Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9

 Spocona, spowita w konwulsjach dziewczyna tarzała się po ziemi. Jej nieme krzyki wyrażały równocześnie cały ból i strach jaki właśnie przeżywała. Otaczający ją mrok jedynie potęgował bezsilność i bezradność nastolatki.

- Aaah! - przerażający szept wyleciał z jej ust.

Uniosła się na przedramionach i szeroko otwartymi oczami rozejrzała się wokoło. Serce głośno łomotało wewnątrz brunetki, a obrazy nocnego koszmaru jeszcze raz przeleciały jej przed oczami.

- Uff, to tylko sen - powiedziała, wycierając mokre od potu czoło. Powoli normowała przyspieszony oddech i wracała do otaczającej ją rzeczywistości. Przerażający sen jednak nie ustępował i powracał do jej umysłu, chociaż coraz mniej z niego pamiętała.

Tak jak zwykle rano odruchowo chwyciła telefon. Było wystarczająco późno, aby mogła podzielić się swoimi chorymi koszmarami z Ash, jednak wchodząc w konwersacje z przyjaciółką na nowo ogarnęła ją spowita ciemnymi chmurami rzeczywistość. Realne życie, które było tysiąc razy gorsze od snu, z którego przed chwilą się wybudziła.

- Klara - usłyszała głos kuzyna, który obudzony hałasem jaki narobiła podniósł się z podłogi.

Widząc bladą twarz nastolatki od razu się spiął i pospiesznie usiadł obok. Kiedy jednak zerknął przez ramie dziewczyny i zobaczył chat z rozmowami Klary i Ash, skrzywił się.

- Przecież wiesz... - Położył ręke na jej ramieniu samemu jeszcze nie mogąc uwierzyć w to, jaki los spotkał ich w ostatnich dniach.

- Masz rację - odpowiedziała przygnębiona - ale nie chce w to wierzyć - dodała, jakby czytając w myślach kuzyna.

~~~


,, Dziś rano funkcjonariusze znaleźli kolejne 4 ciała, wśród nich 9 letnią dziewczynkę. poszukiwania potwora dalej trwają, radzimy nie wychodzić z domów oraz nie..."

- Po co oglądasz te bzdury? - Ciocia Cassandra stanęła nad dziewczyną z pilotem w ręku.

- Możesz włączyć? - powiedziała nieprzychylnym tonem,  patrząc z wyrzutem na ciotkę.

- Nie, nie mogę - odpowiedziała stanowczo.

W pomieszczeniu zapanowało kilka sekund ciszy. W końcu kobieta westchnęła i usiadła koło nastolatki. Obydwie patrzyły ślepo w wyłączony telewizor. Klara czuła, jak powoli zbiera jej się na płacz, przez co zacisnęła dłonie na poduszce.

- Jest ósma rano, są wakacje - odezwała się nagle jej ciocia - powinnaś spać, a nie oglądać wiadomości i się martwić. Przecież to nie twoja wina.

Kobieta dostrzegła chyba, że jej słowa wcale nie dodały otuchy dziewczynie więc przytuliła ją do siebie.

- Tak, masz rację. - Klara spojrzała cioci w oczy wiedząc, że nie jest w stanie powiedzieć kobiecie całej prawdy. 

- Zrobię ci herbatki uspokajającej. Co ty na to? - Zapytała ochoczo, chcąc szybko zmienić temat.

- Chętnie - odparła, patrząc na idącą w stronę kuchni ciotkę. - Dziękuję!- dodała, głośniej po chwili namysłu, po czym kobieta odwróciła się i miło uśmiechnęła.

Gdy ciotka zniknęła za rogiem, Klara szybko wyjęła telefon.

,,Bestia z Chicago".

Dziewczyna szybko zaczęła przeglądać tytuły nowo powstałych stron internetowych. 

,, Kolejne ofiary"

Nie...

,, Mała dziewczynka pogryziona przez..."

Też nie.

,, Nastoletnia dziewczyna znaleziona w parku."

- Tak! - Klara w przypływie radości krzyknęła na cały salon. Następnie zagłębiła się w artykuł nie zwracając uwagi na ciocię, która z niepokojem zaczęła coś do niej mówić.

,,Dziś o siódmej rano władze znaleźli w krzakach Ashley H..."

- O matko, to Ash! - wyszeptała sama do siebie z niedowierzaniem, po czym zaczęła dalej czytać.

,, ...całą we krwi. Funkcjonariusze zawieźli ją do szpitala, okazało się, że jest zdrowa, a krew prawdopodobnie pochodzi od innych ofiar. Nie wiadomo jeszcze dlaczego dziewczyna znajdowała się w krzakach, ale..." 

- Gotowa! - Głos z kuchni dobiegł do Klary, która sama nie wiedząc czemu, rzuciła telefonem na drugą stronę łóżka, jakby robiła coś złego. Dopiero teraz wróciła ponownie do otaczającego ją świata, ale najwyraźniej kobieta nie chciała już wracać do tematu lub zapomniała o nim.

- Masz, napij się póki ciepłe - powiedział, podsuwając parujący kubek pod nos dziewczyny. Klara wzięła kubek do ręki, po czym napiła się i spojrzała na wpatrującą się w nią ciotkę.

Herbata miała dziwny smak, taki nietypowy, ale posmakował nastolatce. Niczego nie podejrzewając wypiła ją do połowy i nagle poczuła się jakoś dziwnie. W głowie zaczęło jej szumieć, a obraz stał się niewyraźny. Kolorowe mroczki plątały się przed oczami Klary, a przedmioty i twarz cioci podwajały się, a nawet potrajały. Poczuła, jak jej powieki robią się potwornie ciężkie, więc nie mogąc się im przeciwstawić zamknęła oczy.
Nie mając już panowania nad własnym ciałem padła na poduszki znajdujące się za nią. Kobieta wykazując się niezwykłą zręcznością zdążyła przechwycić kubek, chroniąc tym samym napar przed wylaniem.

- Dobranoc, skarbie - szepnęła, nachylając się do jej ucha i całując ją w czoło. Po upewnieniu się, że dziewczyna na pewno śpi sięgnęła po wciąż włączony telefon i zaczęła czytać artykuł.

- A więc tu się ukryłaś - powiedziała sama do siebie szyderczym głosem, uśmiechając się pod nosem. Chwilę później odłożyła telefon siostrzenicy i wyciągnęła swój.

- Halo? - odezwał się gruby, męski głos.

- Jest tak jak mówiłeś, znalazła ją. Jest w szpitalu przy W Addison ST. 

- Plany się zmieniły.

- Ale jak to? Dostarczyłam ci tą fiolkę. Znalazłam dziewczynę. Weźcie ją z tego szpitala i po sprawie. - odpowiedziała zbulwersowana.

- Zaraziła zbyt wiele osób, teraz będziemy obserwować rozwój wydarzeń, a tobie radze uciekać jak najdalej od tego miasta - odparł stanowczo - albo mam lepszy pomysł, śledź Klarę i dopilnuj, żeby już niczego nam nie popsuła - dodał po chwil, po czym się rozłączył.

- Ahh. Dobrze - odpowiedziała, do rozłączonego już telefonu.

~~~

- Klara, Klara. Wstawaj - powtarzał Charlie, wciąż szturchając ją kijem od miotły.

- Eeeh? - mruknęła zdezorientowana, dalej trzymając twarz w poduszce.

- Klara! - Powtarzał nieustępliwie, dalej szturchając ją w ramie.

- No co? - parsknęła oburzona, kierując swoje nienawistne spojrzenie na chłopaka.

- Jest już piętnasta - oznajmił wracając do zamiatania - wstawaj - dodał po chwili.

- Serio? Już? - odparła z niedowierzaniem - w ogóle jak ja się tu znalazłam? - dodała z jeszcze większym zdziwieniem.

- Nie wiem. Pewnie w nocy przeszłaś- odparł.

- Może, ale nic nie pamiętam.-

- Dziwne, ale nie ważne. Jak ty spałaś to z ciekawości sprawdziłem parę rzeczy w necie. Mam jedną być może dobrą wiadomość. tyko musisz mi powiedzieć jak na nazwisko ma Ash - powiedział podekscytowany.

- Hunter. - odparła - A co?

- A to... - zaczął z dumą  - że dziś rano znaleziono dziewczynę Ashley H. i zawieziono ją do szpitala niedaleko nas.

- O matko!- krzyknęła z wrażenia i spojrzała na kuzyna, który wyraźnie czekał na pochwały i podziękowania. - To co tak stoisz jak jakiś baran! - wrzasnęła, uderzając go przypadkowo w nos podczas gwałtownego wstawania z łóżka. - Przecież ona może być ciężko ranna, czemu mnie wcześniej nie obudziłeś? - Kontynuowała ochrzanianie chłopaka podbiegając do szafy i ubierając się.

- Spokojnie - powiedział poprawiając okulary na nosie. - napisali, że nic jej nie jest, zabrali ją tam tyko profilaktycznie, poza tym i tak po wczorajszych wydarzeniach twoja mama nam zabroniła samym wychodzić z domu - dodał po chwili, pokazując Klarze uspokajające ruchy dłońmi.

- Mamo! - Rozległ się głośny krzyk.- Pójdziesz z nami do szpitala do Ash?- zapytała, dalej się ubierając.

- Skarbie -powiedziała wchodząc do pokoju - chętnie bym z tobą poszła, ale właśnie mnie wezwali do firmy, żebym posprzątała, bo kryminalni skończyli już zbierać ślady.- Tłumaczyła się. - A samych was nie puszczę. Jest zbyt niebezpiecznie. Przecież tej bestii nawet jeszcze nie złapali - dodała po chwili.

Klara ugryzła się w język, bo niemalże wygadała, że nic jej nie grozi, bo przecież Ash jest tą bestią, ale dobrze wiedziała, że albo matka by ja wyśmiała albo tym bardziej zabroniła tam iść.

- Ale mamo... - powiedziała, gdy nagle przerwał jej kobiecy głos.

- Ja chętnie z nimi pójdę - oznajmiła ciocia Cassandra.

- Och Casi, to miło z twojej strony, ale nie musisz- odpowiedziała matka dziewczyny.

- Nie martw się Shannara. Będę miała ich na oku- odpowiedziała i z uśmiechem spojrzała na Klarę. - No to się ubierajcie dzieciaki, wyjdziemy równocześnie z twoją mamą - dodała, dalej wpatrując się w dziewczynę.

- Dzięki ci ciociu- wykrzyknęła Klara przytulając się do kobiety.

- Nie ma za co, w końcu w moich obowiązkach jest to, żeby mieć cię na oku - odparła głaszcząc dziewczynę po głowie.  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro