Lalkarka
Co mogę powiedzieć?
Jestem tylko marną kupką żałości. Może powinnam przeprosić? Za to, że tu jestem. Tak straszne mnie to boli. Może to moja wina? Nie. Przecież to przez ciebie w mojej głowie jest tylko szumienie. Pozostawiłeś po sobie jeszcze większą dziurę, niż zastałeś.
Mimo to przepraszam i obiecuję, że pozostanę w cieniu. Zatrzymam się między tym, jak powiedziałeś dość, a tym, jak opuściłam krzyżyk. Może z wrażenia? Tak szybko splątałeś wszystkie sznurki. Byłam taka precyzyjna, lecz ty nie jej chciałeś. Żądny byłeś prawdziwości, której nie mogłam ci dać. Mówiłeś, że nie gram w teatrze, mimo że robiłam to od dziecka.
Uspokajałeś mnie często, ale po co? Może stres powinien być moim partnerem? A wiecznie poranione dłonie i plecy, byłyby naszymi dziećmi? Powiem więc jedno, spieprzyłeś. Starałeś się mi pomóc, a prawie skradłeś nieliczne pozostałości.
Często mówiłam, byś mnie nie dotykał. Byłeś taki głupi, kiedyś ci tłumaczyłam, że moje ciało jest jak betonowy klocek. Nie czułam nic, gdy całowałeś. Nic, rozumiesz? To mnie zabijało od środka, ale ty byłeś taki nieustępliwy. Chciałeś, mnie do tego zmusić? Wiesz, ile razy przez to płakałam?
Jestem rozbita, bo nie wiem, kto tu zawinił. Ty, chcący pokazać mi, że potrafię, czy ja, na którą zmarnowałeś tyle czasu na pokazywanie. Zbytecznie. Może w poprzednim życiu byłam rozpustnicą, dlatego teraz Bóg mnie karze w ten sposób?
Nie wiem, czy mam się wstydzić, przez to, że nie mogę się zmienić, czy przez to, że poległeś. Nie igraj z ogniem, jeśli twoim żywiołem jest woda.
Przepraszam. Pozostaje mi teatr, a teraz zajmę się Hamletem.
Przepraszam, że przyjęłam ten czarny, zaręczynowy pierścionek.
——————————————————————
Przepraszam, że tak długo to zajęło, ale korektorzy od tego wręcz uciekali. I tak dziękuję.
Mam nadzieję, że tekst jest zrozumiały. Pozdrawiam was ciepło.
Nie bójcie się pisać co myślicie i zadawać pytań.
Zosia
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro