Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

Do mojego biura weszła kobieta ubrana w czarne spodnie, , białą koszulkę i czarny żakiet oraz czarne szpilki. Rudowłosa kobieta usiadła z uśmiechem na twarzy na wskazanym przeze mnie miejscu.
-Dzień dobry pani. Nazywam się Theodore Grey i jak już pewnie pani wie szukam swojej nowej asystentki. - spojrzałem w jej zielone oczy i uśmiechnąłem się do niej widząc strach w jej oczach. Kobieta od razu odwzajemniła mój gest, również się uśmiechając. Po czym zacząłem dalej swoją wypowiedź. -Proszę powiedzieć coś o sobie.
-Nazywam się Mia Thomson mam trzydzieści lat i pracowałam przez ostatnie trzy lata w firmie Jules. -o cholera firma Jules od kilku lat stara się wykopać nas z rynku pracy. Wysłuchałem kobietę jeszcze przez kilka minut wiedząc jednak, że nie mogę jej przyjąć do naszej firmy z wiadomych przyczyn. No bo w końcu nie mam zamiaru pracować z kimś z firmy, która chciała i próbuje nadal nas zniszczyć chociaż wiadomo, że im się to nigdy nie uda. Następnie wysłuchałem kolejnych dziesięciu kandydatek i żadna nie wydawała mi się odpowiednia na to stanowisko, co mnie dobijało z każdą minutą i sprawiało, że stawałem się z minuty na minutę bardziej nerwowy. Nacisnąłem przycisk w telefonie, by połączyć się z sekretarką ojca.
-Słucham cię. -odezwała się po pierwszym sygnale.
-Ile ich tam jeszcze jest do cholery? - w moim głosie dało się wyczuć nutkę zła oraz zmęczenia.
-Już niedługo to się skończy. Mam zawołać następną kandydatkę?
-Wołaj im szybciej tym lepiej. -po chwili weszła kolejna kobieta. Powiedziała dużo o sobie i na tym samym się skończyło, czyli moim ,,Zadzwonimy do pani". Tak mijają mi prawie dwie kolejne godziny i nie wiem sam kogo wybrać. Gdy już mam wszystko z głowy do swojego biura wzywam sekretarkę ojca, która od razu przychodzi do mnie.
-Siadaj, musisz mi pomóc, bo kompletnie nie wiem kogo mam wybrać. -kobieta usiadła na krześle naprzeciwko mnie i założyła nogę na nogę siadając wygodnie w tej pozycji.
-A kto ci się podoba na tym stanowisku?
-No w tym problem, że żadna z tych kobiet nie zrobiła na mnie wrażenia. Każda wydawała się odpowiednią osobą, ale widzisz skąd ja mam mieć pewność, że będzie ona tak jak ty.
-Tedy zawsze trzeba zaryzykować.
Po wykonanej pracy pojechałem pod dom należący do Eleny. W drzwiach, które się otworzyły pojawiła się ona kobieta, na którą zawsze liczyć mogłem jak miałem tylko kłopoty.
-Witaj aniołku! -kobieta objęła mnie co również sam zrobiłem. Kiedy wszedłem do środka Elena podała mi kieliszek wypełnionym czerwonym winem. -Co cię do mnie sprowadza kochanie? -usiadła naprzeciwko mnie upijając łyk trunku.
-Mam pewien problem. Poznałem kobietę i coś do niej mnie przyciąga.
-Poznałeś kobietę? Tedy ty masz żonę i córkę pamiętaj o tym. Co ci da zdrada Leili z kobietą, której nie znasz?
-Eleno ty nic nie rozumiesz. -kobieta spojrzała na mnie jak na idiotę.
-To mnie oświeć. Tedy ja mam już swoje lata i trochę cię znam.
-Wpadła na mnie na mieście i poczułem coś dziwnego jak była w moich ramionach. A poza tym od jakiegoś czasu jestem ciągle nerwy i czegoś mi brakuje. Eleno zrozum, że wiem już czego mi brakuje.
-Czego ci brakuje skarbie?
-Układu pan/ uległa. -kobieta zaskoczona moją odpowiedzią zaksztusiła się winem, które miała w ustach.
-Ty chyba żartujesz! My już...to nie ma sensu.
-Nie chcę być twoim uległym Eleno, ja teraz chcę być panem, chcę dominować.
-Dominować? Tedy przypominam masz żonę spróbuj z nią, a nie chcesz ją zdradzić z byle kim. Już nie pamiętasz Judy i jej zdrady.
-Pamiętam do cholery! - uderzyłem ręką w stół i wstałem z krzesła.
-Uspokój się. Ja ci tylko mówię co o tym sadzę. Czy ty w ogóle wiesz cokolwiek o tej kobiecie?
-Nie wiem nic, ale się dowiem.
-Jesteś zupełnie jak Christian za młodu on też robił wszystko by poznać twoją matkę. Jak widać historia lubi się powtarzać, a ty nadal nie różnisz się od swojego ojca. Jesteś takim samym Greyem jakim jest on. Nie tylko nazwisko, ale i charakter macie taki sam.
-Gadasz bzdury! -odwraciłem się gwałtownie w jej stronę. - Zrobię wszystko by spełnić swoje pragnienia byciem panem.
-Jesteś idiotą Theodore. Co zrobiły ci Leili i twoja córka byś je krzywdził?
-Przestań! -spojrzałem groźnie na kobietę.
-Bo co Tedy? Mówię prawdę i to właśnie cię boli, bo wiesz o tym doskonale, że je skrzywdzisz. Mam żonę i to z nią możesz mieć układ pan/uległa, a nie z obcą kobietą. Zrozum to do cholery, że stracisz wszystko przez podjętą teraz decyzję.
-Co mam stracić Eleno? -uspokoiłem się chwilę, by móc normalnie pogadać z nią bez awantury.
-Wszystko aniołku. Dom, żonę, dziecko, ogólnie rodzinę i to co uszczęśliwia cię na codzień.
-To czemu mi brakuje tego? Tego bycia panem, dominatem, kimś kto ma władzę.
-Polegniesz uwierz mi, polegniesz. Podejmij dobrze decyzję, bo stracisz dużo, a zyskasz niewiele pieprząc w perwersyjny sposób tą kobietę z ulicy, która na ciebie wpadła. Nie myśl tylko o swoich potrzebach, uwierz mi wiem co mówię Tedy.
-Teraz jesteś taka mądra Eleno! Zapomniałaś jak kiedyś to tobie zależało, bym był twoim uległym.
-Było minęło, ale ja wtedy nie miałam nikogo, a ty masz żonę i córkę pamiętaj o tym! -pierwszy raz ona podniosła na mnie głos, aż tak, co mnie zdziwiło.
-I tak dowiem się wszystkiego o tej kobiecie. -mówię to opuszczając jej mieszkania. Kiedy przy zamykanych drzwiach usłyszałem cicho wypowiedź kobiety.
-Zrobię wszystko dla prawdy... -zamknąłem drzwi, a w głowie brzmiały mi ostatnie słowa Eleny i przez myśl przeszły mi pytania. Dlaczego Eleno? I co chcezz przez to osiągnąć?
***
Hejka kochani.
Przepraszam ale rozdział nie jest sprawdzony. Za błędy przepraszam. Wybaczcie też za tak długi okres nieobecności.
Co sądzicie o rozdziale i zachowaniu głównego bohatera? Jak zawsze czekam na wasze odpowiedzi, chcąc poznać wasze opinie. Komentarze I Gwiazdki mile widziane. Do następnego :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro