Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

Mężczyzna bez twarzy stał na środku swojego gabinetu i myślał. Zwykłe nie miał snów, nie był przecież człowiekiem. Teraz jednak coś mu się przyśniło. Coś co mu się wcale nie podobało. A jeżeli wszystko to co widział się stanie. Jeżeli śniło mu się przyszłość. Miał nadzieję, że nie.

Wyszed z gabinetu i powędrował korytarzem wsłuchując się w pochrapywania i posamywania dochodzące z za drzwi sąsiednich pokojów. W pewnym sęsie było to uspokajające. Ale jeśli jego sen był prawdziwy to miejsce spłonie, a oni wszyscy zginął.

~ Nie! Nie można do tego dopuścić ~ powiedział cicho na głos,  co było dziwne zważywszy, że nie posiadał ust ~ Tylko jak temu zapobiec?

Zadumał się. Taaak. Trzeba będzie znaleźć kogoś kto może temu wszystkiemu zapobiec. Kogoś kto to powstrzyma. Kogoś kto będzie miał większą moc od niego.

~ Tak, kogoś takiego trzeba znaleźć ~ powtórzył cicho do siebie ~ Tylko gdzie ja kogoś takiego znajdę...

Ruszył z powrotem do swojego gabinetu. Nie chciał aby osoby z nocnej misji zostały go łarzącego po korytarzu. Zdecydowanie uznali by to za dziwne. Przecież on wszędzie się teleportował. Zadawali by mnóstwo pytań. A oni nie mogą się dowiedzieć. Dowiedzieć się co ich czeka.

Powoli ruszył z powrotem, zastanawiając się gdzie znaleźć kogoś kto ich wszystkich ocali.

***

W tym samym czasie, parę kilometrów dalej, na obrzeżach miasta, dziewięcioletnia dziewczynka stężała pod kołódrą w swoim pokoju. Płacząc w poduszkę i zastanawiając się dlaczego los jest dla niej tak okrutny. A miało być jeszcze gorzej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro