Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Walentynkowy specjał

Wiem, spóźniony, ale wczoraj nie dałam rady wybaczcie. 🙏😁 (Kontynuacja "Typowej Army" ale w trochę innej formie 😉)

Przyglądałam się sobie w lustrze nie dowierzając temu co widzę. Przecież ta cudowna, powabna istota, nie mogła być mną prawda? Potrząsnęłam głową, a postać w lustrze wykonała ten sam ruch wykrzywiając pomalowane na krwistą czerwień usta.

- Och, Mary - wyszeptałam ze zdumieniem wpatrując się w jasnoniebieskie niczym cyjan oczy przyjaciółki, którą właśnie przeczesywała dłonią swoje długie do pasa rozpuszczone, proste, piękne, złote włosy błyszczące niczym poranne słońce. - To naprawdę ja?

Dziewczyna zachichotała unosząc do góry kciuki.

- Wyglądasz obłędnie. - uśmiechnęła się do mnie. - I masz szansę dzisiaj dużooo wskórać jeśli będziemy trzymać się planu - dodało przekornie patrząc na mnie figlarnie.

No tak, ten plan - nie mogę uwierzyć, że to robię. Chociaż wszystko, co wydarzyło się w ostatnich minionych pięciu godzinach było niczym nieprawdopodobny, unikatowy sen. Rzuciłam jeszcze na siebie okiem. Miałam na sobie intensywnie niebieskie, lazurowe soczewki, a zamiast moich brązowych włosów złotą, blond perukę. Czarny makijaż podkreślał subtelną barwę oczu, a czerwień na ustach błyszczała kusząco (boże dusiłam się, ze śmiechu gdy pisałam to zdanie i wyobrażałam sobie swoją twarz w takim wydaniu 😂😂). Na moim ciele leżał idealnie dopasowany, czarny, satynowy gorset, a na piersi migotał srebrna broszka w kształcie diabełka. Ramiona okrywała smolista, skórzana kurtka, a nogi krucze skórzane spodnie z błyszczącymi, srebrzystymi lampasami. Wymarzony wzrost - 157 cm zapewniały mi czarne zamszowe kozaki do kolan na 12-cm słupku. Moją szyję okrywał czarny, skórzany choker z metalicznymi paskami. Na obojczykach jarzył się zmywalny tatuaż - hebanowy napis "Bad". W uszy miałam wpięte czarne małe klipsy, a blond perukowe włosy miałam pokręcone i upięte w tak skomplikowaną fryzurę, że nigdy nie wiedziałabym jak ją sobie zrobić.

- Jesteś oszałamiająca! - zakrzyknęła z zachwytem moja przyjaciółka.

Zadziwiające, ale dzisiaj, w tym momencie to słowo idealnie do mnie pasowało.

- Hmmm - mruknęłam z lekkim oszołomieniem - A nie uważasz Marysiu , że wyglądam zbyt wyzywająco? - zapytałam nieśmiało.

- Wyglądasz po prostu kokieteryjnie i prezentujesz się w tym wydaniu cudownie. Nie będą w stanie ci się oprzeć.

Siedziałyśmy właśnie w łazience przy Stadionie Olimpijskim w Seulu odpoczywając po koncercie naszych idoli - zespołu BTS. Relacji z koncertu nawet nie będę wam zdradzać, bo mimo mojego całego poetyckiego i pisarskiego talentu nie jestem wstanie opisać tego magicznego, bezkonkurencyjnego, wydarzenia. Widok siedmiu mężczyzn w czarnych garniturach zbyt pięknych i obłędnych dla zwykłych śmiertelnych, którzy ruszają się równie fenomenalnie jak ogniste płomienie do "Fake love" to coś co na zawsze zapada w pamięć.

- Słuchaj Mary, a może to jednak ty do nich pójdziesz.... - wymruczałam cicho.

- Kochana nie kuś mnie, bo dałabym wszystko, by być na twoim miejscu, ale uwielbiam cię i.... i uważam, że ty po prostu na to zasługujesz - powiedziała z czułością Marysia mocno mnie obejmując. - Poza tym w końcu to ty zwróciłaś uwagę anioła, a nie ja.

Zarumieniłam się na to wspomnienie. Pamiętam żar hebanowych oczu wpatrujących się we mnie, czułam dotyk jego karmelowej dłoni wtedy, gdy na kilka mikrosekund nasze place miały szansę się zetknąć. Nie wiem jakim cudem wtedy po prostu nie zemdlałam, bo ten drobny dech zaparł mi dech w piersiach.

- Nie byłam jedyną, która wtedy miała szansę go dotknąć - mruknęłam przewracając oczami. - Ty też chwyciłaś jednego z nich za rękę - przewróciłam wymownie oczami.

- Ty nie umiesz angielskiego, a ja tak, więc niech przynajmniej jedna z nas otrzyma główną nagrodę za te siedemset złotych za bilety - ucina bezdyskusyjnie Marysia, a z tym argumentem trudno dyskutować - Poza tym wiem, że o tym marzyłaś, a ja przecież też będę miała swoją szansę...

- Nie jesteś tak odstawiona jak ja - burknęłam z udawaną irytacją.

- Ale uważasz, że powinnam być - Marysia parsknęła śmiechem obracając się wokół własnej osi prezentując bawełnianą pudrowo różową koszule w białe paski, czarne jeansy, ciemne snakersy, srebrne długie wiszące klipsy i lekki srebrny makijaż.

- Wyglądasz ślicznie - przyznaję - I w dodatku masz 175 cm wzrostu mogłabyś być modelką Victoria Secret.

- Może gdybym trochę schudła.... - Marysia wzruszyła ramionami dobrze wiedząc, że zdenerwuję mnie tym wyznaniem.

- Jesteś szczupła - szturchnęłam żartobliwie przyjaciółkę z udawaną dezaprobatą.

- Dobra dość tych pogaduszek. Czas ustrzelić pewnego oszałamiającego mężczyznę, którego uśmiech prześladował cię w snach - zawołała entuzjastycznie niebieskooka ciągnąc mnie za sobą i wyprowadzając z toalety.

Jeon Jeon-gguk, Kim Taeyhung, Park Jimin, Min Yoongi, Jung Hoseok, Kim Namjoon, Kim Seokjin - jeżeli nie znacie tej siódemki to mocno żałujcie. W drogich ciuchach, z zabójczym wzrokiem, filuternym uśmiechem, roztrzepanymi od tańca różnokolorowymi włosami, idealnymi, oliwkowymi twarzami bez skazy w każdym teledysku prezentowali się tak perfekcyjnie jak tylko możecie sobie wyobrazić. Nic jednak nie oddaje ich wyglądu w rzeczywistości. Byli po prostu cudownym, wspaniałym ucieleśnieniem męskiego, zapierającego dech w piersiach piękna.

- Są...- patrząc z góry na swoich idoli wiedząc, że za trzy minuty będą rozdawać autografy i zdając sobie sprawę, że za chwilę będę z nimi stała twarzą w twarz nagle zaschło mi w ustach.

- Jula. Jula. Jula - powiedziała stanowczo Mary wypowiadając trzy moje imię - Pamiętasz nas plan?

Tia... oczywiście uwielbiałam ten plan.
- Zejdę tymi schodami na dół niczym modelka przy akompaniamencie cudownej muzyki. Podejdę do nich z lekkością i uśmiechem mając nadzieję, że ich zachwycę, a potem - przęłknęłam głośno ślinę, nie wierząc, że to może się udać.

No cóż łatwo powiedzieć i to sobie wyobrazić, trudniej już zrobić.

- Dasz radę kochana - uspokoiła mnie z lekkością Marysia następnie włożyła mi do ucha mały czarny przedmiot - Tu masz krótkofalówkę, ja będę wszystko słyszeć i wszystko ci tłumaczyć, a teraz ruszaj - klepnęła mnie lekko w plecy i puściła mrugnęła porozumiewawczo.

Wzięłam głęboki wdech, wiedząc, że teraz albo nigdy. Wyprostowałam się i z uniesioną głową, machając blond lokami zaczęłam schodzić z marmurowych schodów z ulgą przyjmując fakt, że nikt po nich nie schodził ani nie wchodził. Miałam wrażenie, że stukot obcasów niósł się po całym stadionie. Starałam się wyglądać na pewną siebie i miałam nadzieję że mi się to udało. W końcu stanęłam w niewielkiej (póki co) kolejce po autografów. Tylko do którego z nich ja mam u licha podejść i w dodatku chcąc zdobyć to czego pragnę? Od razu wykluczyłam RM i Jina są na to moje przedsięwzięcie zbyt profesjonalni, dojrzali i w życiu się na nie nie zgodzą. Oczywiście moim biasem jak i UB był Jungook, ale znałam doskonale jego nieśmiałą, uroczą naturę, którą uwielbiam... Zachichotałam pod nosem wyobrażając sobie reakcje na moją prośbę i to jeszcze w takim wydaniu. Suga i J-hope? Już prędzej, ale szczerze w to wątpię. No to zostało mi jeszcze dwóch kandydatów... Albo Jimin albo V. Z bijącym sercem stwierdziłam, że V będzie najlepszym wyborem w końcu on na pewno mnie za to nie udusi, a zapewne jeśli się nie zgodzi odwróci całą sytuację w żart. Stałam nerwowo szurając butami już się nie przejmując odgłosami jakimi wydają. A co jak wyśmieje mnie prosto w twarz? W życiu przecież to cudowni mężczyźni z klasą! A jak pomyśli, że jestem jakąś zwariowaną saseng i wezwie ochronę? Muszę być jak najbardziej grzeczna i kulturalna, bo jeśliby to zrobili chyba umarłabym że wstydu. A może nadejdzie świąteczny spóźniony...lub przyspieszony cud zważywszy od punktu widzenia, gdyż mamy lipiec. Tia oczywiście ja i świąteczny cud, który jakoś nigdy się nie zdarzył i zapewne w tym dniu też się nie zdąży. A... jeśli mu się spodobam... Oczywiście nie spodobałaś się żadnemu mężczyźnie, który ci się podobał, ba do żadnego nie umiałaś nawet otworzyć ust i myślisz, że ten anielski mężczyzna, który widział tysiące dziewczyn piękniejszych od ciebie zechce cię? Zaciskam usta w wąską linię. Nie jest to przyjemna myśl. Zauważam, że niedługo moja kolej, więc prostuje się i uśmiecham się czarująco. I mam przynajmniej nadzieję, że kiedy wypadła moja kolej w ich oczach wyglądałam jak piękna, cudowna, godna uwagi kobieta, którą jestem, a nie jak zdesperowane dziecko... Serce podchodzi mi do gardła, gdy ich wzrok ląduje na mnie, a w ich oczach błyszczy lekkie zaskoczenie i boję się, że przesadziłam z tym strojem, że uznają mnie za łatwą, a nie piękną... No co ty Julka oni w życiu by tak o żadnej kobiecie nie pomyśleli - piszczy mój głosik w głowie. Na szczęście zaskoczenie z ich oczu znika, a sam Park Jimin (korekta zrobiła mi Park Komin 😂😂) obdarzył mnie takim wzrokiem i uśmiechem, że czułam jak robi mi się gorąco. Nie powiem schlebiło mi to. Lekko i swobodnie podeszłam do Kima Taeyhunga starając posłać mu najpiękniejszy uśmiech na jaki mnie stać. Uklękłam przy jego stanowisku uprzednio zrzucając kurtkę czując dreszcze na całym ciele. Hebanowe oczy otoczone długimi, czarnymi rzęsami wpatrywały się we mnie z ciekawością lustrując mnie od góry do dołu. Niebieskie niczym lazur włosy błyszczały lekko od srebrnego brokatu, a pukle loków opadały mu na czoło. Idealna, oliwkowa skóra lśniła, a piękne, perfekcyjne wykrojone, malinowe usta wydął w lekkim uśmiechu. W końcu spojrzał mi prosto w oczy.
- You're a pretty baby. - powiedział w końcu, a ja umarłam słysząc zachwyt nad moją osobą w tym głębokim głosie niczym wulkaniczne przepaści.
- Ślicznotka z ciebie. - usłyszałam w słuchawce podekscytowany głos Marysii.
- Do you relly relly think i am pretty - chciałam to usłyszeć z tych cudnych ust, chciałam wiedzieć i upewnić się, że nie mówi tak tych słów na wiatr lub nie próbuje być dla mnie miły tylko z powodu tego, że jestem jego fanką.
- Pretty is an understatement. It's a shame you can't see your face. You're a beautiful woman - powiedział czule, ale jego oczy błysnęły szelmowsko.
- Śliczna to niedopowiedzenie. Szkoda, że nie widzisz swojej twarzy. Jesteś piękną kobietą. - Marysia krzyczała do mojego ucha z ekscytacji.
- Och - mruknęłam i automatycznie z wrażenia przestałam bawić się włosami tracąc całą pewnością siebie -Och - poczułam jak węzeł zaciska mi się w brzuchu.
- Jula, skup się. Pamiętaj o zadania - skarciła mnie Marysia z niecierpliwością - Zrób wreszcie to po co przyszłaś.
- Ekhm - odkasłałam niepewnie zamykając powieki, teraz albo nigdy - Can you kiss my cheek? - widziałam jak rozszerza oczy ze zdziwienia, więc uniosłam ręce w obronnym geście - If you refuse, I understand, I'm not imposing myself.
Przez chwilę wpatrywał się we mnie z dziwnym wyrazem twarzy, a ja struchlałam z przerażenia, że się na mnie wkurzył. Przymknęłam powieki i w tym momencie... poczułam na swoim policzki po raz pierwszy raz w życiu ciepłą, umięśnioną męską dłoń. Otwarłam szeroko oczy. Zawał. Nie. Trzy zawały. Krew dudniła mi w uszach.
- Are you sure? - szepnął Taeyhung, a jego głos był słodki niczym miód - Are you sure - widząc że nie reaguje pochylił się i wyszeptał mi to do ucha, muskając je ustami i owiewając swoim gorącym oddechem.
Kiedy się nade mną schylił wykorzystałam całą swoją samokontrolę by nie zanurzyć palce w jego gęstych włosach i nie przyciągnąć jego usta do moich. Następnie usłyszałam własne słowa :
- Yes i m sure
I w tym momencie ziemia pode mną zadrżała kiedy poczułam jego ciepłe usta na swoim policzku. Świat wywrócił się do góry nogami, a moje serce niemalże wyskoczyło z piersi, a to wszystko były tylko nanosekundy, bo zaraz się ode mnie oderwał. Czułam że jestem cała odrętwiała i złapałam się na tym, że wpatruje się w jego cudny profil z otwartymi ustami.
- Can I do anything else for you? - usta Taeyhunga rozciągnęły się w zmysłowym rozbawieniu.

- Autograph - wyjąkałam bez tchu nawet nie orientując się, że wyciągnęłam z kieszeni ramoneski kartkę i długopis.
Taeyhung podpisał go szybko i niemal wcisnął mi go do ręki widząc moje otępienie. W momencie kiedy nasze dłonie się zetknęły mój mózg odzyskał funkcje życiowe.
- Very thanks for everything. You kiss great - na pożegnanie posłałam mu szeroki uśmiech i puściłam mu oko.

I kiedy przerzucając kurtkę przez ramię odchodziłam od swoich idoli nie mogłam powstrzymać dumnego, pełnego triumfu uśmiechu tym bardziej czując jak hebanowe oczy Taeyhunga wiercą mi dziurę w plecach....

Czekałam przed marmurowymi schodami na moją przyjaciółkę i pomachałam jej. Poczułam radość widząc jej niebieskie błyszczące od szczęścia oczy i wiedziałam, że to nie tylko dla mnie był to najlepszy dzień mojego życia
- Oh - wydukała tylko Marysia wpadając mi nieprzytomnie w ramiona.
- Widzę, że nie tylko ja dziś jestem w siódmym niebie - zachichotałam pod nosem czując jak adrenalina ponownie krąży w moich żyłach zawołałam - Udało mi się!!! Pocałował mnie! Rozumiesz? Co prawda w policzek, bo czułam, że jeżeli poproszę go o zbyt wiele to odmówi. A tak to może i nie pocałowałam go w usta, ale udało mi się odnieść choć częściowe zwycięstwo - mówię żartobliwie - I chyba nie tylko mnie - parsknęłam śmiech widząc pół żywą z radość jasnowłosą.
- Udało mi się pocałować w policzek samego Min Yonngiego. To to to było... - fatalnie nie potrafiła skleić nawet dwóch zdań.
- To było zbyt piękne by dało się opisać to słowami - dokończyłam za nią obejmując mocno Marysię. - Piontka za spełnienie marzeń.
Niebieskooka spojrzała na mnie z uśmiechem wymalowanym na ustach wyglądając już na nieco bardzo przytomną.
- Piontka za spełnienie marzeń. - powtórzyła i przybiła

A potem pisząc z ekscytacji wydostając się z tłumu ludzi weszłyśmy w objęcia miejskiej nocy ogromnej metropolii usiłując opisać nasze przeżycia, które nawet nie może wyrazić żadna poezja...

Koniec "Typowej Army"

https://youtu.be/wSNd02kVv8o

Boże to jest po prostu.... BOSKIE!!! 😘😘😘. Ryczałam jak go oglądałam. Część osób, które nie lubiło/nie interesowało się BTS pisało, że po tym występie wpadli po uszy, zresztą nie dziwota 😉😉😉.

Obiecuję, że filmik na górze też będzie równie dobry, jak to niezwykłe przedstawienie wykonane przez naszych aniołów 😏😏😏.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro