2.2
2 lata później
Ciepłe, czerwcowe promienie słońce leniwie wychodziło zza nieskazitelnie białych chmur oświetlając nieśmiałym złotym promieniem pogrążoną we śnie majestatyczną krainę. Budynki piętrzyły się do nieba, a głos jeżdżących samochodów niósł się tutaj od rana. Zewsząd śpiewały ptaki, kominy paliły czarne obłoki wznoszące się ponad nieboskłon, a na Hongde kilkoro upitych, roześmianych ludzi wracało do domu po ostrej zabawie w klubach. W Seulu w Korei Południowej nastał kolejny poranek.
Jasne słońce zajrzało do jednego z starych, zatęchłych bloków dzielnicy Mapo-gu. Na poplamionym materacu spało dziewczę o alabastrowej twarzy. Na jej twarzy błąkał się lekki uśmiech, gdy przebywała w swoich sennych marzeniach, w których ona sama była królową, a świat był piękny i kolorowy. Wydawało się że nikt nie zakłóci snu dziewczyny, że będzie spała tak spokojnie aż przez wieczność dopóki książę nie tchnie życia w jej elfią twarzyczkę delikatnym pocałunkiem...
- Julka! - oszałamiający krzyk i głośne walenie w drzwi sprawiło, że dziewczyna podniosła się z materacu jak na zawołanie omal z niego nie spadając.
Przecierając nieprzytomnie oczy i próbując wygładzić jasnobrązowe włosy zobaczyła, że od walenia w drzwi, które z każdą sekundą przybierało na sile tyk niebezpieczne zaczął się sypać ze ścian, więc szybko krzyknęła.
- Już wstaje *pani Kim! - rozciągnęła zbolałe mięśnie ziewając i czując, że sen jeszcze jej nie opuścił - Proszę chwilę zaczekać - dodała ze skruchą bojąc się reakcji kobiety.
- To ty jeszcze jesteś nie gotowa?!!! - Wstawaj łachudro, mi i moim ślicznym córeczką ktoś musi zrobić śniadanie do łóżka! - Może oczekujesz że to my czy je zrobimy i ci przyniesiemy.
"Byłoby miło" - pomyślała z przekąsem dziewczyna jednak na głos grzecznym głosem odrzekła :
- Spokojnie zaraz przygotuje śniadanie. Niech się pani o nic nie martwi - Julka wbiegła do toalety biorąc szybki prysznic, myjąc zęby i załatwiając inne poranne czynności.
Potem podeszła do szafy wyciągając swój codzienny strój domowy : czerwoną dresową bluzę oversize przez głowę (boże jak ja nienawidzę tych obrzydliwych bluz jestem niska i bardzo bardzo bardzo chuda, więc wyglądam w nich idiotyczne, wgl nie czuje się kobieco 😖, ale to tylko moje zdanie o gustach się nie dyskutuje, bo gusta są różne 😉 dop. autorki), czarne legginsy i pudrowo różowe japonki z czarnymi paskami. Uczesała włosy związując je w dwa kucyki i czym prędzej zbiegła na dół do kuchni nie chcąc narazić się swojej opiekunce. **Zrobiła pyszne śniadanko sobie, pani Kim i jej córką. Już miała zanieść to do sypialni kiedy usłyszała piskliwy, głos i oktawę wyższy niż zazwyczaj.
- Co się tak wleczesz? Może by się panienka raczyła pospieszyć.
Julka zacisnęła usta w wąską linię. 19-latka wiedziała, że nie ma sensu się kłócić z tą kobietą i jej dziećmi, ani nawet rozmawiać wysnuwając najbardziej racjonalne argumenty. Mimo iż pani Kim traktowała ją podle i zmuszała do ciemiężonej pracy dziewczyna miała świadomość, że gdyby nie ona mogłaby nawet wylądować w domu dziecka, a o mieszkaniu w Seulu mogłaby sobie pomarzyć, a Julka kiedy tylko oswoiła się z kulturą i językiem pokochała Koreę jeszcze bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Uważała, że Seul jest cudowny, ale z powodu nawału pracy rzadko miała czas by go zwiedzać. Tak naprawdę szła tylko od czasu do czasu do kawiarni lub spacer po Hongde z przyjaciółką, do sklepu, do swojej pracy, w której pracowała w soboty i raz na cztery miesiące do kina i po to by kupić sobie jakieś szpargały za kilka drobnych wonów. Julka chciała chodzić po Hongde cały czas, próbować wykwintnej koreańskiej kuchni w restauracjach, zwiedzać zabytki i inne skarby Seulu, których nie było w jej ojczystym kraju. A poza tym w głębi duszy miała nadzieję, że spotka.... Ależ nie to było po prostu śmieszne. To jedno najsilniejsze marzenie, które w ogóle sprawiło, że zainteresowała się Koreą nigdy się nie zostanie spełnione. Julka zacisnęła zęby obiecując sobie, że nie będzie nawet o tym myśleć. Zapomnij o nich. Zapomnij o nim. Niestety plakaty, fanfictiony i tysiące filmów zapisanych na jej telefonie i tablecie nie pomagały. Tak więc Julka zdawała sobie sprawę, że gdyby nie jej nowa opiekunka nie miałaby szans tu mieszkać. Co nie znaczy, że dziewczyna była nieczuła na niesprawiedliwość i kpinę z jaką ją traktowano. Mimo iż Julka to osoba niewinna, czuła i dobra była też asertywna i nie pozwoliłaby ktoś ją kontrolował lub jej coś narzucał, miała bardzo silne przekonania, które do dziś się nie zmieniły, a kiedy usiłowała postawić na swoim i zaznaczyć wokół siebie wyraźne granice została wyśmiewana i przypominano jej dzięki czemu jest tutaj w Seulu, a nie w domu dziecka lub na bruku i jeśli coś jej się nie podoba to może spadać. Choć Julka miała wrażenie, że mieszkanie w domu dziecka i tak było lepsze od tego starego, brzydkiego domu i to jeszcze pod jednym dachem z takimi osobami, z których nie da się ignorować, nie można z nimi porozmawiać, a co dopiero walczyć. Wola walki każdym dniem słabła w dziewczynie nieprzerwanie od dwóch lat ustępując pokojowemu, nużącemu przyzwyczajeniu. Tylko wtedy kiedy te kobiety naprawdę przesadzały Julka odważyła się protestować, za co natychmiast została rugana.
- Ty wstrętny leniu. Jesteś głupia czy głucha? Boże! Czy wszystkie białe kobiety są takie beznadziejne! - usłyszała jedną z córek pani Kim i czuła jak jej ciało ogarnął niepohamowany gniew i gorycz. Jejku! Jak ona nienawidziła tego typu tekstów. Może tym trzem daleko było do rasistek, ale jej córki uwielbiały jej przypominać, że skoro są rodowitymi Koreankami są w pewien sposób lepsze od niej. Dziewczyna próbując pohamować emocje odparła udając pogodność :
- Przepraszam. Już lecę - roześmiała się w pełni szczerze czując jak złe myśli uciekają, poza tym Julka była optymistką i w dodatku była tego typu osobą, która potrafiła śmiać się nawet z najgorszych rzeczy, więc jej śmiech zawsze był przepełniony szczerością.
Wolnym krokiem weszła do jadalni niosąc cztery nakrycia.
- pani Kim Ha-eun - powiedziała z uśmiechem dając jej talerz pełen naleśników z czekoladą.
Następnie zielonooka podeszła do dwóch dziewczyn :
- ***Lee Ji-woo - mrugnęła do niej podając jej sałatkę z owocami i sosem truskawkowym wiedząc że 22-latka się odchudza chociaż na oko Julki nie miała z czego - Lee Ha-yoon - dodała serwując jej omlet z samych białek.
Mimo iż były Koreankami odkąd Julka po raz pierwszy zrobiła im europejskiej posiłek zapragnęły go więcej. Teraz nie licząc tych nielicznych przypadków gdzie szły do restauracji w ogóle nie spożywały koreańskich posiłków. Dziewczyna zerknęła na kobiety, którym nie można było odmówić urody. Wszystkie miały czarne jak noc długie, gęste i proste niczym struna włosy, szeroko osadzone, skośne, duże hebanowe oczy i śniadą, delikatną twarz w kolorze oliwek. Do tego miały urocze małe noski, idealne usta i elegancko zadbane dłonie o barwy kawy. Ich śniada skóra sprawiała, że perłowe zęby iskrzyły się bielą. Typowe Koreanki z tą swoją oszałamiającą egzotyczną urodą. Gdyby nie fakt, że pani Kim była strasznym skąpcem myślącym tylko o ciuchach i urodzie mogłyby żyć w godnych warunkach, ale całą pensje służby (prócz Julki raz w miesiącu zjawiały się tutaj też trzy inne koreańskie 19-letnie sieroty , które pani Kim przygarnęła pod przykrywką dobroci. Przychodziły do ich domu pomagały Julce, a na co dzień pod przymusem pani Kim sprzątały w innych domach i pracowały w sklepie tak jak Julka. Z tego co szatynka od nich słyszała mieszkały u jakiejś strasznej okropnej brytyjskiej koleżanki pani Kim, którą dziewczyna nigdy nie poznała i nie chciała poznać. ) brała dla siebie i córek. Dziewczyna oczywiście wiedziała, że takie zachowanie jest niezgodne z prawem, lecz miała świadomość, że jeśli się poskarży znów straci dom i w dodatku pracę, a przecież jest bez wykształcenia i bez matury. W przeciwieństwie do tamtych trzech biednych dziewczyn nie musiała przynajmniej pracować w mieszkaniu innych. Była zbyt potrzebna pani Kim i jej córką, które zdaniem Julki nie potrafiły nawet porządnie zaparzyć herbaty. Julka budząc się ze swoich myśli pobiegła do kuchni biorąc pyszne naleśniki z truskawkami, które dla siebie przygotowała i jeszcze jedno krzesło. Kiedy miała zasiąść do stołu usłyszały pogardliwy głos pani Kim ociekający fałszywym zaskoczeniem.
- A cóż to? Ktoś jeszcze będzie z nami jadł. Mamy jakiegoś gościa. - następnie rzuciła okiem na ****czarne od węgla ręce Julki. - Mam nadzieję, że nie przygotowałaś naszego śniadania tymi czarnymi łapami.
- Och - powiedziała zaskoczonym głosem dziewczyna - Przed minutą nakładałam do pieca. Umyje ręce i zaraz zjem
- Nie. Nie. Nie - Ji-woo szepnęła to z nadmierną fałszywą słodyczą i jadowicie - Taki Kopciuszek nie będzie z nami jadł. To nie przystoi by zapracowana służba siadała z damami przy posiłku skoro powinna najpierw skończyć pracę, a potem jeść - i wszystkie wybuchnęły gromkim śmiechem.
- Och córcia jak ty to coś powiesz - zadowolona pani Kim poklepała wysoką dziewczynę po ramieniu, która była jeszcze wyższa niż ona sama (172 cm wzrostu)
- S...s.. Słucham? - szepnęła zaskoczona nastolatka czując jak przezwisko boleśnie kuje ją w ręce, bo nagle uświadomiła sobie kim się stała od dwóch lat - zabiedzonym Kopciuszkiem, który miał być na posyłki i ich rozkazy i usługi. Ta prawda okazała się być dla Julki zaskakująco okrutna trawiąc ją ogniem od środka.
- Mówiłam - rzuciła pani Kim mówiąc wolno i dobitnie jak do małego dziecka - Żeby Kopciuszek grzecznie poszedł do swojego pokoju. Naprawdę jesteś aż taka głupia, że nie rozumiesz prostego zdania?
Julka przełknęła łzy zabrała swój talerz i ukryła się w swoim pokoju. Położyła talerz na biurku, czując, że kompletnie straciła apetyt i chęci do życia. W pewnym momencie strąciła swoje małe lusterko i ramkę ze zdjęciem swoich rodziców. Z cichym łamaniem upadła na ziemię, a kiedy zobaczyła potłuczoną ramkę zaniosła się rzewnymi łzami. Jej twarz były przekrzywiona w potłuczonym lusterku, a Julka miała wrażenie, że przez podłe słowa Koreanek niczym przez złą czarną magię naprawdę zamienia się w brzydkiego, brudnego stwora.
- Julka! Trzeba napełnić lodówkę. Ruszaj się i idź na zakupy! Natychmiast - z dołu dobiegł ją głos Ha-yoon, słysząc ciszę 20-latka dodała. - Kopciuszku idź załatw swoje kopciuszkowe sprawy, tylko nie zgub bucików, bo nie będzie księcia, który ci założy pantofelka na nogę - dodała chichocząc głupiutko.
- Idę - odkrzyknęła Julka nie chcąc już słyszeć kolejnych przerażających prawd o sobie - wiedziała, że żaden mężczyzna nigdy jej nie chciał, nie potrzebowała upokarzającego przypomnienia.
Przebrała się w bardziej normalne (aczkolwiek brzydkie i tragiczne ciuchy) i wyszła z domu, nie zaszczycając nawet śmiejące się z niej Koreanki spojrzeniem....
I bardzo dobrze, że opiekunki Julki miały taki paskudny charakter i wykurzyły ją z domu, bo gdyby nie to Julka...nigdy nie spotkałaby.... księcia.
'wyobraźcie sobie Jungooka w czarnym garniturze i czarnych kręconych włosach wysiadającego z czarnej limuzyny krzyczący tłum fanów, jego króliczy uśmiech i jak macha ręką do tłumu'
No może nie do końca księcia..., ale tutaj w Korei spokojnie można mu przyznać taki tytuł 😂😂.
Julka biegła z zakupami wśród zatłoczonych uliczek Hongde. Dziewczyna starała się nie myśleć o swoich dziecinnych dwóch kucykach. Zielonooka postanowiła nie patrzeć na pięknych ludzi ślicznie ubranych i nie myśleć o swoim stroju. 19-latka była ubrana w szarą długą rozpinaną bluzę, błękitne sportowe legginsy, niebieską bawełnianą bluzkę w kolorze błękitu paryskiego i czarno-złote jeansowe tenisówki. Julka wiedziała, że prezentuje się tragicznie i modliła się, żeby nikt nie zwrócił na to uwagi. Dziewczyna miała słabą kondycję, więc wkrótce padała ze zmęczenia. Julka oparła się o ramię ławki, chcąc złapać oddech. Odstawiła zakupy na ziemie i wyciągnęła telefon postanawiając zadzwonić do swojej przyjaciółki. Po porannych słowach swoich opiekunek chciała poszukać u kogoś wsparcia oraz dobrych słów. Niestety dziewczyna zrobiła gwałtowny krok w przód, nie zauważając mokrej kałuży. Fakt bycia łamagom dał o sobie znać, bo nie posiadając zmysłu równowagi potknęła się, a grawitacja przyciągnęła jej plecy do ziemi. Julka nie krzyknęła tylko zamknęła oczy, przygotowana na ból, usiłowała asekurować się rękami. Jednakże zamiast spotkać się z betonowym chodnikiem, poczuła zaciskające się wokół siebie silne, umięśnione ramiona, a do jej nozdrzy wpadł upajający zapach męskich perfum. Otworzyła powoli oczy, chcąc przeprosić swojego wybawcę za ratunek i bycie taką niezdarą. Gdy odzyskała wzrok myślała, że oczy wylecą jej z oczodołów, a węzeł w żołądku mocno się zacisnął. Jej ciało pokrył pot. Rozpoznała osobę, która ją uratowała przed upadkiem. Miała przed sobą anioła. Anioła o cudownych malinowych wargach i nieziemskich rysach. Anioła o czarnych jak noc przepełnionych niepokojem oczach.
Przecież te ciemne oczy i błyszczące białe zęby nie raz i nie dwa prześladowały ją w snach właśnie w takich chwilach jak ta. Czy była jedyną kobietą, która widziała to bóstwo w swych snach, czując po przebudzeniu gorycz i smutek, że nigdy go nie ujrzy? A teraz ten anioł trzymał ją w ramionach. Cudowne męskie ramiona okryte w czarny garnitur ściskały ją mocno, zupełnie tak jak w sennych marach. A kiedy Julka poczuła na szyi jego przyśpieszony oddech zrozumiała, że to wszystko jest realną rzeczywistością....
A kiedy to sobie uświadomiła nie wiedziała, czy lepiej płakać ze szczęścia, czy umrzeć ze wstydu....
*Kim - to najpopularniejsze nazwisko w Korei Południowej i pierwsze jakie przyszło mi do głowy dlatego je wybrałam.
**to co napisałam o sobie to prawda (a taką mam przynajmniej nadzieję 😂😂😂), ale gotować to ja nie umiem za grosz.
*** W Korei Południowej żona zatrzymuje swoje panieńskie nazwisko, a na dzieci przechodzi nazwisko męża.
****Tia ja i palenie w piecu... można pomarzyć 😂😂😂
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro