Rozdział 1
Chū ubrana w śliczną czarną sukienkę stała na scenie przed mikrofonem. Jako osoba, która osiągnęła najwyższy wynik na egzaminie wstępnym, miała za zadanie przemówić w imieniu nowych uczniów. Przez całe piętnaście minut, w których trakcie omawiała nadzieje związane ze szkołą, czuła na sobie spojrzenia. Nie byłoby to nic dziwnego, tym bardziej, że właśnie o nią chodziło. Jednak pewne siebie czarne oczy sprawiały, że dziewczyna czuła się niekomfortowo. W pewnym momencie nawet spojrzała w stronę pierwszego rzędu, w którym siedział właściciel spojrzenia. Jej wzrok natrafił na przystojnego, długowłosego chłopaka, który w czarnej marynarce i białej koszuli prezentował się naprawdę dobrze.
Teraz, gdy kłaniała się w akompaniamencie długich oklasków, nieznajomy zniknął. Gdy jednak schodziła po schodach, aby zejść z podestu, obok stał właśnie on.
– Wspaniała przemowa. – odezwał się, gdy go mijała. Skinęła jedynie głową na gest podziękowania za komplement i skierowała się w stronę drugiego rzędu, gdzie miała swoje miejsce.
– A teraz zapraszam przewodniczącego szkoły, Itachiego Uchihę. – Chu usłyszała głos dyrektora, więc spojrzała na wprost, poprawiając czerwoną marynarkę.
Na scenę wszedł ten sam chłopak, który przed chwilą pochwalił jej wypowiedź. Chū rozejrzała się dookoła, myśląc, że jest w ukrytej kamerze. Czy naprawdę to ten sam chłopak, o którym tak dużo wspominała jej matka? Czy ona naprawdę przez chwilę pomyślała o przyjaznych relacjach z długowłosym stojącym na scenie? Pokręciła szybko głową, zwracając tym uwagę siedzącej obok dziewczyny.
– Czy coś się stało? – wyszeptała grubsza dziewczyna o brązowych włosach. – Jestem Chonū Akimichi. – przedstawiła się cicho.
Chū podała jej dłoń, oznajmiając przy tym, że wszystko w porządku.
Czarnowłosa była troszkę zdziwiona. Znała rodzinę Akimichi, jednak nie wiedziała, że mają oni córkę. Kiedyś poznała najmłodsze dziecko rodziny. Pulchnego, uwielbiającego chipsy chłopca, który był naprawdę przyjaznym dwunastolatkiem.
– Będziemy w tej samej klasie. – Chonu znów się odezwała. Chū spojrzała na nią, posyłając pytające spojrzenie. – Skoro jesteś numerem jeden z egzaminu, to trafisz do klasy A. Ja również zmieściłam się w pierwszej dwudziestce. – Uśmiechnęła się, spoglądając na długowłosego stojącego na podeście. – Spójrz na te wszystkie spojrzenia w jego stronę. Bycie członkiem jednej z Pięciu Wielkich Rodzin nie jest łatwe. – Zaśmiała się. – Coś o tym wiemy... – Znów spojrzała na Chū.
– Chonū-san, czy ktoś oprócz naszej trójki się tu dostał?
– Z tego, co słyszałam, w drugiej klasie jest starsza córka Hyūga. – powiedziała w momencie, kiedy chłopak na scenie skończył mówić. – Przepraszam, ale muszę iść do rodziców. – odparła, wstając po usłyszeniu ogłoszenia o końcu ceremonii. – Zobaczymy się jutro. – powiedziała niezdarnie przytulając czarnowłosą.
Chū lekko zmieszana również wstała z krzesła, kierując się do ostatniego rzędu, gdzie siedziała jej matka. Yūta nie mógł przyjść na ceremonię swojej córki z powodu pracy, jednak pani Bong nie wydawała się samotna. Siedziała i rozmawiała z czarnowłosą kobietą ubraną w czerwone kimono.
– Mikoto-san, poznaj, proszę moją córkę Chū. – przedstawiła ją od razu, gdy młodsza podeszła. – Pani Uchiha pochwaliła twoje wystąpienie. – odparła dumnie.
– Dziękuję. – ciemnooka zwróciła się do przyjaciółki matki.
– Jaka ty jesteś śliczna! – skomplementowała członkini rodu Uchiha. – Zauważyłam to wcześniej, ale teraz z bliska... Ah. Tak bardzo chciałabym mieć córkę. – Westchnęła.
– Powinnaś być dumna z Itachiego. Chłopak jest cudowny i nic, tylko czekać na jego kolejne wspaniałe osiągnięcia. – Chū przewróciła dyskretnie oczami na słowa matki.
Reiki Bong zawsze, ale to zawsze, potrafiła znaleźć sposób na wplecenie w rozmowę pochwały dla swojego ulubieńca.
– Ale jego w sukienkę nie ubiorę... – Czarnowłosa kobieta wskazała na swojego syna, podchodzącego do nich.
– I prosiłbym, żebyś nie próbowała mamo. – odezwał się długowłosy, trzymając w dłoni skórzaną teczkę. – Miło panią znowu widzieć. – zwrócił się do Reiko, całując jej dłoń. – A ty to zapewne Chū, prawda? – zwrócił się do najmłodszej, która pod wpływem spojrzenia matki nie mogła zrobić nic innego, niż podać mu dłoń z uśmiechem. – Wiele o tobie słyszałem.
– Ja o tobie również.. – powiedziała, starając się ukryć niechęć, którą jednak chłopak wyczuł, posyłając jej uśmiech, który zirytował ciemnooką jeszcze bardziej.
– Itachi-kun. – odezwała się Reiko. – Z tego, co wiem, jesteś przewodniczącym szkoły. – Posłała mu pełne podziwu spojrzenie. – Prosiłabym cię, więc, żebyś zaopiekował się Chū. – Położyła dłoń na ramieniu córki, lekki pchając ją w stronę siedemnastolatka.
– Mamo...! – Coraz bardziej zdenerwowana nastolatka wyrwała się w ostatnim momencie. Inaczej stałaby wręcz przytulona do dopiero, co poznanego chłopaka.
– To nie będzie problemem pani Bong. – Uśmiechnął się do niej. – Mamo, czy nie powinniśmy jechać już po Sasuke? – spytał, zerkając na złoty zegarek na nadgarstku.
– A która jest godzina?
– Za niedługo powinien kończyć zajęcia dodatkowe. – odparł, poprawiając w rękach teczkę.
– Jak to dobrze, że wasze rozpoczęcie odbywa się pod wieczór. – Westchnęła. – No dobrze... Reiko-chan, Chū-chan, miło było was zobaczyć. – Skinęła głową w stronę młodszej, a przyjaciółkę przytuliła i pocałowała w policzek na pożegnanie. – Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy. – Puściła oczko szesnastolatce, odchodząc wraz z synem.
– My też już chodźmy. – Blondynka spojrzała na córkę, kierując się do wyjścia z hali. – Pamiętaj o dobrych stosunkach z kolegami i nauczycielami. Staraj się angażować w życie szkolne, ale nie zaniedbuj ocen. – zaczęła swój wykład. – Najlepiej będzie, jeśli zaprzyjaźnisz się z Itachim. To bardzo dobry i wykształcony chłopak, z którego powinnaś brać przykład...
Chū przestała słuchać reszty słów matki, wsiadając do auta z tyłu tak, aby kobieta nie mogła zauważyć w lusterku, że jej córka założyła słuchawki.
Przez całą drogę ciemnooka słuchała muzyki, wyglądając za okno. Zabiegani pracownicy biurowca wracający z pracy, nastolatkowie i nastolatki korzystający z ostatnich godzin wolnego dnia, pary trzymające się za dłonie w drodze do pobliskiego parku lub kawiarni.
W końcu zatrzymali się w osiedlu z domami jednorodzinnymi, docierając na miejsce.
– Pamiętaj, że jutro zawiesie cię Daisuke! – krzyknęła jeszcze za nią matka. Chū podniosła dłoń w geście zrozumienia i pobiegła na górę do swojego pokoju, zatrzymując się na środku. Spojrzała na manekina stojącego obok wbudowanej w ścianę szafy. Ubrany był on w mundurek, który od następnego dnia miał być jej codziennym strojem.
Westchnęła, wchodząc do swojej łazienki z myślami o kolejnym dniu.
* * *
Następnego dnia Chū wstała o siódmej, ubierając się w mundurek szkolny i po zjedzeniu śniadania wyszła na podjazd, gdzie czekał na nią kierowca.
Daisuke był trzydziestoletnim mężczyzną, który w czasie roku szkolnego zawsze woził Chū. Przywitała się z nim i weszła do pojazdu, jak zwykle odpalając muzykę w swoich słuchawkach.
Droga nie trwała długo, bo po dziesięciu minutach jazdy czarnowłosa była już przed bramą szkolną. Lekcje zaczynała o ósmej trzydzieści, więc miała na tyle dużo czasu, aby na spokojnie poszukać swojego imienia na listach wiszących obok drzwi do klas.
Swoje nazwisko znalazła na tej powieszonej obok tabliczki 1A, więc weszła do niej, siadając w pierwszej ławce w środkowym rzędzie. Nie zwracając uwagi na siedzących z tyłu uczniów, rozłożyła potrzebne na angielski przedmioty. Siedziała tak, nie odzywając się do czasu, aż brązowowłosa dziewczyna, którą spotkała dzień wcześniej, nie usiadła po prawej stronie czarnowłosej.
– A nie mówiłam, że będziemy w tej samej klasie?! – krzyknęła.
Chū chciała jej odpowiedzieć, jednak zrezygnowała, zauważając wchodzącego do klasy nauczyciela.
Mimo oczekiwań uczniów, dzisiejszy dzień wcale nie skupiał się na omawianiu późniejszych dni i systemie oceniania, a nauczyciel zabrał się za przeprowadzanie bardzo skomplikowanych rozmów po angielsku. Bong bez problemu odpowiadała na pytania zadawane przez anglika, szokując tym uczniów i mężczyznę.
Kolejnymi czterema lekcjami były etyka, fizyka, historia i administracja. Ciemnooka była bardzo wdzięczna Chonū, że, mimo iż dziewczyna ciągle siadała w ławce obok niej, nie próbowała narzucać się czarnowłosej w czasie lekcji i dopiero na przerwie, gdy po zabraniu plecaków wyszły na plac, aby usiąść obok fontanny, zagłębiły się w rozmowę.
Mimo pierwszego wrażenia, przez które wydawało się, że dziewczyny są kompletnymi przeciwieństwami, nie do końca tak było. Faktycznie, brązowowłosa nie zwracała szczególnej uwagi na naukę, ale za to tak samo ja Chū interesowała się sztukami walki. Różnica była jednak jedna. Bong je ćwiczyła, za to Akimichi wolała zatracać się w ich oglądaniu.
* * *
Reszta lekcji minęła im w miarę szybko i już po kilku godzinach siedziały znów na ławce przed szkołą, czekając na kierowców. Niespodziewanie zaczęła podchodzić do nich granatowowłosa piękność, uśmiechając się i machając im na przywitanie.
– To Hitori Hyūga... – wyszeptała brązowooka do Chū.
Lekko zmieszana szesnastolatka spojrzała jeszcze raz na idącą do nich perłowooką. Z tego, co słyszała, te odróżniające się oczy były skutkiem jakiegoś defektu genetycznego, którego dziedziczenie zostało znakiem rozpoznawczym trzeciej z Wielkich Rodzin.
– Cześć. – Stanęła przed nimi, wyciągając dłoń w stronę Bong. – Jestem Hitori Hyūga. – zaznaczyła delikatne nazwisko.
Czarnowłosa doskonale znała takich ludzi. Uważali oni, że są lepsi ze względu na pochodzenie i fakt władzy. Pytaniem było jednak to, czy dziewczyna przed nią również była tak ślepo w siebie zaślepiona, czy jednak jej ton głosu w trakcie ujawniania swojego nazwiska był spowodowany przyzwyczajeniem.
– Chū Bong. – Podała rękę, wstając. – A to Chonū Akimichi. – przedstawiła koleżankę.
– Miło mi was poznać. – Szeroki uśmiech wydawał się szczery, więc dziewczyny odwzajemniły go. – Wy również czekacie na auta... - nie dokończyła, patrząc za czarnowłosą.
– Przepraszam, że przeszkadzam, ale mam wiadomość do Chū-kun. – Czarnowłosy chłopak podszedł do nich tak, aby stać naprzeciwko wcześniej wspomnianej.
– Itachi-san? – wyszeptała granatowowłosa, z lekkim niedowierzaniem patrząc to na chłopaka to na dopiero poznaną dziewczynę.
– Dotarła wiadomość od pani Bong, że aktualnie znajduje się w moim domu. – Spojrzał w ciemne oczy Chū. – Poproszono mnie, żebym pojechał tam z tobą wraz z moim kierowcą. – Wyciągnął w jej stronę dłoń.
– Przepraszam was. – zwróciła się do dziewczyn, ignorując chłopaka. – Porozmawiamy jutro. – Przytuliła Akimichi, odchodząc w stronę podjazdu.
– Czy zrobiłem coś nie tak? – usłyszała głos przepełniony stycznym zmartwieniem, gdy stanęła w miejscu, rozglądając się po przypomnieniu sobie, że nie wie gdzie iść. – Może mogę coś zrobić, żeby naprawić twój stosunek do mnie?
Zdenerwowana dziewczyna szybko odwróciła się w stronę chłopaka, prawie się potykając i wpadając na niego. Na szczęście, czy też nieszczęście, tuż przed upadkiem długowłosy złapał ją za ramiona. Stali teraz bardzo blisko siebie, zwracając tym uwagę zbierających się do domów uczniów.
– Puść mnie! – wysyczała, zaciskając zęby i wyrywając się.
– Jeśli powiesz, o co chodzi. – Sztuczny uśmiech, który jednak był idealnie zagrany, ani trochę nie pasował do zaciskających się na jej ramionach dłoni.
– O nic. – Skrzywiła się na widok iskry zdenerwowania w zwykle znudzonych tęczówkach.
– Pewnie tego nie wiesz... – Zbliżył się do niej jeszcze bardziej, o ile było to możliwe. – Ale bardzo nie lubię, gdy ktoś mnie okłamuje. A ty za to na sto procent masz coś przeciwko mojej osobie. – Schylił twarz. – Pytanie tylko, co, bo z tego, co pamiętam, a pamięć mam niesamowicie dobrą, poznaliśmy się wczoraj. – Rozluźnił uścisk, nie puszczając jej jednak. – Więc dlaczego śliczna panienka z domu Bong reaguje tak na starszego kolegę? – spytał, łapiąc w palce pasmo jej włosów i delikatnie pocierając je kciukiem.
– Zostaw mnie! – Uderzyła go w dłoń, otrząsając się z dziwnego stanu. – Jeszcze raz to zrobisz...! – Złapała go za krawat. – A nie ręczę za siebie. – Spojrzała mu prosto w oczy.
– Oczywiście, oczywiście. – Podniósł dłonie w górę na znak poddania. – Kto by pomyślał. – wymamrotał z uśmiechem, poprawiając krawat.
– Coś jeszcze?
– Chodźmy już. – Wskazał na dużą limuzynę. – Kierowca przyjechał. – Odszedł, zmuszając Chū do pójścia za nim.
___________________________________
Pierwszy rozdział za nami. Spotkanie Itachiego z Chū i rozmowa z nową koleżanką? Jak myślicie co będzie dalej. Jeśli ktoś ma jakieś zastrzeżenia chętnie je przyczytam. Ostatnio miałam urwanie głowy więc nie dodawałam niczego ale postaram się to poprawić.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro