42
- Proszę usiąść.
Zaciskałem pięści, trzymając dłonie w kieszeniach. Ten cholerny policjant od pięciu minut kazał mi być spokojnym i siadać na tym pieprzonym krześle, które złamałbym jednym ruchem.
- Wyduś to z siebie, człowieku! - warknąłem, mierząc go groźnym spojrzeniem. W końcu usiadłem, bo idiota nadal milczał jak zaklęty.
- O czwartej nad ranem zgłoszono ogień wydobywający się z mieszkania pana babki.
- Co? Gdzie ona jest?
Nawet na chwilę nie przyszło mi do głowy to, co obwieścił mi później.
- Strażacy wyciągnęli ją najszybciej, jak to było możliwe. Kobietę poddano reanimacji, ale niestety nie udało się jej uratować.
- Co?
Zabrakło mi powietrza. Płuca mi się skurczyły.
To niemożliwe. Uratowali ją. Musieli ją uratować, nie mogłem zostać sam.
- Min Sung Ri nie żyje.
Moja babcia...nie żyje?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro