° O tym, że ludzie są irytujący °
Dzień dobry, nazywam się Jerry Ternaster i czasem zastanawiam się, jak zwykle zresztą, dlaczego ludzie są tak strasznie irytujący?
To nie tak, że nie lubię ludzi. W końcu jestem częściowo od nich uzależniony, jako tzn. istota społeczna. Jednak kiedy żyjesz już kilkanaście lat na tym pogmatwanym świecie, a burza hormonów zaczyna wyprawiać w twoim wnętrzu ostrą balangę [na której nigdy, swoją drogą, jeszcze nie byłeś, bo po prostu jesteś zByT gRzEcZnY], wszyscy i wszystko w pewnym momencie zaczyna cię drażnić.
Najgorzej mają cholerycy i melancholicy. Tych pierwszych łatwo zirytować ogółem, tych drugich łatwo irytować niedokładnością — dzień dobry, nazywam się Jerry pieprzony Ternaster i jestem połączeniem jednego z drugim. Chyba już kiedyś o tym pisałem, że na dodatek takie połączenie zwiastuje ładunek autodestrukcyjny. Owszem, to prawda, tylko że czasami ta autodestrukcja rozwala przy okazji najbliżej stojące przedmioty, no ewentualnie ludzi. Czuję, że po tym kompletnie nie chcielibyście mnie poznać, może nawet lepiej dla was, ten cały dziennik to kwintesencja tego jak dziwnie jest dojrzewać.
Bo wtedy wszystko staje się niezwykle rozpraszające. To jak ktoś je, to jak ktoś oddycha nawet, a co dopiero mówi wnerwiające kwestie. Hektor, mój ukochany sąsiad podający się za wuja, bardzo dobrze wie, co mam na myśli. Albo nie wie. Bo nie zdaje sobie sprawy, że ciśnięcie przysłowiowej beki z pedałów, jak on to ich zwie, którzy nic a nic mu nie zrobili, nie jest zabawne, a prościej mówiąc irytujące. Babka nie myśli nawet nad tym, że krew mnie zalewa, gdy obgaduje moją matkę, której uczuć za nic nie stara się zrozumieć, a ciotka, że słyszę, gdy rozmawia niepochlebnie na mój temat z koleżankami przez telefon. Och, Anielo, kuzynko moja, choć śmiejesz się z moich dziwnych zachowań [w końcu nie wiesz, że są sprowokowane natrętnymi myślami], dziękuję ci, że jako jedyna w tym porąbanym domu mnie jeszcze, jako tako, akceptujesz.
Jednak czasami nasza irytacja sięga apogeum, wtedy nie denerwują nas tylko naprawdę nieprzyjaźni ludzie czy nauczycielka majzy wstawiająca nagany z góry na dół [czyli nieprzyjaźni ludzie], lecz także nasi przyjaciele. Działa to całe szczęście na innej zasadzie. Irytują nas, ale jedynie po to, aby przypomnieć, że są przecież tylko ludźmi, a nie jakimiś herosami. Lena kocha nawijać o Borysie, któremu troszkę nadskakuje, Borys zbytnio rani Lenę, interesując się otwarcie jej koleżanką, a Jack często się spóźnia, gdyż gra godzinami na playstation — lecz to tworzy ich. Każda wada jest odrobinę zaletą. Ale tylko odrobinę. Bo przypomina nam, że jesteśmy tylko ludźmi. Że mamy prawo się mylić i gubić. Mamy prawo popełniać błędy.
Tak, Jerry, głupiutki melancholiku, masz prawo popełniać błędy. Twoi znajomi też.
Bo nikt przecież nie jest idealny.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro