Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

|3|

---Już mówiłem, że chciałem uciec przed problemami-- powiedział.
---Ale pojawił się nowy...-- dodał ciszej.

---EJ! Słyszałem to!-- krzyknął oburzony siwo-włosy.

---To może nawet lepiej-- wzruszył ramionami niebieskooki.
---Przynajmniej znasz prawdę-- dodał z wrednym uśmiechem patrząc na złoto-okiego chłopaka.

---Która godzina tak właściwie?-- zapytał Erwin patrząc na Capele.

Dante wyjął telefon z kieszeni i kliknął przycisk... Gdy tylko zauważył godzinę przeraził się.

---Kurwa... Już szósta, wybacz ale muszę iść inaczej nie będzie ciekawie-- odezwał się i wstał.

Czarno-włosy podszedł do dwóch owczarków leżących na trawie i zasypiał jednemu smycz, po chwili zobaczył jak siwo-włosy robi to samo.

---Miło było ale muszę niestety się zbierać, więc może do kiedyś-- uśmiechnął się i odszedł z psem w stronę domu...

Gdy był pod posesją wszedł na nią i udał się pod drzwi. Otworzył cicho wejście do domu i wszedł, po czym zamknął drzwi.
Odpiął smycz owczarkowi i odłożył ją na miejsce po czym udał się do salonu nie patrząc co robi pies.
Usiadł na narożniku i wyjął telefon.

Minęło może nie całe piętnaście minut, a z schodów zeszła jego matka.
Gdy spojrzała w jego stronę zmarszczyła brwi.

---A co tu robisz synku?-- zapytała i podeszła do niego, po czym usiadła na miejscu obok.

---Siedzę?-- odpowiedział bojąc się, że kobieta coś podejrzewa.

---Yhym... Dobrze nie ważne-- uśmiechnęła się wesoło.
---Co zjesz na śniadanie?-- zapytała gdy wstała i udała się do kuchni.

---Wiesz mamo nie jestem głodny, zjem później ale możesz mi zrobić herbatę?-- zapytał chowając telefon.

---Jasne już ci robię-- uśmiechnęła się i włączyła czajnik.
---Wyspałeś się?

---Oh... Tak, tak i to bardzo-- odezwał się patrząc w stronę kuchni.

Nagle można było usłyszeć zbieganie po schodach, a po chwili w pomieszczeniu znalazła się Madeline.

---Hej mamo! Hej bracie!-- powiedziała z ogromną radością.

---Cześć córciu, już robię śniadanie-- uśmiechała się matka.

Dziewczynka nic nie odpowiedziała tylko podeszła do owczarka, który leżał na podłodze pod narożnikiem, na którym siedział czarno-włosy.
Madeline klęknęła obok owczarka i zaczęła go głaskać, a pies nadal leżał z zamkniętymi oczami.

---Cześć Seven!-- uśmiechnęła się radośnie głaszcząc psa.
---Co się stało Seven'owi?-- zapytała patrząc na mamę.

Chłopak spojrzał z niezrozumieniem na siostrę, przed chwilą bawił się z psem Erwina i nic mu nie było...

---Skarbie nic mu przecież nie jest-- zapewniła matka.
---Madeline siadaj do stołu-- odezwała się i położyła dwa talerze na stole, po czym sięgnęła po miskę psa i położyła ją na miejscu.
---Seven! Śniadanie zapraszam-- zawołała psa, który nawet nie wstał.

Kobieta zerknęła w część salonową domu i spojrzała na syna.

---Dante? Dawałeś mu już jedzenie, że nie chce przyjść?-- zapytała, a chłopak na chwilę się zamyślił.

---Um... Tak! Nie mówiłem ci? Wybacz mamo zapomniałem-- uśmiechnął się.

Kobieta nic nie powiedziała i usiadła do posiłku. Czarno-włosy natomiast wstał i złapał psa za obroże, a ten wstał i zaczął za nim iść.

---To ja idę się pobawić z Seven'em-- uśmiechnął się i wziął ringo do ręki po czym zniknął, a może było usłyszeć tylko trzaśnięcie drzwiami wejściowymi.

Gdy był już na dworze, znów spojrzał na obroże psa.

---Kurwa... Zabrałem nie tego psa...
Jak ty się nazywasz?-- powiedział i spojrzał na plakietkę.
---White?-- przeczytał, a pies spojrzał na niego przechylają głowę w bok.

Chłopak chciał wyjąć telefon, ale go nie miał. Wszedł szybko do domu, po czym zabrał telefon z narożnika, a matka z siostrą patrzyły na niego.
Gdy już miał telefon wręcz wybiegł z domu, po czym usiadł na schodach przed wejściem, a White podszedł do niego i usiadł obok.

---Jak mogłem pomylić psy...-- powiedział i wybrał numer z plakietki.

---Halo?-- odezwała się jakaś dziewczyna.

---Dzień dobry? Ja znalazłem pani psa...-- błagał aby się udało.

---Zabawne-- zaśmiała się.
---Pies jest w domu-- dodała.
---Erwin! Możesz przestać robić żarty i angażować w to kolegów?!-- krzyknąła do wspomnianego chłopaka.

---O czym ty mówisz?-- usłyszał Dante obok niej po chwili.

---Dzwoni chyba twój kolega i mówi że znalazł twojego psa, a pies leży tam-- powiedziała prawdopodobnie pokazując na zwierze.

---Co..? Daj mi telefon muszę z nim pogadać-- powiedział.

---Pff masz-- powiedziała dziewczyna i więcej nie było jej słuchać.

---Dante? To ty?-- zapytał Knuckles.

---Tak... Wybacz, że zabrałem twojego psa-- powiedział zrezygnowany.
---Jak mogłem pomylić psy?-- zapytał bardziej sam siebie.

---Może po prostu się spotkajmy i zrobimy wymianę-- zaśmiał się.
---Ale powiem ci, że Seven jest super-- dodał śmiejąc się.

---White też jest super-- zaśmiał się niebieskooki.
---Ale teraz widzę już między nimi różnicę-- dodał z uśmiechem.

---To co spotkamy się może o 9:30? W tym miejscu co w nocy?-- zapytał siwo-włosy.

---Jasne, to do zobaczenia Knuckles-- odezwał się niebieskooki zanim się rozłączył. 

--------------------
Pov.Erwin
--------------------

---Jasne, to do zobaczenia Knuckles-- powiedział Dante zanim się rozłączył.

Odłożył telefon i uśmiechał się. Polubił tego ponurego czarno-włosego chłopaka.

---A więc kim jest Dante?-- zapytała nagle jego siostra.

---Jezu... Możesz nie straszyć?-- zapytał patrząc na nią.

---Ponawian pytanie kim jest Dante?-- zapytała z uśmiechem.

---Kolegą?-- odwiedził zirytowany, gdyż wiedział do czego zmierza jego jakże kochana starsza siostra.

---Yhym... Tak jak Montanha i Vazquez?-- zapytał śmiejąc się.

---Poznałem go dopiero dzisiaj poza tym możesz już dać spokój z shipowaniem mnie z każdym kogo poznam?-- zapytał z irytacją.

---Braciszku, a powiedz mi jak on wygląda Hm?-- powiedziała szeroko się uśmiechając.

---Yyy... No ma czarne włosy, niebieskie oczy i jest strasznie ponury... Znaczy nie zawsze, ale ma takie momenty-- powiedział patrząc na psa czarno-włosego.

---Wow... Musi być cudowny-- szepnęła mu do ucha.

---Uh... Przestań! Jesteś okropna!-- odepchnął ją gdyż trzymają rękę na jego ramieniu.

---Przynajmniej już wiem, że znów się zakochałeś Erwinku!-- zaśmiała się.
---Ale chce go poznać przez rodzicami jasne?-- jakby zagroziła.

---Ta... Yhym już to widzę-- mruknął.

---Kiedy masz się z nim spotkać? Z czego usłyszałam to o 9:30 tam gdzie wcześniej-- odezwała się z uśmiechem.
---Gdzie poznałeś tego cudownego czarno-włosego chłopaka braciszku?-- zapytał znów zawisając ręką na jego ramieniu.

---W lesie-- wywrócił oczami.

---Uuu... Romantycznie-- znów szepnęła mu do ucha.

---Jesteś okropna...-- mruknął i znów zrzucił jej rękę z ramienia.

---Wiem wiem! Słyszałam to milion razy z twoich ust-- zaśmiała się.

Wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi, a uradowana dziewczyna poszła otworzyć.

---Hejka Lisa!!-- uradowała się jego siostra.

Już teraz wiedział, że ma jeszcze bardziej przewalone...

------------------------
Witam!

Dzisiaj wyjątkowo możecie spodziewać się jeszcze jednego rozdziału Hshs

Pozdrawiam i Kc <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro