Rozdział 1 - Japonofilka
Nazywam się Nanami Momozono, jestem przeciętną licealistką. No dobra, nie jestem. Jestem japonofilką. Japonofil to osoba, która uwielbia Japonię i wszystko co z nią związane. Pojęcie mało znane, ale cóż... Ja nic na to nie poradzę.
Może przejdźmy do konkretów... Niedawno dostałam pisemko, że zdałam egzamin z japońskiego i mogę jechać na wymianę do Japonii! Marzę o romantycznej historii z cudnym Japończykiem. Ekhm... Każdy Japończyk jest cudny, ale niektórzy o tym jeszcze nie wiedzą. Eh... No dobra, dobra. Trzeba się pakować, bo na samolot nie zdążę.
Time Skip
Ok... Jestem na lotnisku i czekam na Lilith....Ooo właśnie! Zapomniałam dodać, że leci ze mną przyjaciółka o imieniu Lilith! Ooo...O wilku mowa.
- Heej Lilith! - krzyczałam biegnąc w stronę przyjaciółki.
- Och...Cześć! - odkrzyknęła podbiegając do mnie. - Cóż za optymizm *lekki śmiech*. -powiedziała śmiejąc się.
- Eee? Co w tym dziwnego? - spytałam. To chyba dobrze, że bije ode mnie optymizmem...Prawda?
- Nic, bo zawsze jesteś optymistką do bólu, ale... - powiedziała -Ale nie boisz się, że nas nie zaakceptują? - spytała markotniejąc.
- No w sumie...Najbardziej to się boję, że chłopaka sobie nie znajdę... - odpowiedziałam zapatrzona w...Sufit. ( to będzie twój najmniejszy problem kochana...dop.aut. )
- Eh...Ty ciągle o tym samym *lekki śmiech* - powiedziała Lilith śmiejąc się ponownie.
- Nooo co? >.< - spytałam robiąc minę małego dziecka.
- Nie ważne...Chodź już bo się spóźnimy... - powiedziała po czym złapała mnie za rękę i pociągnęła przed siebie.
Time Skip
Jesteśmy już w samolocie, ale oczywiście ja musiałam zapłacić za nadbagaż! >.< No cóż...Życie. No, ale jeszcze 14 godzin i poznamy naszych...Opiekunów? No chodzi o to, że poznamy osoby, z którymi będziemy mieszkać. Ale nie będzie tak dobrze, że ja i Lilith będziemy w tym samym domu...Ooo nie. Rozdzielą nas, ale będziemy chodzić do tej samej szkoły, więc nie jest tak źle.
Time Skip
Doleciałyśmy! Nie wierzę! Oh, SMS przyszedł...
Treść SMS'A:
Niedługo przyjadą po Was dwie taksówki. Jedna dla Ciebie, a druga dla Lilith. Zawiozą Was prosto do nowych domów. Bawcie się dobrze.
To wysyłają takie SMS'y? Eh, nie wiedziałam...
- Lilith...Dostałam SMS'a, że przyjadą po nas taksówki i zawiozą nas do nowych domów. - poinformowałam Lilith.
- Ooo...To wysyłają takie SMS'y? - spytała zdezorientowana dziewczyna.
- Ja właśnie też się zastanawiałam...No, ale to lepsze niż jechanie z tymi walizkami metrem. - oznajmiłam pewnie. Nie chciałabym na siłę pchać się do metra...To wyglądało by...Dziwnie.
- Święta racja....
- No to chodźmy już, bo chyba musimy się pośpieszyć. - powiedziałam. - Wiesz...Taksówki są dość szybkie, a jeśli już je nam zamówili to...
- Tak wiem... - powiedziała Lilith i ruszyła, a ja za nią.
Po całej procedurze, którą trzeba odbyć po przylocie wyszłyśmy przed lotnisko i zauważyłyśmy dwie taksówki. Podeszłyśmy do jednej i spytałam dla kogo są te taksówki, żeby nie wsiąść do czyjejś.
- Przepraszamy. Czyja to taksówka? - spytałam.
- Pani Nanami. - odpowiedział kierowca.
- Ah...Dobrze...Ja jestem Nanami Momozono...Ale chciałabym spytać jeszcze dla kogo jest ta druga.
- Dla pani Lilith. - odpowiedział lekko poirytowany taksówkarz
Po usłyszeniu tej odpowiedzi uściskałyśmy się z Lilith i powiedziałyśmy "Do jutra!" po czym wsiadłyśmy do swoich taksówek i pojechałyśmy do nowych domów.
Kiedy kierowca powiedział, że to tutaj spytałam czy muszę zapłacić (tak, dostałam pieniądze przed wylotem), ale odpowiedział, że wszystko mam już opłacone. Słysząc to podziękowałam i wysiadłam po czym wyjęłam swoją walizkę z bagażnika. Po wyjęciu walizki zobaczyłam piekarnie...Chwile się zastanawiałam czy wysadzono mnie w dobrym miejscu, ale pare sekund po tym przypomniałam sobie anime "Clannad", w którym Nagisa mieszkała w piekarni. Nie zastanawiając się dłużej weszłam do piekarni.
- E...Um...Dzień dobry! - powiedziałam wchodząc do środka. Poczułam piękny zapach świeżo upieczonego chleba.
- Onee-san przyjechała! - krzyknął mały chłopiec wybiegając z zaplecza i przytulając się do mnie.
- E...Um...Jestem Nanami Momozono, a ty? - spytałam kucając. Dość niezręczna sytucja...
- Taichi! - krzyknął jakiś chłopak wybiegając z zaplecza...Kolejny o matko...
- O! Hej Onee-san. Jestem Yukine, a to Taichi. Taichi to mój młodszy brat...Z tego co wiem masz 17 lat, więc też jestem od Ciebie młodszy. Ja mam 14. - oznajmił Yukine...
- A...Hej! - przywitałam się z chłopcem.
- Co tu się dzieje? - spytał jakiś chłopak...Tak, też wyszedł z zaplecza...Ooo, ten wydaje się być w moim wieku.
- Onee-san przyjechała! - krzyknął Taichi.
- Och cześć...Jestem Usui...Będziemy chodzić razem do szkoły. - powiedział.
Do następnego! <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro