym momencie przeszywały Julkę na wskroś. Media koreańskie (nie wiem czy tak jest naprawdę. dop autorki) często rozpływały się nad nim i zachwalały, a wręcz częściej rozprawiały o nim niż o sam prezydencie. Dziewczyna nie mogła uwierzyć, że zaledwie kilka sekund temu leżała w ramionach samego Jeona Jeon-gguka - światowej sławy piosenkarza, bożyszcza każdej Army i członka najsławniejszego koreańskiego boysbandu (no wydaję mi się, że najsławniejszego, a jeśli nie to i tak na pewno jednego z najsławniejszych dop.autorki), w skład w którego wchodziła pozostała szóstka przystojnych mężczyzn o równie pozazmysłowej urodzie. Serce Julki, które i tak poruszało się już z nadnaturalną prędkość zabiło jeszcze mocniej. Zielonooka z wysiłkiem przełknęła ślinie zdając sobie sprawę, że Jungkook tym jednym ruchem zniweczył jej wszystkie próby zapomnienia o nim. Julka znała tego piosenkarza i resztę członków z filmików, książek i obrazków, które niezmiennie od czterech lat zapełniały komputer szatynki. 19-latka już dwa lata temu siedząc w samolocie obiecała sobie, że nie będzie na niego patrzeć, nie będzie o nim myśleć, że jego imię i boska twarz na zawsze wylecą z jej głowy. Za każdym razem, gdy Julka przysięgała sobie, że zapomni o swoich idolach czarne oczy Jungooka prześladowały ją w snach jakby były jej przeznaczeniem, jej źródłem życia, jej narkotykiem. Dziewczyna po takim śnie od razu zakładała słuchawki na uszu pozwalając, by cudowny głos siódemki mężczyzn, a w szczególności jednego mężczyzny tulił ją do snów. A teraz ten mężczyzna skądinąd jej bias stał tuż przed nią mierząc ją niepewnie wzrokiem z niepokojem wymalowanym na twarzy.
- Panie Jee..on - wydukała ponownie wytrząśnięta Julka zastanawiając się, czy przypadkiem nie ma halucynacji i czy naprawdę nie uderzyła się w głowę - Tak bardzo, bardzo pana przepraszam, pewno sobie pani myśli, że jestem.... - wyszeptała pragnąc, żeby ziemia ją pochłonęła lub aby ktoś jej dał jakiś sprej wymazujący pamięć, by wyrzucić tą sytuację z jego głowy.
- O czym pani mówi? - zapytał Jungkook marszcząc brwi, a jego kąciki ust uniosły się lekko w górę .- Gdyby mnie tu nie było najprawdopodobniej rąbnęłaby pani głową o marmurowy chodnik, a konsekwencje tego mogłyby być nieciekawe, więc nie musi mnie pani ani przepraszać ani dziękować, to była zwykła drobnostka, która przyszła mi naturalnie, w końcu gentleman widząc damę w opresji zawsze ją ratuje, czyż nie? - powiedział Jungkook poważnym, lakonicznym tonem, lecz gdy wypowiadał ostanie słowa mrugnął rozbawiony do Julki, która zachichotała bez przekonania - prezentując się w tym okropnym stroju ani trochę nie przypominała damy, ale zwykłą sprzątaczkę, którą zresztą była.
- Przykro mi, że Pana rozczaruję, ale damą to ja nie jestem, nawet tego po mnie nie widać i nie wiem, dlaczego Pan ją za mnie wziął - roześmiała się smutno mówiąc pół żartem - pół serio. - Nie jestem kobietą przywdziewającą balowe suknie i wyglądającą jak modelka Vouga.
- Nie potrzebujesz ani okładki Vouga ani balowych sukien - szepnął cicho Jungook, a w tym momencie leśno-zielone spojrzenie skrzyżowało się z hebanową czernią błyskotliwych oczu, aż przez chwilę zapanowała cicha.
- Ekhm to ja już pójdę - mruknęła zmieszana dziewczyna schylając się po zakupy, zastanawiając się nad słowami Jungooka, bo przecież według niej nie był możliwy fakt, by próbował jej powiedzieć, że jest ładna.
- Czekaj - zawołał Jungook zatrzymując dziewczynę, Julka odwróciła się i spojrzała na niego. - Nie mogę chodziaż poznać Pani imienia.
W tym momencie Julkę ścisnął głęboki żal w jej wrażliwym sercu, gdyż w głowie usłyszała pogardliwe przezwisko swoich opiekunek, które na zawsze zapadło jej w pamięć.
- Wolałabym o tym nie rozmawiać - odparła półszeptem, zawieszając żałośnie głowę w dół - Niech Pan mi wybaczy, ale muszę już iść, wracać do domu... - przełknęła z wysiłkiem ślinę, bojąc się, że się zaraz z jej oczu popłyną gorzkie łzy - do rzeczywistości.
- Rozumiem... - odparł powoli, w zamyśleniu Jungook kiwając głową, jednakże nie spuszczał oczu z dziewczyny.
Julka pomknęła jak strzała przez ulicę nie zdając sobie sprawy, że jej wybawiciel cały czas wodził za nią wzrokiem, a kilka sekund po tym jak stracił ją z oczu, wciąż wpatrywał się w miejsce, gdzie zniknęła.....
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro