4
Tak jak powiedziałem tak i zrobiłem. Wyjechałem z miasta uprzednio dzwoniąc do taty i mówiąc by po mnie nie jechał i że sam wrócę. Sebastian przystał na moją propozycję, a ja właśnie parkuję auto na podjeździe. Piekło dopiero się zaczęło gdy wszedłem do domu przerywając kolejną kłótnie Igora, Sebastiana i Any. Chociaż tyle że mama wróciła do domu. Mama podeszła do mnie i mnie mocno przytuliła do siebie.
- Dobrze ze nic Ci nie jest. -wyszeptała mi cicho do ucha.
- A czy kiedykolwiek było?
- Nie. Ale odkąd Sebastian mi wytłumaczył gdzie i z kim tak naprawdę jesteś, to się wystarczyłam.
- Byłem z Molly. Czy kiedykolwiek będąc z nią coś mi się stało? Nie. I dalej tak będzie.
- Myślisz że skoro pukasz córkę węży to nic Ci nie będzie? -rzucił wkurzony ojciec.
- Nie jestem takim chujem jak Ty i przynajmniej nikogo nie zdradzam. -po tych słowach poraz pierwszy dostałem z liścia od własnego ojca. Tego się nie spodziewałem.
- Sebastian! -rzuciła oburzona i wściekła mama tuląc mnie do swojej piersi.
- No co!? Niech się gówniarz nie wpierdala w sprawy dorosłych!
- Kurwa, stary wyluzuj! -w mojej obronie nawet stanął Igor.
- Ty się nie wypierdalaj do mojej rodziny! Mam Ci przypomnieć ile razy Ty napierdalałeś Anastazje, albo dzieciaki!?
- Nie musisz. Sam dobrze wiem jakim jestem skurwysynem. Ale to tylko po towarze Twojego synka. -no i wszystko wróciło do normy.
- Co!? Że jak to!? -no to mama się wkurwiła.
- Mamo to nie tak...
- Wiem, że Marcel sprzedaje. -odparł już nieco spokojniej Czekaj.
- Wiedziałeś, a mimo to pozwoliłeś mu popełniać nasze błędy!? Co z Ciebie kurwa za ojciec!?
- Dosyć tego! Sebastian zabierasz do siebie młodego. -rzucił Igor nieco przestraszony stanem mamy.
- Sam dobrze wiesz że nie mogę.
- Młody i tak już wie, nie masz czego już przed nim ukrywać.
- Pojebało Cię!? Ja nigdzie nie jadę. Nie rozdzielicie mnie sukinsyny z bratem!
- Igor wracam do Polski na jakiś czas i biorę ze sobą Huberta. Marcel Ty pomieszkaj przez ten czas z Sebastianem. Jeśli Ci się nie spodoba to wszystko wróci do normy i dalej będziesz mieszkał z nami. Dobrze? -spytała zatroskana mama spoglądając w moje oczy pełne łez. Kiwnąłem lekko głową.
- Jak to wracasz do Polski? Kiedy? Na jak długo? -pytał przerażony Igor, nigdy go takiego nie widziałem. Czy on się boi?
- Jutro rano mamy samolot. Jeszcze nie wiem. Może dwa tygodnie, a może dwa miesiące.
- Spokojnie stary. Będziesz miał czas żeby się ogarnąć i wszystko sobie poukładać. -Czekaj poklepał Bugajczyka po plecach w geście wsparcia, gdy ten siedział załamany.
- Dobrze, więc idę się pakować. Igor jedź po Huberta do szkoły i od razu zabierz chłopców papiery ze szkoły. I powiedz dla Maćka że to tymczasowo raczej i niech szafki, ani nic się ich nie zmieniają. I pozdrów go. -wyjaśniła mama, po czym poszła do swojej sypialni.
- Marcel Ty też zacznij się pakować. Rano jedziemy.
- Pierdol się. Teraz to ja muszę się pożegnać z kumplami. -udałem się do kuchni, by następnie wyciągnąć Jacka Danielsa z lodówki. Wyciągnąłem dwie szklanki i postawiłem je na stół, by kolejno wrzucić do nich kostki lodu i nalać alkoholu. Podsunąłem jedną szklankę dla ojca, który zasiadł przy stole na przeciwko mnie. Wypiłem alkoloch na raz i uzupełniłem szklanki.
- Przepraszam Cię synku. Nie chciałem Cię uderzyć.
- Ale to zrobiłeś. Jesteś taki sam jak Igor, tylko że Igor nie zdradza mamy.
- Odkąd poznałem Twoją mamę to nigdy z żadną kobietą prócz niej nie spałem.
- Co Ty pierdolisz!? Ciągle ją zdradzałeś!
- Tak. Zdradziłem ją uczuciowo, ale nigdy fizycznie. Dobra, poza jednym razem gdy całowałem się z byłą przyjaciółką mamy z wczesnej młodości. Ale do niczego więcej nie doszło, bo Twój ojciec chrzesny spuścił mi wtedy taki wpierdol jak nigdy. Anastazja mi to wybaczyła. Ale potem gdy była wciąż to miała humorki. Wkurzało mnie to, o wszystko mnie winiła. Dlatego wieczorami często wychodziłem gdzieś do barów, czy klubów napić się. Przewijało się sporo dziewczyn którym stawiałem drinka i kończyło się tylko na flircie, bo mówiłem im że mam już kobietę swojego życia. Ale nigdy jej nie zdradziłam.
- Mama o tym wie? -byłem w ciężkim szoku gdy poznałem prawdę.
- Nie.
- To dlaczego jej tego nie powiesz?
- Bo mi nie uwierzy. Przed laty Igor mnie spotkał jak rozmawiam z laską w klubie. Pobiliśmy się wtedy i od razu poleciał do Any. Mówiąc że spotkał mnie w klubowym kiblu z jakąś laską. I że pobiłem go gdy chciał powiedzieć o tym mamie. Ana zawsze wierzyła bardziej dla Igora. Znali się strasznie długo, to on był jej oczkiem w głowie, a ja byłem chujem, że wtedy nie walczyłem o nią. Tamtej nocy Ana spytała się czy ją zdradzam. Przyznałem się że tak, mimo że prawda jest inna. Po prostu wiedziałem, że i tak jakbym zaprzeczał to by uwierzyła w wersję Igora. Kocham Twoją mamę i nigdy jej nie zdradziłem. A odkąd się rozstaliśmy nie było innej kobiety w moim łóżku jak i życiu. Byłem naprawdę głupi, że wtedy odpuściłem Igorowi jak i sam sobie. Jesteś pierwszą osobą która zna jedyną prawdziwą, ale nie oficjalną wersję. Proszę nie mów nic dla mamy, nie chce by znów przeżywała, że Igor okłamywał ją przez te wszystkie lata.
- Nie muszę jej nic mówić i Ty też nie. Ona sama już to wie. -powiedziałem wypijając kolejną szklankę alkoholu. Tata odwrócił się i ujrzał mamę której łzy płynęły po twarzy, na ten widok wstał od stołu.
- To prawda? -spytała szlochając.
- Nie. -Sebastian zaprzeczył na co walnąłem go po głowie.
- Nie kłam! -krzyknąłem na ojca, do którego przytuliła się mocno mama.
- Tak strasznie mi przykro. Przepraszam że wtedy uwierzyłam dla Igora, a nawet Twojego zdania nie brałam pod uwagę. Przepraszam że byłam taka nieznośna. To wszystko moja wina, tak bardzo Cię przepraszam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro