Rozdział 6 - Zmieniłeś orientację?!
Do końca lekcji nie działo się nic specjalnego...Chyba, że dla kogoś malowanie rzęs jest jakieś fascynujące i wielce interesujące...(Dlaczego ta przerwa jest taka duża? V dop.aut.)
Czekam teraz przed szkołą na Yato, który powiedział, że coś załatwi i możemy iść..
Zastanawiałam się czy Yato to spotkanie traktuje po przyjacielsku czy może..Jako randkę? Eh, mam nadzieję, że to pierwsze. Nie mówię, że Yato jest brzydki czy coś, mi się nawet trochę podoba...Ale jest już Kou i z tego co wiem Yukine.
- Hej Nanami! Musiałem pogadać z chłopakami. Możemy iść! - krzyknął Yato podbiegając do mnie...Ten uśmiech...Jest taki uroczy! ^^
- Oh, hej! - powiedziałam zarzucając torbę na ramię...Czy on ma w ręku picie? Przypomniały mi się wszystkie sceny z pośrednim pocałunkiem...
- Chce Ci się pić? - spytał machając piciem w powietrzu. To zielona herbata...Uwielbiam zieloną herbatę. Nie mogę odmówić...
- Ym...W sumie tak... - Yato podał mi picie, a ja wzięłam łyk...Raz się żyje. Przynajmniej będzie miał radochę z pośredniego pocałunku... - Ta herbata jest pyszna! Dzięki! - krzyknęłam oddając Yato picie...Nie wiedziałam, że będzie mi tak smakować.
- Też ją uwielbiam! - powiedział po czym sam się napił...Wiedziałam.
- Pośredni pocałunek...To było do przewidzenia *śmiech* - powiedziałam i zaczęłam się śmiać. Trzeba przyznać, że ta sytuacja mnie rozbawiła.
- Co Cię tak śmieszy? - Yato oblał się rumieńcem. To jest jeszcze bardziej urocze niż jego uśmiech.
- Nie ważne, chodźmy już! - podbiegłam do Yato i złapałam go za rękę. To chyba było zbyt śmiałe...
- Eh, um...Nie uważasz, że to gest zarezerwowany dla par? - spytał zakłopotany. Teraz rumieni się jeszcze bardziej...To już nawet nie jest słodkie tylko komiczne, przepraszam Yato.
- Nie podoba Ci się? - jak powiesz nie to się obrażę...Eh, a miałam już nikogo nie podrywać. Nie wychodzi mi...
- T-To nie tak! - krzyknął i odwrócił głowę.
- Więc. Korzystaj. - powiedziałam łapiąc jego twarz i odkręcając w moją stronę... - Taka okazja może się nie powtórzyć...Zresztą przyznaj, że Ty traktujesz to spotkanie jak randkę... - teraz Cię mam...
- Eh, przejrzałaś mnie... - powiedział zaciskając rękę...Jestem okropna, podrywam każdego chłopaka, eh....Muszę z tym skończyć.
Wyszliśmy ze szkoły i poszliśmy do parku. Do mnie da się dojść przez park, ale nie wiem czy Yato też ma taką możliwość...
- Yato...Ty też możesz iść do domu przez park? - spytałam zaciekawiona...
- Ym...Nie, ale stwierdziłem, że Cię odprowadzę. - powiedział i uśmiechnął się...
- Ah, to miłe. - powiedziałam odwzajemniając uśmiech. Nie myślałam, że będzie taki miły...
Rozmawiało nam się bardzo dobrze. Yato opowiedział mi o wszystkich w klasie, a ja opowiedziałam mu jak było w Polsce. Nagle zauważyłam mały sklep. Stwierdziłam, że powinnam się odwdzięczyć za herbatę i kupić coś do jedzenia...
- Yato...Poczekasz tu? Wejdę na chwilę do tego sklepu, dobrze?
- Dobrze poczekam. - odpowiedział mi Yato puszczając moją rękę...Może zapytam się go czy woli jedzenie słone czy słodkie....
- Ah, właśnie! Lubisz rzeczy słodkie czy słone?
- Ymm...Słodkie! A cooo? - spytał zaciekawiony przysuwając swoją twarz do mojej...
- N-Nic! - poczułam jak się czerwienię....Yato odsuń się proszę... - T-To ja zaraz wracam! - szybko pobiegłam do sklepu.
W sklepie kupiłam dwie słodkie bułki, po czym wróciłam do Yato...
- M-Masz. - powiedziałam podchodząc do zapatrzonego w niebo chłopaka.
- Och, kupiłaś mi bułkę! Nawet zapytałaś się jaki lubię smak! Jesteś naprawdę słodka! - wykrzyczał i poczochrał mnie po włosach...Nie przesadzaj Yato, nie przesadzaj...
- W ramach podziękowania za herbatę... - powiedziałam po czym ruszłam. Yato złapał mnie za rękę.
- Mówiłaś, że taka okazja się więcej nie powtórzy, ale chyba chciałaś mnie potrzymać za rękę jeszcze raz dzisiaj, prawda? - oznajmił Yato...Nie skomentuję tego...
- ... - szłam w ciszy...Dopóki nie ujrzałam niebieskowłosego chłopaka... - O matko! Yato ratuj! - krzyknęłam chowając się za Yato.
- C-Co się stało? - spytał lekko przestraszony moim zachowaniem Yato. To nie może być prawda...
- W-W-Widzisz tego chłopaka przed Tobą? Chcę uniknąć konfrontacji z nim... - powiedziałam drżącym głosem. Nie przy Yato! Proszę nie!
- Ale dlaczego? Wydaje się być miły... - no bo jest!
- Hej! Jestem Alexy! Widziałeś w pobliżu jakąś europejkę z włosami koloru ciemny blond? Nazywa się Nanami Momozono, chyba gdzieś tutaj mieszka... - mój NAJ-GOR-SZY koszmar się ziścił...Alexy to chłopak, w którym się kiedyś zakochałam...Ale było coś co...Eh...
- Hej, jestem Yato. Nikogo takiego nie widziałem. Przynajmniej nie dzisiaj. - Jezu, Yato dziękuję! Nie wiem co bym zrobiła, jeśli wracałabym sama...
- A kto chowa się za twoimi plecami, jeśli mogę wiedzieć? - zaraz nadejdzie mój koniec...Czuję to... - NANAMI! Wiedziałem, że Cię tu znajdę! - Alexy zajrzał za Yato i uściskał mnie...Nie...Proszę....
- Alexy...Du-sisz... - ledwo wydobyłam z siebie jakiekolwiek słowa....
(zamieńcie sobie tą dziewczynę na Nanami xdd dop.aut.)
- Eh, przepraszam...Dawno się nie widzieliśmy! - chłopak wypuścił mnie z uścisku...
- Tak...Dawno. - ostatnio widziałam Alex'ego jak miałam 14 lat...
- To wy się znacie? - spytał zdziwiony Yato...No, a co? Przed przypadkowymi ludźmi bym się chyba nie chowała...
- Tak... - odpowiedziałam...Proszę nie pytaj co nas łączy, nie pytaj, nie pytaj, nie pytaj....
- Tak! - w tym samym momencie odpowiedział też Alexy...Tylko, że z większym entuzjazmem.
- Czekaj, kiedy go poznałaś? Jesteś tu jakieś pare dni.... - serio? Przecież widać, że znamy się dłużej...Chyba.
- Jak miałam 14 lat był w Polsce...Wymieniliśmy się numerami i tak jakoś wyszło, że dwa lata temu przestaliśmy pisać... - wyjaśniłam, ale bez szczegółów po czym Alexy stuknął mnie łokciem w ramię, a ja zmroziłam go wzrokiem.
- Ah, to wszystko wyjaśnia. Ale czemu chciałaś się przed nim chować? - dopytywał Yato...
- N-Nie ważne! - krzyknęłam na Yato i oblałam się rumieńcem.
- Chowałaś się? - spytał Alexy...Nie no nie wierzę w życie, teraz nie wiem co ja w Tobie widziałam Alexy...
- Co ty ułomny jakiś jesteś? Sam spytałeś "Kto się za Tobą chowa", albo coś w tym stylu... - może mieć Alzheimera, ale to chyba nie ten wiek...
- Eh, sory. Czasem nie myślę zanim coś powiem, albo zrobię... - Alexy podniósł ręce jak do odstrzału.
- Ta, już się o tym przekonałam. Muszę już iść, pa Alexy... - powiedziałam i ruszłam, ale Alexy złapał mnie za ramię...
- Możemy porozmawiać na osobności? - Alexy zwrócił, się do Yato. A mnie kto się o zdanie zapyta?!
- T-Tak... - odpowiedział wyraźnie zazdrosny Yato. TRZEBA BYŁO POWIEDZIEĆ NIE, DURNIU! To będą tortury...
Alexy zaciągnął mnie do jednego z drzew...
- No chyba mi nie powiesz, że zmieniłeś orientację i interesujesz się dziewczynami...
Notka od autorki
Wiem, jestem okropna, że kończę w takim momencie...Psieplasiam <3
Do następnego <33
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro