° O tym, że nie każdy ojciec nadaje się na ojca °
Żywym przykładem jest mój stary dziad, który nawet nie chciał mnie poznać.
Dzień dobry, nazywam się Jerry Ternaster i proszę nie zachęcać mnie do posiadania dzieci.
Kiedyś powiedziałem coś w stylu:
Moi mili, mam nadzieję, że poznam wasze dzieci i będę genialnym wujkiem Jerrym. Wy moich nie poznacie, gdyż mam zamiar zabić je zaraz po narodzinach.
Żarcik. Mam zamiar ich po prostu nie mieć.
Większość oczywiście skupiła się na słowach zabić, a nie po prostu nie mieć. Kolejny dowód na to, że świat kocha ubarwiać nieco czyjeś słowa. Rozumiecie, po to aby było, tzn. show.
Czy tak trudno pogodzić się z faktem, że być może nie każdy nadaje się na ojca? Że co dopiero zająć się sobą, a dopiero później kimś żyjącym, czującym. Podkreślam: żyjącym i czującym! Przeżywając wiele uczuć naraz, dość egoistyczne stwierdzam, że nie chcę mieć dzieci. Choć może być to potwornie głupie, myślę, że aby mieć dziecko trzeba czuć to coś, coś czego za cholerę nie mogę poczuć. Przeżywając również wiele uczuć, tych negatywnych zwłaszcza, boję się, że moje dziecko też będzie musiało się z nimi zmierzyć. I że również będzie cierpiało momentami jak ja czy inni. No ale przed tym jednak nie da się uciec — nastoletni świat czasem oferuje niewiarygodnie wiele wspaniałych chwil tak jak tych do kitu. Wieczore spędzone z Leną na pomoście, mój pocałunek z Janet [co prawda podczas gry w wyzwania, ale jednak] czy też każda niedziela polegająca na graniu z Jackiem w fifę u niego na strychu — to wszystko odgrywa sporą rolę w życiu i gdyby moje Prawdopodobnie Przyszłe Dziecko mogłoby to przeżyć, byłbym wniebowzięty.
Drugą kwestią jest seksualność. No właśnie, której być może najzwyczajniej nie mam. O ile wujek Hektor, który wcale nie jest moim wujkiem, zakładał, że jestem homo[sapiensem, owszem] — to o tyle się mylił, że jestem prawdopodobnie aseksualny. Lub zbyt młody, rozumiecie, to całe chore dojrzewanie. Czy naprawdę nie da się go przespać jak niedźwiedź zimę?
W każdym razie niezły kabaret. Nie kręci mnie seks, a jestem dojrzewającym chłopakiem! O rany boskie, a na dodatek kręci mnie niewinna miłość do uroczej skrzypaczki o niezwykle miękkich ustach. Jerry, epoka romantyzmu minęła, zanim się urodziłeś, radzę się, do cholery jasnej, ocknąć.
Zawsze wiedziałem, że jestem w złym miejscu i czasie. Gdybym żył za czasów Williama Shakespeare'a lub Cypriana Norwida, na pewno wszystko byłoby łatwiejsze.
Ewentualnie skoczyłbym z urwiska, jak to w tych czasach, w których nawet samobójstwo przedstawiano jako przejaw męstwa.
Nie, samobójstwo, to nie jest męstwo.
Ale podsumowując: jeśli masz kogoś skrzywdzić, to go lepiej nie krzywdź. A na pewno nie dawaj mu na imię Hilary [ani Hektor, też Cię lubię, (nie)wujku].
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro