Rozdział 3
W parku:
- Tosia stuj!!!
- Niemogę
- czemu?
- Nie... - I upadła na ziemię
- Tosia żyjesz
Usłyszałam cichy płacz.
- Tak- wyszeptała
- Co się stało?
- moja mama i tata...- Nie dokończya powiedzieć, bo zasneła
- Tosia nie śpij
Ze strachu się cała trzęsłam. Chwyciła telefon i kliknełam 112.
- Mówi operator nr. 6 co się stało?
Usłyszałam uspokojoną operatorkę.
- Mówi Blanka Szygner mam 17 lat i jestem w parku kampinowskim
- rozumiem
- Moja przyjaciółka zendlała i leży
- Dobrze wysyłam do ciebię karetkę
- Dobrze- odłożyłam słuchawkę i zaczęłam płakać
- Proszę wróć do mnie jesteś dla mnie wszystkim, słyszysz. Zadzwonię do twojego taty lub mamy. A więc do kogo? Dobra do taty.
W słuchawce usłyszałam
- Cześć, Maciej Mimno, Zostaw wiadomość.
- Co się z wami dzieje? ty mdlejesz, on nie odbiera. Koniec świata. Co za paranoja. Chyba wróciło mi dobre samo poczucie tylko fajnie by było gdyby... Co to za czerwona woda w około ciebię, leci ci krew. Nagle usłyszałam głos karetki.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro