Ghost boyfriend au!
O tym headcanonie przeczytałam u Nexu13 niby miał ktoś to napisać, ale nie wiem czy to zrobił, więc ja z całych sił postaram się by wyszło w porządku.
Przy okazji oznaczam alexice96 HistoryOfAlex _-Hiyori-_ KupMiPizze i emciaa660 bo prosili o to w nexu komentarzach.
Takie o to do pomocy.
****
Biegłem przez korytarz coraz gorzej widząc przez łzy. Cały czas słyszałem gwizdek oznajmiający koniec meczu jak i głos sędziego. Zwycięstwo karasuno było wielką porażką dla mnie. Nie mogłem teraz spojrzeć nikomu w oczy przecież to przeze mnie nie mogliśmy wygrać. Mnie i moją głupią depresję. ,,Głupi tobio i ta cała jego głupia drużyna" - takie miałem myśli gdy wbiegłem do lasu. Nawet nie pamiętam kiedy wybiegłem z budynku. Czemu to zawsze akurat mnie muszą spotykać złe rzeczy? Tydzień temu moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Jakiś debil zabalował sobie i wsiadł za kółko w stanie nietrzeźwym. I znowu w tym jest moja wina! Gdyby akurat wtedy nie jechali do mnie oni by jeszcze żyli. Nie zdeżyliby się z pijaczyną. Zatrzymałem się na polance by złapać trochę powietrza. Na koniec jeszcze sprawa z dziewczyną, którą kochałem. Zerwała ze mną nie podając mi powodu dlaczego. Dopiero dzisiaj przed meczem dowiedziałem się, że rzuciła mnie dla jakiegoś imbecyla z innej drużyny. Gdy zobaczyłem jej wzrok, taki chłodny i przy okazji naśmiewający się, już wtedy wiedziałem, że to będzie mój najgorszy dzień. Rozejrzałem się po polance. A gdyby tak ze sobą skończyć? Nikt by tego nie zauważył. Zacząłem szukać czegoś ostrego, gdy usłyszałem dziwny dźwięk, przez który stanęły mi włoski na karku. Znowu się rozejrzałem. Na skraju lasu zobaczyłem jakąś postać. Podszedłem do niej i zobaczyłem całkiem przystojnego chłopaka o czarnych włosach i oczach. Otaczała go delikatna poświata. Magiczne~
- Kim jesteś? - odważyłem się odezwać.
- O ile pamiętam nazywali mnie Hajime Iwaizumi.
-
O ile.... Pamiętasz?
- Jestem duchem i błąkam się po tym lesie już sporo czasu.
Nie wiedziałem o czym on mówił. Zaśmiałem się, nie będąc pewnym czy sobie ze mnie żartuje, lecz widząc jego poważny wyraz twarzy, od razu przestałem.
- Więc nie żartujesz?
- Z czego niby miałbym żartować?!
- Nie krzycz, przepraszam.... - zamyśliłem się. - Więc skoro jesteś duchem nie poczujesz tego?
Dotknąłem jego klatki piersiowej. - A myślałem, że przeleci na wylot.
- Jak się okazuje są to mity o duchach, które się opowiadało dla dzieci....
Nie był zbyt zadowolony.
- Przepraszam Iwaizumi. - walnąłem się w czoło, gdy coś sobie uświadomiłem. - Jestem Oikawa Tooru.
Widziałem cień jego uśmiechu. Zaczynało się ściemniać.
- Chyba będę musiał już wracać do domu..... Ale obiecuję, że jutro przyjdę!
Pomachałem mu i pobiegłem w stronę domu. Kto by pomyślał, że jakiś duch uchroni mnie przed samobójstwem?... Nawet jeżeli o tym nie wiedział.
*****
Następnego dnia, tak jak obiecałem zjawiłem się na tej polance. Długo nie musiałem czekać na zjawienie się ducha.
- Przyszedłeś.
- Przecież obiecałem, prawda?
On kiwnął głową, uśmiechając się lekko.
- Myślałem, że się przestraszyłeś i już się nie zjawisz.
- Jestem ciekawski, więc nawet jakbym się bał to bym przyszedł.
Wywinęła się między nami luźna rozmowa. Aż dziwne, że przy nim o wszystkim zapominałem i byłem szczęśliwy. Tak było przez kolejne dni, gdy w końcu musiałem wracać do szkoły.
Przez wszystkie lekcje jednak patrzyłem tylko na zegar, a jak wracałem do domu musiałem spisywać wszystkie tematy, które poopuszczałem przez co nie mogłem przychodzić na polankę.
Najszybciej jak umiałem, poradziłem sobie z tym w dwa weekendy.
****
Biegłem szybko, jakby ktoś mnie gonił, tylko po to, by paść na kolana, by złapać powietrze. Ale przynajmniej byłem na polance!
- Oikawa? - Usłyszałem nad sobą znajomy głos, więc szybko wstałem i przytuliłem go.
Poczułem jak moje serce zaczyna szybciej bić.
- Iwa-chaaaan~! - wykrzyczałem radośnie. - Tak mocno przepraszam!
- Iwa-chan? - zapytał się i odsunął mnie od siebie.
,,A było tak przyjemnie" - przeleciało przez moje myśli.
- Jeżeli ci się nie podoba to i tak nie zmienię, bo mi się podoba! - powiedziałem chaotycznie.
Usłyszałem jego śmiech.
,,pięknie~"
- Czemu nie było cię tak długo?
- To przez szkołę! - zrobiłem złą minę. - Przez to, że nie przychodziłem tam, to musiałem dużo przepisywać aż mi rączka boli. - wskazałem na swoją prawą rękę koloryzując wszystko.
- Martwiłem się.... - powiedział cicho.
Spojrzałem się na niego, ale on patrzył się na ziemię.
- Iwa-cham to takie urocze~! - znowu go przytuliłem. - Obiecuję, że więcej tak nie zniknę!
- Hmpf...
Zaśmiałem się.
Każdy dzień był podobny, szedłem do szkoły, wracałem na chwilę do domu, a później szedłem na polankę, gdzie odrabiałem lekcje przy moim przyjacielu. Bardzo pilnował bym je robił. Później rozmawialiśmy albo bawiliśmy się.
Tak było do dnia, gdy uświadomiłem sobie, że się w nim zakochałem. Bałem się przychodzić do niego, bo nie chciałem aby zauważył, że coś do niego czuje. To by mogło źle się skończyć, a już i tak miałem dość takich rzeczy.
****
Po miesiącu jednak w końcu poszedłem na polankę. Dłużej nie umiałem bez niego żyć. Gdy już tam byłem, zacząłem szukać mojego duszka.
- Iwa-chan? Chciałem cię przeprosić!
Poczułem ciężar na swoich barkach.
- Obiecałeś.... - usłyszałem jego drżący głos. - Obiecałeś, że tak więcej nie znikniesz Shittykawa!
Oberwałem od niego w głowę.
- Przepraszam.... Po prostu....
- Po prostu co?! Już nie chciałeś mnie więcej widzieć dlatego, że jestem duchem?!
- Nie Iwa-chan proszę....
- To może przez to, że już miałeś dość przechodzenia tu?!
- Iwa-chan wysłuchaj mnie....
- A może po prostu miałeś już dość mnie?!
- Iwa-chan to nie tak....
- Przestań już oszukiwać! Oszukiwałeś przez cały ten....
Zdenerwowany złapałem jego twarz w ręce i pocałowałem go, by w końcu się przymknął.
Odsunąłem się odrobinę.
- Hę?
Spojrzałem mu w oczy.
- Bałem się tu przychodzić przez uczucie, które się narodziło. Bałem się, że to znowu skończy się tak jak wszystko inne. Bałem się, że...
Tym razem to jego usta zamknęły mnie.
- Za dużo gadasz shittykawa. - mruknął.
Patrzyłem na niego w osłupieniu.
- Już od dawna cię kocham Tooru~ - położył rękę na moim policzku.
Moje serce skakało z radości, gdy dotarł do mnie sens jego słów.
Uśmiechnąłem się tak całym sobą.
- Ja ciebie też kocham Hajime~
Pocałowaliśmy się tym bardziej namiętnej.
****
Następnego dnia policja znalazła Oikawe. Leżał na trawie na ich polance z uśmiechem na ustach. Nie żył.
Oikawa Tooru:
Godzina śmierci: nieznana.
Powód śmierci: Zatrzymanie pracy serca.
Niech odpoczywa w spokoju.
Nikt jednak nie wiedział, że tam w górze Oikawa wraz z Iwaizumim w końcu są razem szczęśliwi.
****
O jejku pierwszy raz coś takiego pisałam i szczerze popłakałam się pisząc to. Mam nadzieję, że wam też się spodoba.
Muza~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro