Rozdział 2
Kiedy śpię, coś z oddali próbuje mnie budzić. Pół przytomny słyszę głos swojej żony. -Tedy... Tedy wstawaj... Theodore Raymond Grey wstawaj do cholery! -kiedy słyszę, jak zaczyna na mnie krzyczeć, ociężale otwieram oczy i zaspany zerkam na nią. Po chwili podnoszę się i czuję ogromny ból karku. Przez chwilę patrząc na Leile masuje sobie obolałą część ciał. Kobieta stoi w wejściu do mojego azylu, gdzie nie tylko pracuję, ale i mogę odpocząć po całym dniu. Wygląda ślicznie w nowej fryzurze. Skróciła włosy, co jej pasuje. Ubrana w czarne przyległe rurki, które uwielbiam, gdy ma je na sobie, do tego również zieloną koszulkę i czarną kurtkę. Całość wygląda bardzo dobrze. Patrzy na mnie surowym spojrzeniem, co mi się nie podoba.
-Co bardzo boli kark? -patrzę na nią zdezorientowany jej pytaniem.
-Trochę. Bawi cię to? -zachrypniętym głosem wypowiadam te słowa.
-Tak bawi, bo to tylko twoja wina do cholery. Co się z tobą dzieje Grey? -przegięła nazywając mnie Greyem, bo tak tylko gada, gdy jest zła na mnie, bądź ma taki kaprys. Ja jednak nienawidzę, by ktoś z rodziny mówił do mnie po nazwisku. Szybko wstałem połamany z fotela i podszedłem, równie szybko do niej wciągając ją do środka, uprzednio zamykając drzwi, gdy Leila była zaciągnięta to mojego prywatnego biura. Popychając ją na kanapę obok Leila cicho pisnęła, zaskoczona moim zachowaniem. Leżącą pode mną dziewczynę złapałem za nadgarstki i siłą położyłem jej ręce po obu stronach jej głowy, bo wiem, że czasami Leila broni się, uderzając mnie.
-Coś ty powiedziała do cholery?! -patrzę w jej piwne oczy, czując, jak mój penis napiera w spodniach. Mam ochotę ją pocałować, ale czekam na jej reakcję.
-O co ci chodzi? - zaczyna bezczelnie się śmiać, patrząc mi w oczy.
-Czy ty się ze mnie śmiejesz w tym momencie? - ja mimo tego, że byłem zły, również miałem ochotę śmiać się razem z nią. To właśnie była kolejna rzecz, którą w niej kochałem. Zawsze rozbawiała mnie, gdy miałem gorsze dni, a teraz mam ich za dużo.
-Tak, a co niby mi nie wolno? -bezczelna dziewczyna. Schodzę z niej i obracam ją, po czym dostaję dwa klapsy w pupę, co sprawia mi radość, a u niej oburzenie. Kiedy szybko się podnosi, łapie ją za biodra i sadzam na kolanach.
-A ty dokąd moja droga...zostajesz tutaj. -kiedy znowu chcę wstać, mocniej zaciskam ręce na jej biodrach. -Powiedziałem, że zostajesz tutaj.
-Muszę iść do hotelu kochanie, dobrze o tym wiesz.
-Przypominam, że jesteś właścicielem tego hotelu.
-Przez ciebie nim jestem.
-Przeze mnie? -udaję zaskoczonego, a tak naprawdę wiem doskonale, że hotel BELLAVISTA, który kupiłem na własność dla żony, był najlepszą decyzją, jaką mogłem podjąć.
-Tak przez ciebie. Puść mnie, proszę. -nadal jej nie puszczam mimo tego, że prosiła mnie o to. Mam zamiar ten poranek wykorzystać w pożyteczny sposób.
-Nie zamierzam tego robić. Jako moja żona musisz się mną odpowiednio zająć.
-Przestań, nie jestem dziwką.
-Czy ja o tym mówiłem? Nie. Jesteś moją żoną i od czasu do czasu chcę uprawiać z tobą seks, to takie dziwne?
-Trzeba było spać ze mną w nocy, a nie tutaj.
-Byłem zmęczony. -całuję ją od tyłu z prawej strony jej szyi, jednocześnie zsuwając powoli jej kurtkę. Zaczynam dalszą wędrówkę, całując ją po lekko odsłoniętych ramionach. Wiedziałem, że z każdym moim pocałunkiem ona rozluźnia się coraz bardziej. Powoli zdejmuję jej podkoszulkę, po czym znowu zaczynam wędrować pocałunkami po jej pół nagim ciele. Przez dłuższą chwilę wykonywałem ciągle tę samą czynność, po czym rozpiąłem jej stanik. Odwróciłem ją w swoją stronę, by usiadła na moich kolanach, patrząc mi prosto w oczy.
-Kocham cię skarbie. -powiedziała do mnie, po czym zaczęła mnie całować, a ja odwzajemniałem każdy jej pocałunek. Podnoszę nas razem, obracam się i kładę Leile delikatnie na kanapie, a następnie rozpinam szybko jej spodnie.
-Adriana śpi? -przypominam sobie o córce, która może zawsze tutaj zapukać i starać się wejść do środka.
-Nie ma jej, poprosiłam naszego ochroniarza o to, by zawiózł ją do szkoły. Jednak skarbie zawsze mnie zastanawiało, po co nam ochroniarze, kiedyś żyliśmy bez nich.
-Co do córki to dobrze, że jej teraz nie ma, bo mam ochotę cię teraz pieprzyć, a nasi wielofunkcyjni ochroniarze są przyjaciółmi Taylora i to on nalegał, by ich zatrudnić. A teraz przestań mnie rozpraszać. - zdejmuję jej spodnie z kostek i rzucam je na podłogę. Zaczynam całować ją po wewnętrznej stronie ud, co sprawia, że Leila zaczyna się poruszać i na jej ciele pojawia się gęsia skórka. Siadam wygodnie i czekam na jej ruchy. Leila od razu zaczyna mnie rozbierać, a ja tylko na nią patrzę, podziwiając jej ciało i czekając na jej następny ruch. Kiedy jestem już rozebrany, przez nią z moją małą pomocą. Leila przestaje wykonywać cokolwiek, co wydaje mi się dziwne, bo wie doskonale, że ja i ona chcemy tego samego w tym momencie. Patrzę na nią zaskoczony tym, że nie robi tego, czego od niej oczekuje. Czekam jeszcze chwilę w milczeniu, gdy w końcu ona uświadamia sobie, co teraz ma robić i zaczyna powolne ruchy ręką wzdłuż mojego przyjaciela, co sprawia mi ogromną przyjemność. Patrzę na nią, kiedy zaczyna pieścić go ustami. Ciągle go pieszcząc na różne sposoby, Leila doprowadza mi do szaleństwa. Raz przesuwa tylko ręką po całej długości, kolejnym razem wsuwa go sobie do ust i bardzo powoli wysuwa go, to sprawia, że gdy nie przestanie ona zaraz, to nie wytrzymam i dojdę w jej ustach, a tego nie chce. Gdy ona nie przestaję, to ja muszę przejąć kontrolę, by nie dojść w jej ustach. Wyczekuję moment, gdy Leila wysuwa go sobie z ust.
-Leila przestań, proszę. - ona momentalnie przestaje. Podnoszę ją, po czym zaczynam całować. Kieruje ją w stronę biurka, nie przestając jej całować. Kładę ją na biurku, zrzucając papiery na podłogę. Mimo iż może być jej nie wygodnie, nie daje ona żadnych oznak, by cos było nie w porządku. Rozsuwam jej nogi, po czym wchodzę w nią energicznie i zaczynam szybko i ostro pieprzyć. Patrzę na jej twarz, która nabiera rumieńców, jej oczy błyszczą, a jej jęki jeszcze bardziej mnie podniecają. Wychodzę z niej i obracam ją tak by brzuchem i piersiami leżała teraz na meblu. Trzymając ją za biodra, znowu wchodzę w nią energicznie i zaczynam szybko ją posuwać. Kilka razy daję jej klapsy po pupie, co sprawia mi przyjemność i bardziej mnie to podnieca. Przez jakiś czas jeszcze w ten sposób uprawiamy seks do momentu, kiedy oboje w tym samym czasie dochodzimy. Opadam ciężko na nią, nadal z niej nie wychodząc. Moje ciało przylega do jej ciała i oboje ciężko oddychamy zmęczeni. Szybko się ogarniam, wychodzę z niej i zaczynam ubierać bokserki i spodnie, wychodząc bez słowa z mojego domowego biura, kierując się w stronę łazienki. Biorę szybki prysznic, po czym ubieram się w sypialni. Zakładam bokserki i szare spodnie szyte na miarę. Do tego białą koszulę, szary krawat i szarą kamizelkę. Włosy są nadal mokre, więc nic z nimi nie robię...no bo po co. Kiedy wychodzę z sypialni wpadam na Leile, która jest uśmiechnięta i zupełnie inna niż wpadła do mnie rano przed naszym ostrym seksem.
-Co tam? -najgorszy tekst, jaki mogłem powiedzieć, ale cóż poradzić. Nic mi nie zostało jak do tego durnego tekstu dodać jeszcze durniejszy uśmiech.
-Uwierz mi, że lepiej. A co u ciebie? -o ludzie czuję się jak gówniarz piszący SMS-y z dziewczyną, którą lubię. Teksty w stylu ,,Co tam?" ,, A tam?" są tak banalne, że aż tragiczne, a my właśnie teraz tak gadamy.
-Dobrze było, ale trzeba wracać do pracy. Jadę do firmy, bo ojciec na pewno będzie zły, ale co zrobić seks z żoną ważniejszy. -słysząc mój tekst, kobieta wybucha śmiechem, za co obrywa kolejnego klapsa w pupę, kiedy ją mijam. Biorę teczkę z dokumentami i wychodzę. Podchodzę do samochodu i od razu zostaję przywitany przez pana Millera.
-Witam panie Grey.
-Witaj. -wsiadam do samochodu i po chwili ruszamy w stronę firmy.
Droga mija nam na słuchaniu spokojnej muzyki klasycznej.
***
Witajcie kochani.
Jak wam się podoba rozdział nr 2? Jestem bardzo ciekawa waszych opinii i komentarzy.
Przedstawiam wam aktorkę, którą wybrałam jako Leile Grey (zdjęcie zgodne z opisem przez jej męża) w roli od części pierwszej widzę ją taką jak (Lily Collins).
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro