Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

IX

Droga powrotna do Greenpeace okazała się być o wiele trudniejsza niż droga do Ignis Terae.
Wtedy napędzały ich adrenalina i chęć pomocy.
Teraz był tylko smutek, rozgoryczenie po śmierci dziecka.
I ta niezręczna cisza.

Arkadia od razu zaoferowała Kaohowi nocleg u siebie, lecz ten wolał zatrzymać się u swojego brata, co było dość zrozumiałe. Czarnowłosy bliźniacy zawsze trzymali się razem i wspierali się w trudnych momentach, a ten był niewątpliwie trudny.

Zmordowana elfka wraz z Legolasem wróciła do domu, myśląc tylko o tym aby rzucić się na miękkie łoże, obok swojego męża.
Lecz tam czekała ich niespodzianka.

Majestatyczna, stalowa brama zawsze była otwarta, zapraszając wędrowców i przyjezdnych do leśnej posiadłości. Jej złote pręty wyglądały przyjaźnie, nawet w nocy.
Jednak dziś brama była zamknięta.

- Co do diaska?! - zawołała Arkadia, czując jak zmęczenie ustępuje wściekłości.
Zacisnęła dłonie w pięści, po czym kopnęła z całej siły w kratę.

Chrapiący dotąd strażnik drgnął niespokojnie, po czym się obudził.

- Pani Verdis! - stanął na baczność. Był on człowiekiem niskiego wzrostu i że sporym brzuszkiem. Mieszkał ze starą, chorą matką i dlatego Itan to zatrudnił.
Strażnikiem był raczej średnim. - Przepraszam z całego serca. Miałem na panią czekać, pan Verdis...

- Co ten rudy szczyl znowu wymyślił? - wysyczała kobieta, czekając aż mężczyzna jej otworzy.

***

- Jeszcze raz... dlaczego zamknąłeś bramę? - zniecierpliwiona Arkadia potarła nos.

Potok słów wylał się z ust Itana - No bo jak był ten dziwny stwór i ten ogień, no wiesz! Coś jest na rzeczy... niebezpieczeństwo się zbliża, dlatego naszą rodzina musi być bezpieczna i...

- I myślisz, że zamknięcie bramy uchroni cię przed siłami zła? - przerwała mu elfka.

Verdis zamilkł na chwilę.

- Masz rację. - przyznał po chwili, mi radości Arkadii.  Wreszcie zrozumiał, że jest bezpieczny? - Zamknięcie bramy nie wystarczy! Musimy wybudować mur! - zawołał zadowolony z siebie elf.
Czarnowłosa westchnął głęboko.

- Buduj sobie co tam chcesz, ja idę spać. Tobie radzę to samo. Nie mogliśmy Cię obudzić przed wyjazdem.

Trafiła w samo sedno.
Dlaczego tak długo spał? Nawet nic nie wypił.
To wszystko było coraz bardziej podejrzane...

Witam w krótkim (ah, serio?) rozdziale  (to nie rozdział, to notka) mam nadzieję, że Wam się podobało  (jak coś tak krótkiego może się podo...) Zamknij się głosie z głowy...ekhem...
Podobało i zapraszam do wystawiania komentarzy, bo hej mam wrażenie że wszyscy moi czytelnicy umarli (jak to konto).

Taaaak. To ten.
Pa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro