5 - "Głupia, przemądrzała szlamo!"
So she said "What's the problem baby?"
What's the problem? I don't know... Well maybe I'm in love!
~Accidentaly in love
Hermiona dzięki zmieniaczowi czasu załatwiła kilka drobnych spraw. Między innymi dopisała się na listy pozostałych przedmiotów dla trzecich klas. Dokończyła notatki o hipogryfach i skończyła czytać podręcznik zielarstwa. Aktualnie wchodziła przez portret do salonu Gryfonów...
-Hermiona gdzie byłaś? -zapytał Ron kiedy klapnęła na kanapie obok niego i Pottera, który kończył polerować swojego Nimbusa 2000.
-Och... ja... Byłam w bibliotece Ron...
-Tak? Po co? Nie było zadań domowych - odrzekł po czym odwinął papierek od czekoladowych żab i szybko schwycił żądnego wolności zaczarowanego płaza -Mam Cię!
Co robiłam? A, nic szczególnego! Tylko podróżowałam w czasie, Ron!
Postanowiła zdradzić chociaż pół prawdy:
-Robiłam notatki o hipogryfach...
-Nie będziemy przerabiać hipogryfów... -wtrącił Harry.
-A-ale dlaczego?! -krzyknęła.
- 'agrid zapał doła! -powiedział Ronald z buzią pełną czekolady.
-Co zrobił? -zapytała ściągając brwi.
-Złapał doła... -odrzekł Harry kiedy Rudzielec już otwierał usta by coś powiedzieć.
-Och! Ale dlaczego?! -krzyknęła.
-Ech... Rodzice jakichś Ślizgonów złożyli donos...
-Donos?! Donos?! Niby dlaczego?! -przerwała Ronowi kasztanowłosa.
-Bo to, że niby hipogryfy to bardzo niebezpieczne stworzenia i coś tam w kodeksie mają, że trzecioklasiści nie mogą mieć z nimi bezpośredniego kontaktu - powiedział Ron po czym prychnął wkurzony.
-Oburzające!
- Poza tym... jakichś Ślizgonów... to na pewno Malfoy i jego tatusiek - zadeklarował Rudy.
-Ron! Nie masz dowodów! Nie można tak bezpodstawnie kogoś...
-Bronisz tego tlenionego szczura Herm?! -ryknął nagle młody Weasley wpatrująac się niebieskimi oczyma w Hermionę.
-Och Ron! Jasne, że nie! Chcę Cię tylko nauczyć kultury!
🎀🎀🎀
- No i co z tego, że ten pierwszoroczniak skręcił kostkę? Za bardzo się boi żeby puścić farbę! -oświadczył Nott chcąc zakończyć temat.
-No i dużo! Myślisz, że Snape w tym całym swoim składziku nie ma veritaserum? -krzyknął wkurzony blondyn...
Dlaczego ten cep robi takie problemy w ten z pozoru miły wtorek?
Był wtorek. Drugi dzień tygodnia. Drugi dzień trzeciego roku w Hogwarcie. A on... Hrabia postanowił zbić pierwszorocznego za to, że stanął mu na drodze!
Merlinie słyszysz i nie grzmisz!
-Po co Snape miał by marnować taki eliksir na jakiegoś małego śmiecia za głupie skręcenie kostki, Draco?!
-Nie wiem! Może będzie miał taki kaprys! -syknął po czym wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami.
Czuł mrowienie na zaciśniętych pięściach co nie zwiastowało niczego dobrego...
Uciekaj z zamku Draco...
🎀🎀🎀
Szła... nie wiedziała gdzie... kosztowała pięknego, słonecznego wtorku tak jak mogła. Stąpała po trawie na błoniach... przymknęła powieki, kiedy...
BUM!
Zderzyła się z czymś... usłyszała cichy stęk więc otworzyła oczy.
-Uważaj jak łazisz głupia, przemądrzała szlamo! -wysyczał Dracon Malfoy po czym minął ją i się oddalił.
Ała? Bolało?
Głupia, przemądrzała szlamo!
Bolało. Bardzo. W jej oczach stanęły łzy. Często ją obrażał... ale nigdy nie takim tonem... nie z takim obrzydzeniem w stalowych oczach... nie tak...
Powoli wstała, a po jej policzku spłynęła łza...
Głupia, przemądrzała szlamo...
Druga... trzecia... czwarta...
Głupia przemądrzała szlamo...
Przestała liczyć. Wiedziała tylko, że było ich dużo... pierwsze o czym pomyślała?
Jezioro...
Ruszyła... szła, szła... w głowie krążyła jej jedna myśl:
Głupia, przemądrzała szlamo...
Nie...
Głupia, przemądrzała szlamo...
Nie, nie!
Głupia przemądrzała szlamo...
-NIE! -krzyknęła padając na kolana.
Nie dbała o to, że kamienie wrzynały jej się w kolana. Nie dbała o to, że ktoś mógł ją zobaczyć. Nie dbała o to...
Po kilku minutach rozchyliła powieki... przy brzegu jeziora wpatrywał się w nią znajomy wilk... wpatrywał się w nią mądrymi oczami, które wydawały się być wszystkimi odcieniami czerni, szarości i bieli na raz...
Niezwykłe...
Przełknęła ślinę uświadamiając sobie, że jej gardło jest wysuszone...
-Dupek... - szepnęła, a wilk przechylił lekko głowę na bok niepewnie do niej podchodząc jakby bał się, że oberwie jakimś urokiem -Malfoy to dupek... nic więcej...
Siorbnęła nosem i przetarła rękawem zaczerwienione oczy. Wilk przystanął i usiadł przed nią. Niepewnie wyciągnęła rękę i uważając by nie spłoszyć zwierzęcia, które tak na prawdę jest animagiem... delikatnie wplotła palce w jego sierść na szyi. Zwierzę drgnęło ale spokojnie pozwalało głaskać się po ciele jakby chcąc dać dziewczynie pocieszenie.
-Chcę wiedzieć kim jesteś... -wyszeptała, a brytan odskoczył niespodziewanie.
W jego oczach błyszczało przerażenie... wyglądał jak spłoszona sarna... zręcznie obrócił się i podbiegł do jeziora. Hermiona powoli się podniosła i ruszyła powoli w kierunku psowatego.
Powiedziałam to nie taktownie?
Cicho usiadła obok wilka wpatrującego się w swoje odbicie na tafli wody.
-Ale nie nalegam... - szepnęła nieco skruszona.
Zwierzę spojrzało na nią. Zauważyła, że wilk posiada oczy z rodzaju 'utop się we mnie'. Usłyszała dźwięk, który był czymś pomiędzy westchnięciem i warknięciem po czym poczuła pysk zwierzaka na kolanie. Zerknęła na niego... spokojnie leżał przy niej jakoś dziwacznie wykręcając pysk, tak by leżał na jej nodze... jej dobre serduszko załomotało....
-Wypadało by Cię jakoś nazwać skoro nie zdradzisz mi swojego imienia, co?
Akurat w tym momencie przypomniała jej się bajka Biały kieł, którą namiętnie oglądała kiedy była mała... a raczej jeszcze mniejsza...
-Chcesz być Kieł? -zapytała, a zwierz drgnął i podniósł łeb spoglądając na nią.
-A zresztą... co ja się ciebie będę pytać! -mruknęła po czym podrapała wilka za uchem - no i co tam Kieł?
~*~*~*~*
No i co tam? Miałam dodać rozdział w walentynki alee... coś nie pykło. Tak czy siak życzę tonuf (koniecznie przez f i u) miłości oraz własnych, osobistych Draconów! 💕
Jeszcze raz tony miłości i dziękuję, że jesteście ze mną 😘
~Abromnstrum
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro