Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

35


Żal.
To chyba jedyne słowo, które mogłoby opisać ogół moich odczuć w tejże chwili.

Żal do Jimina, ponieważ oszukiwał w najgorszy sposób, pozwolił mi myśleć, że się liczę.

A gówno się, tak naprawdę, dla niego liczę.

Dał mi odczuć zainteresowanie z jego strony, kazał myśleć, że coś z tego będzie.

Zapomniał wspomnieć, że zamierza zamieszkać z jakąś laską. Z jego dziewczyną.

Żal do siebie samego, bo pozwoliłem sobą kierować. Przez moment byłem jak kukiełka.

Tak to właśnie jest z uczuciami. Ktoś może zrobić z nimi cokolwiek zechce, a ty siedzisz cicho i przeklinasz własne serce za to, że jeszcze cokolwiek jest w stanie czuć.

Bo nie czuć byłoby po prostu łatwiej.

Nawet teraz ten dziwny, dwukomorowy twór podpowiada mi, bym odszedł po cichu, nie dając Jiminowi powodów do wyrzutów sumienia. Jeśli je posiada.

Chciałem się zapaść pod ziemię.
Wstydziłem się i czułem do siebie wstręt, bo złamałem pierwsze, podstawowe postanowienie sprzed kilku lat.

Żadnych uczuć. To cię zniszczy.

I znów dostałem po dupie.

Minęło kilka dni.

Jimin nieustannie się do mnie dobijał, a ja tchórzliwie ignorowałem wiadomości i telefony.

Jak na ironię to ja martwiłem się, co mógłbym mu powiedzieć. A przecież to on powinien się tłumaczyć...

Ale ja nie pragnąłem tłumaczeń, przeprosin, obietnic, bo już zacząłem wznosić nowy, twardszy mur wokół siebie. Tym razem już nikt się przez niego nie przedrze. Nie ważne, jak bardzo pociągający, piękny, miły, inteligenty, czy nawet idealny by był. Nikt.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro