Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Walentynki

To jakoś zaczęło się, gdy mieli po 5 lat. Oikawa dał dla swojego przyjaciela mały, czerwony kwiatek.
- Scęśliwych falentynek. - lekko seplenił przez ubytek dwóch ząbków.
- Takie zecy lobią dolośli gupku.
Ale mimo to mały Iwa wziął kwiatek i pochwalił się nim dla swojej mamy.

Drugie podobne temu wydarzenie zdarzyło się jak mieli po 10 lat. Oikawa podarował przyjacielowi dużego pluszaka, którego wygrał dzień wcześniej na festynie.
- Wesołych walentynek Iwa-chan~!
- Przestań krzyczeć głupokawa!
- Sam krzyczysz Iwa-chan!
- Bo to twoja wina!
- Nie prawda!
Iwaizumi wziął pluszaka, gdy Oikawa odszedł. Misiek zajął honorowe miejsce na jego łóżku. Często się do niego tulił w nocy. Oczywiście chował go, gdy Oikawa miał go odwiedzić.

Następne takie zdarzenie było w gimnazjum. Tego dnia Oikawa był miły nawet dla Kageyamy.
- Oj gównokawa co ci dziś odbija?!
- Walentynki dziś~ Trzeba być miłym nawet dla wrogów!
- Przestań się drzeć!
Oikawa zaśmiał się i wyciągnął bukiet róż.
- Radosnych walentynek Iwa-chan~
- Co ty znowu wyprawiasz? Czy wyglądam ci na dziewczynę?!
Walnął go w głowę i zabrał kwiaty. Schował je do swojej szafki.
- Po prostu kocham Iwe-chan i chcę mu dawać prezenty na walentynki~
- Ty kochasz tylko siebie. Zacznij dawać prezenty sobie.
- To nie miłe Iwa-chan... Ale też jest prawdą.
Iwaizumi znów uderzył go w głowę. A bukiet schował do torby i zaniósł go do domu. Tam wstawił kwiaty do dzbanka z wodą.

Ostatnie takie coś zdarzyło się w ich pierwszej klasie liceum. Tym razem jednak zamiast dać mu coś osobiście, zostawiał czerwone i różowe różyczki wszędzie gdzie przebywał Iwa. Z rana znalazł różę na stole w kuchni. Następną znalazł na półce obok butów. Trzecią znalazł na szkolnej ławce. Czwartą znalazł w męskiej toalecie. ( wiedział, że to dla niego bo była przyczepiona też karteczka z jego imieniem). Przez cały szkolny dzień znalazł 10 różyczek. Później, gdy chciał schować je w szafce, westchnął gdy zobaczył, że jest zapełniona. Na samym środku siedział średniej wielkości pluszowy miś. Trzymał bukiet niebieskich róż, a obok niego leżało pełno czekoladek.
- Słodkich walentynek Iwa-chan!
- Co to ma być do cholery!?!
Zapał Oikawy zniknął.
- Walentynki są.
- Ile razy mam ci mówić, żebyś nie obdarowywał mnie prezentami?!
- Tyle samo razy ile ja będę musiał mówić ci, że cię kocham!
- Każdy wie, że kochasz tylko siebie!
Zatrzasnął szafkę.
- To nie prawda Iwa-chan! Ja....
- Znam cię od małego! Zawsze tylko ,,ja..... Ja...... Ja"! I po raz czwarty zrobienie jakiejś głupoty na jakieś głupie święto!
- Chciałem tylko spędzić więcej czasu z Iwa-chan i może zobaczyć jego uśmiech.
- Umrzyj to się uśmiechnę!

Teraz byli w ostatniej klasie, a u Oikawy od dawna nie widziało się prawdziwego uśmiechu.
Iwaizumi spojrzał się na kalendarz.
- Planujesz coś na dziś skarbie? - odezwała się jego mama.
- Jak mogę naprawić coś co zepsułem 2 lata temu?
- Hmm~... Najpierw musisz się zastanowić co takiego zepsułeś, później będzie ci łatwo wymyślić jak to naprawić.
- Nie pomogło za bardzo.
- Jestem twoją matką i nie mogę wszystkiego zrobić za ciebie. - spojrzała na niego. - Wykorzystaj to, że dziś walentynki. Możliwe, że ostatnie które obchodzicie razem.
- Co masz na myśli?
- Nic nic~
- Pierdolone święto zakochanych.
- Nie przeklinaj.
Oikawy nie mógł znaleźć przez cały dzień co było czymś dziwnym. Po lekcjach wyszedł na szkolny dach, gdzie, jak się spodziewał, znalazł wyższego chłopaka.
- Jak myślisz, że dam ci spisać lekcje to się grubo mylisz głupokawa.
- Ohh... Nie spodziewałem się tu ciebie.... Już tak szybko skończyły się lekcje?
- Ile ty tu siedzisz?
- Kto to wie?
- Oi spójrz się na mnie!
Odwrócił go do siebie przodem.
- Co ty odpierdalasz z nie chodzeniem na lekcje?!
- Musiałem pomyśleć...
- I co takiego wymyśliłeś?
Oikawa nie odpowiedział, za to oparł niższego o barierki, więżąc go między swoimi rękoma.
- Co ty odwalasz?!
- Uderz mnie.
- Ha?!
Pocałował go. W usta.
Iwaizumi miał szeroko otwarte oczy.
Oikawa się lekko odsunął i uśmiechnął delikatnie.
- Nie będę cię więcej denerwował swoją osobą. To było moje pożegnanie.
Odszedł od niego.
- Ty..... TY PIERDOLONY IDIOTO
Pobiegł za nim i uderzył go tak, że ten się wywrócił.
- Iwa?
- Ty myślisz, że możesz robić co tylko ci się chce i później odchodzić bez tłumaczenie się?!
- Ale tu się nie ma w czym tłumaczyć....
- Więc myślisz, że możesz bawić się czyimiś uczuciami?!
- Nie bawię się niczyimi uczuciami. A na pewno nie twoimi Iwa... Po prostu zrozumiałem, że przez całe życie byłeś zmuszany by przebywać ze mną. - usiadł pod ścianą. - A ja tylko cię denerwowałem na każdym kroku, więc teraz chcę zniknąć z twojego życia byś mógł przeżyć je tak jak ty chcesz...
- Czemu wiecznie jak zaczynasz myśleć tworzy ci się coś takiego? Znamy się długi czas, a czuję się jakbym dopiero co cię poznał. Ty głupi idioto.
Usiadł na kolanach Oikawy i pocałował go. Tym razem to wyższy był zdziwiony, ale po chwili odpowiedział na pocałunek, kładąc przy okazji ręce na jego policzkach.
Odsunęli się od siebie.
- Spróbuj zrobić jeszcze raz coś takiego, a obiecuję, że sam cię zatłukę.
- Czy to znaczy, że mnie kochasz Iwa-chan? Wiesz w sumie nie dziwę ci się w końcu spójrz na mnie~ Jestem cudowny~
Uśmiechnął się szeroko. Tym swoim prawdziwym uśmiechem.
Iwaizumi walnął go w głowę.
Wrócił prawdziwy Oikawa.
- Zakochanych walentynek Iwa-chan~.
Niższy prychnął.
- Nawzajem idioto. - znowu go pocałował.

Ale kiedyś musieli wrócić do domu. Oikawa był szczęśliwy widząc pluszaki na łóżku Iwy. Za to matka drugiego chłopaka była zachwycona jak dowiedziała się o nich (Oikawa wypowiedział wszystko).
Za to chłopacy nie zmienili zachowania wobec siebie. No może czasami zdarzało się, że Iwa korzystał z innych sposobów by uciszyć Oikawę niż poprzez uderzenia w głowę.

*****
Szczęśliwych walentynek!!!!
(To miał być krótki one-shot a wyszło jak zawsze)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro