Rozdział 10
Biorąc prysznic, chciałem odgonić wszystkie moje myśli. Próbowałem, jednak wszystko na nic. Moje myśli skupiały się na ślicznej dziewczynie z kawiarni. Myśl o tym, że w momencie naszego pierwszego spotkania, wpadła na mnie, a ja mogłem ją dotknąć, sprawiała ciarki na moim ciele. Jej nieśmiałość i niewinność przykuły moją uwagę. Jej smukłe, ale bardzo kobiece ciało dobrze prezentowało się w obcisłych dżinsach i koszuli. Próbowałem skupić się na kąpieli, lecz gdy udało mi się, choć na chwile zapomnieć o ślicznej Nadii, wtedy w mojej głowie pokazał się obraz bladej Leili. Jestem jak przystawiony do muru. Z jednej strony pragnę dotykać, pieścić i pieprzyć Nadię, a z drugiej strony mam żonę, którą kocham. Z Eleną nie mogę o tym porozmawiać dlatego, że znam już jej zdanie na ten temat. Powie mi, że rodzina jest najważniejsza, bym spróbował perwersyjnego seksu z Leilą, a nie z Nadią. Elena przecież uważa, że w ten sposób stracę wszystko, co kocham i posiadam. Po tym, jak wyszedłem spod prysznica, wytarłem się w ręcznik, założyłem swoje bokserki. Po kąpieli poczułem się nieco lepiej. Bardziej zmęczony i bez sił, jednak i tak nieco lepiej. W samych bokserkach cicho wszedłem do sypialni, by nie zbudzić na pewno już śpiącej Leili. Będąc w sypialni, odruchowo spojrzałem na leżącą w łóżku, nadal bladą Leile, wydawała się drobniejsza, niż jest w rzeczywistości. Spała tak cicho i spokojnie, że z trudem ujrzałem jak kołdra, którą jest przykryta, porusza się, dając mi poczucie, że Leila oddycha. Ten, kto by nie wiedział, że dziewczynie zrobiło się słabo, pomyślałby, że mam trupa w łóżku, gdyż Leila na pierwszy rzut oka właśnie tak wygląda. Usiadłem na sofie dwuosobowej, która znajduję się w rogu sypialni. Mimo zmęczenia jednak nie mogłem iść spać. Musiałem być pewny, że z Leilą jest wszystko w porządku i że spokojnie śpi. A jakbym zasnął? Co, jeśli ona by wstała i źle się poczuła? Próbowałaby mnie obudzić, a ja bym spał jak zabity. Gdyby wtedy coś jej się stało, nie wybaczyłbym sobie tego do końca życia. Dlatego, aby zająć się czymś, wstałem z sofy i podszedłem do szafki, gdzie leżał mój laptop. Po czym znów wraz z laptopem usiadłem na sofie, na której przed chwilą siedziałem. Pracując przy laptopie, co rusz zerkałem na śpiącą spokojnie Leile. Przeglądając internet, postanowiłem zalogować się na pocztę internetową. Po zalogowaniu się na pocztę internetową od razu wyświetliła mi się ikonka, że dostałem maila od Mike. Od razu wyświetliłem go. W jego treści znajdował się adres mailowy do Judy. Szybko dodałem go do listy kontaktów i jeszcze szybciej nacisnąłem przycisk ,,nowa wiadomość" od razu wyskoczyło mi pole do napisania wiadomości tekstowej do kontaktu zapisanego jako Judy Carter. W tym momencie zawiesiłem się, nie wiedząc, cóż mogę jej napisać. Zastanawiałem się, czy w ogóle odczyta moją wiadomość. Przecież widząc mój mail, może go zignorować. Po jakichś dziesięciu może nawet piętnastu minutach zacząłem pisać uprzednio przygotowany tekst w mojej głowie.
Adresat: Judy Carter
Witaj Judy. Wiem, że mój mail może cię nieco zszokować. Doskonale też wiem, że masz swoje nowe życie, jednakże chciałbym się z tobą spotkać i coś wyjaśnić. Jeśli będziesz miała ochotę i wolny czas będę czekać na ciebie jutro w kawiarni La'café o godzinie 10:00.
Theodore Raymond Grey.
Grey Enterprises Holding.Inc
Przeglądając dalej internet, sprawdzałem, w jakich cenach są nieduże domki. Tam mógłbym urządzić swój własny pokój zabaw. Słysząc, jak Leila się porusza, spojrzałem na nią. Nic strasznego się nie działo, po prostu przekręciła się na drugi bok. Uśmiechnąłem się i jednocześnie pokręciłem głową, widząc jak, Leila zajmuje całe nasze łóżko. Widać beze mnie jest jej o wiele lepiej spać. Niespodziewanie usłyszałem cichy dźwięk powiadomienia, który oznaczał, że mam nową wiadomość mailową. Po naciśnięciu ikonki poczty wyświetliło mi się powiadomienie, że to mail od użytkownika Judy Carter. Nie sądziłem, że odczyta ona moją wiadomość ani że tak szybko na nią odpisze, w końcu jest dosyć późno. Nacisnąłem na ikonę poczty i na maila od Judy, który bardzo szybko się odtworzył.
Nadawca:Judy Carter
Witaj Theodore. Muszę przyznać ci się, że wcale a wcale nie jestem zaskoczona twoim mailem. Właściwie to czekałam tylko na, to kiedy się odezwiesz. Nie wiedziałam tylko, czy Leilla będzie miała odwagę powiedzieć ci o naszym bardzo miłym spotkaniu w restauracji Reverve. Poza tym nie wiedziałam, jak długo zajmie ci, znalezienie moich danych kontaktowych. Chociaż kochany Mike jest zdolnym informatykiem, więc tylko jedno twoje słowo i za kilka minut on już coś ma. Wiesz drogi Theodore, już nie mogę się doczekać jutrzejszego spotkania z tobą.
Judy Carter.
Asystentka prezesa Cross Corporation
Przez myśl mi przeszło, że Judy ukartowała spotkanie z moją Leilą, tylko po to, by w jakiś sposób mi zaszkodzić. Z drugiej jednak strony nie widziałem sensu, w tym by Judy miała taki zamiar, no bo w końcu po co? Skoro i tak ma narzeczonego, a z tego, co mi wiadomo, gość jest też bogaty. Późno w nocy, prawie nad ranem leżałem już obok Leili i nadal nie mogłem zasnąć, myśląc o spotkaniu z Judy, ale przede wszystkim myślałem o dziewczynie z kawiarni Rossler pannie Nadii Meyer. Zamknąłem oczy, wyobrażając ją sobie w czerwonym pokoju, z gadżetami ma wzór pokoju zabaw ojca w Escali lub nawet urządzonego przez Elenę pokoju zabaw w jej domu. Dziewczyna stała nago z rękami przypiętymi do ściany. Łańcuchy w kajdankach były na tyle długie, by dziewczyna ze swobodą mogła uklęknąć z głową tuż przy moim penisie. Jej spojrzenie, było na tyle błagalne, bym pozwolił zbliżyć się jej ustami do mojego penisa. To sprawiało, że miałem ochotę skinąć głową i pozwolić jej na pieszczenie go, jednak, zamiast tego zacząłem przesuwać po jej ciele piórkiem zamieszczonym na początku dłuższego cienkiego kijka, który trzymałem w prawej ręce. Kazałem jej się nie ruszać mimo tego, że wiedziałem, iż to ją łaskocze. Każdy jej ruch bez mojej zgody, to jedno uderzenie batem skórzanym krótkim, który znajdował się w lewej mojej dłoni. Mimo wielkich starań kobiecie nie udało się nie drgnąć. Licząc, to mogłem uderzyć ją pięć razy. Po tym, jak kazałem jej wstać, odwróciłem ją twarzą do ściany, kobieta nadal ze spiętymi w kajdanki rękoma stała bardzo grzecznie. Obejmując ją w tali, kazałem jej się pochylić. Wykonawszy moje polecenie, Nadia stała tak unieruchomiona, a ja mogłem podziwiać jej boskie ciało, łańcuch kajdanek się nieco napiął. Podszedłem bliżej jednocześnie upuszczając oba przedmioty z rąk. Gwałtownie zacisnąłem dłonie na jej kształtnych pośladkach. Z jej ust wydobył się cichy jęk. Uciszyłem ją, mówiąc banalne ,,ciii skarbie", po czym zacisnąłem o wiele mocniej dłonie. Kiedy puściłem uściski dłoni na jej pośladkach, podziwiałem jak blada skóra na jej pośladkach, czerwienieje w miejscu, gdzie dopiero spoczywały moje dłonie. Ręką zacząłem wędrówkę po jednym z jej pośladków. Po czym uniosłem rękę i wymierzyłem siarczyste uderzenie w jej pupę. Nadia szarpnęła za kajdanki, które gwałtownie naprężyły jeszcze bardziej łańcuch. Uniosłem rękę i znów szybko wymierzyłem uderzenie w prawy pośladek dziewczyny. Ta gwałtownie wygieła się bardziej, prawie co lądując kolanami na parkiet podłogowy.
-Nie ruszaj się do cholery!
-Ale to boli. -wraz z jej błagalnym tonem głosu, było słychać chęć szlochu. -Pozwoliłem ci odpowiedzieć? A nawet jeśli już odpowiadasz to zgodnie z zasadami, zrozumiano? -po tych słowach znów uderzyłem ją w prawy pośladek , który stawał się bardziej czerwony. -Tak panie, zrozumiałam.
-Podnieś się! - wykonała polecenie, po czym szybko znienacka uderzyłem ją kolejny raz, tym razem mocniej. Dziewczyna szarpnęła za kajdanki, natomiast te wydały metaliczny dźwięk, gdy łańcuchy się naprężyły. Bez moich rozkazów ustawiła się, tak jak należało. Odczekałem chwilkę, po czym znów uderzyłem ręką w jej pośladek. Z jej ust wydobył się gwałtowny jęk. Po czym było słychać, jak zaczęła płakać. Mimo niechęci uwolniłem jej nadgarstki z kajdan. Dziewczyna opadła na kolana z płaczem zmieniającym się w szloch. Objąłem ją, mówiąc: -Jeszcze z tobą nie skończyłem. - ona spojrzała na mnie błagalnym spojrzeniem, po czym powiedziała -Czerwony. -kiedy się obudziłem na zegarku, widniała godzina szósta trzydzieści. Leila spała, odwrócona do mnie plecami. Wstałem z wielkim wzwodem i co gorsza zorientowałem się, że przez mój ów sen doszedłem. Z tą wiadomością czułem się niezręcznie, ale z drugiej strony uświadomiłem sobie, czego tak naprawdę potrzebuje i co tak naprawdę mnie podnieca. Całe szczęście, że Leila nie będzie wiedziała, o czym śniłem, a tym bardziej o kim. Poszedłem na dół do kuchni, by się czegoś napić i wtedy uświadomiłem sobie, że muszę zrobić wszystko, by Nadia była moją uległą, a sen nie był tylko snem, a rzeczywistością. Pijąc wodę, w głowie miałem tylko obraz snu. Ubrałem się w dresy i wyszedłem pobiegać, by móc skupić się na czymś innym niż nad obrazem dzisiejszego snu. Przebiegając już drugi raz koło kawiarni Rossler, miałem nadzieję, że ujrzę piękną Nadie. Jednak tak się nie stało. Odczuwałem pustkę. Po powrocie do domu wziąłem prysznic i zacząłem szykować się na spotkanie z Judy. Na blacie kuchennym znalazłem karteczkę z treścią ,,Poszłam do pracy, nie mogłam zostawić hotelu bez opieki. Kocham cię." Kiedy byłem już gotów do wyjścia, usiadłem na kanapie, wyjąłem telefon i wybrałem odpowiedni numer telefonu.
Po drugim sygnalne usłyszałem kobiecy głos.
-Kwiaciarnia Marino, słucham.
-Chciałbym zamówić dwa duże i piękne bukiety kwiatów.
-Oczywiście proszę pana. Jakie duże mają być i jakie mają znajdować się w nich kwiaty? - Bukiety proszę pani, mają być jak największe, mogą być wykonane z samych róż. -Oczywiście proszę pana. Czy do tego ma być jakiś liścik?
-Tak. Proszę napisać ,,Dla kelnerki Nadii" a na drugim ,, Mam nadzieję, że czujesz się lepiej"
-Oczywiście. Od kogo te kwiaty mam dopisać?
- Dla kelnerki Nadii ma się pojawić napis tajemniczy wielbiciel, na drugim liściku ma być podpis twój T.
-Rozumiem. Szefowa będzie wypełniała rachunek. Na jakie nazwisko ma wystawić? - Grey proszę pani. Theodore Grey. -Oczywiście proszę pana. Kwiaty będą dostarczone do godziny 15. Jeszcze tylko muszę zanotować, gdzie mamy wysłać te bukiety panie Grey? - Pierwszy bukiet ma być wysłany dla panny Nadii Meyer do restauracji Rossler, drugi do panny Leili Grey do hotelu Bellavista. - Oczywiście. Czy coś jeszcze? -Tak. Bukiety mają nie być pomylone ze względu na liściki, jeśli się tak stanie, znam pani szefową i wyleci pani szybko z pracy, jeśli się pani pomyli. Zrozumiano. - Tak proszę pana. - Dziękuję. Dowidzenia. - po tym, jak się rozłączyłem,
wyszedłem z mieszkania i udałem się w stronę garażu. Wsiadłem do samochodu i z piskiem opon ruszyłem w kierunku drogi prowadzącej do kawiarni La'café, gdzie mam się spotkać z Judy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro