° O tym, że Janet wypala mi serce °
I o tym, że tytuł brzmi mega głupio, jednak nie potrafię inaczej opisać uczucia, które doskiera mi za każdym razem, gdy o niej myślę.
Dzisiaj napiszę: witam, bo tak zawsze odnosiłem się do Janet [oraz Borysa czasami]. Nazywam się Jerry Ternaster, ale o tym zapewne już wiecie, no i jak zwykle gadam sam do siebie, bo nikt dzięki Bogu, tego nie czyta.
Czasami siedzenie w ciszy z Janet było krępujące, a czasami niezwykle przyjemne. Aura, którą wokół siebie wytwarzała, była niesamowicie intrygująca. Z jednej strony bił od niej spokój, a z drugiej między nim czułem ukryty ból. Jakby usłać ziemię cierniami róż — cudownymi, lecz okropnie bolesnymi zarazem.
Może zakochiwałem się w aurze? Może ta, którą w sobie miała Janet, niemiłosiernie przypominała mi moją? Może potrzebowałem kogoś wyjątkowego, nie tylko do przytulania, a do zwykłego hej, może pocierpimy razem? Może właśnie to siedzenie w ciszy było głębsze niż mi się wydawało? Może słowa w tamtym momencie, by tylko wszystko popsuły? A może za dużo może? Jedne jest pewne; pokochałem ją bardziej, niż chciałem. I teraz kolce, po których ona niegdyś chodziła, wbijają się we mnie.
Lubię wysuwać wnioski na temat ludzi, ale trudno mi powiedzieć ostatecznie coś o Janet, tak, aby jej nie zranić. Była po prostu wyjątkowa, choć dla otoczenia zapewne nazbyt zwyczajna. Grając na skrzypcach, przymykała piwne oczęta, brudząc lekko policzki tuszem do rzęs. A kiedy spowrotem je otwierała, na jej twarzyczce malował się nieśmiały uśmiech wywołany aplauzem zebranych [starałem się bić brawo najgłośniej i uśmiechać jak najszczerzej]. Choć usilnie próbowała wyczarować wokół siebie otoczkę agresji, ciągle tkwiło w niej coś delikatnego. Delikatniejszego niż jej wygląd.
To po prostu była Janet. Niewyjaśniona zagadka. Chyba nigdy nie odkryję, co siedziało w niej naprawdę.
I myślę, że to nawet dobrze dla mnie. Choć całe wnętrze piecze jak cholera, choć przypominam sobie dotyk jej delikatnych warg tamtego wieczoru, choć w głowie widzę iskierki w jej piwnych oczach, gdy była szczęśliwa...
To dobrze. To chyba dobrze, że nie odkryłem jej bardziej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro