[3]. Obejrzysz go ze mną?
11st, july.
_
Finn po chwili puścił chłopaka, który nawet po krótkim spojrzeniu, wyglądał tak podobnie do Riley, że to było nieprawdopodobne.
— Wszystko okej? Ciesz się, że szedłem do łazienki.
Zaśmiał się. Jack uśmiechnął się jedynie, kiwając głową.
— Jesteś naprawdę..
— Ooo! Poznaliście się już!
Głos Riley odbił się od ich uszu. Wolfhard nie lubił jak krzyczała albo gadała jakimś skrzeczącym głosikiem.
— Jak widać. Mogę już iść?
Mruknął Jack, krzyżując ręce. Riley posłała mu piorunujące spojrzenie, a następnie spojrzała na swojego chłopaka.
— Chodź, kochanie. Pomożesz mi z wyborem tej sukienki.
— A nie mogę się poznać z Jackiem?
Spojrzał na nią z uniesionymi brwiami.
Kazała mi dzisiaj tutaj przyjść, abym go poznał, a teraz chce pokazywać mi jakieś sukienki? Bez jaj.
— Jack, jak widzisz, nie jest za bardzo skory, aby cię poznać, więc po prostu chodź.
Pociągnęła go za dłoń i już po chwili siedział na łóżku brązowowłosej.
— A co sądzisz o tej różowej? — Przyłożyła ją do swojego ciała.
Finn wzruszył ramionami.
— Naprawdę Jack jest gejem?
— Jak widać, ale to nie jest teraz ważne, Finnie.
Finn nie ukrywał tego, że nie za bardzo jest zainteresowany tym, co mówi jego dziewczyna. Przeglądał coś w swoim telefonie, podczas gdy Riley chodziła po pokoju zastawiając się czy lepsza będzie kokardka łososiowa czy też koralowa.
Po jego głowie za to chodziła myśl o czekoladowych oczach Jacka.
— Wiem, że wakacje dopiero się zaczęły, ale pamiętasz jak wspominałem ci o tym wypadzie nad morze? Na zakończenie wakacji? Moja mama się zgodziła i mam nawet już wszystko ustalone. W końcu wiesz.. Taki wypad to trochę dużo roboty.
Finn posłał jej miły uśmiech. Jeśli się nie zgodzi, to skończy ten weekend przed telewizorem. Nie chciałby jechać tam bez Riley, bo wiedział, że najzwyczajniej w świecie obraziłaby się na niego.
— Przykro mi, skarbie, ale umówiłam się już z Millie i Ellie. Idziemy na mini imprezkę do Mills. Planujemy to od zakończenia roku szkolnego. Ale naprawdę to doceniam, wiesz?
Finn westchnął ciężko.
Gdybym ja, zrobił coś takiego, to byłaby wielce obrażona.
— Ale nie bądź zły, Finnie. Kocham cię.
— Tak, Riley. Ja ciebie też.
Dziewczyna schyliła się, by delikatnie musnąć jego usta.
— Będę się już zbierać, obiecałem, że jeszcze wpadnę do Sadie. Wiesz, jest u niej Wyatt.
— Och, nie! Nie wybrałam jeszcze sukienki!
Jack za to siedział na salonowej kanapie, oglądając jakiś randomowy film. Wypadło na "To" Stephena Kinga. Uwielbiał jego twórczość, a niektóre filmy już nie raz przyprawiły go o dreszcze. Z resztą, nie tylko filmy. Książki są jego uzależnieniem i musiał mieć osobną szafkę na jego niemałą kolekcje.
Jednak, tym razem nie mógł skupić się na filmie. Po jego głowie chodziła tylko jedna myśl. Myśl o cholernie przystojnym chłopaku jej siostry.
Odwrócił głowę w stronę schodów, gdy usłyszał kroki. Finn posłał mu uśmiech, gdy zauważył jak młodszy się w niego wpatruje.
— Już idziesz?
— Tak.
Finn podszedł do kanapy i oparł na niej swoje dłonie. Teraz miał okazję przyjrzeć się Grazerowi. Szczególną uwagę przykuły pomalowane paznokcie chłopaka.
— Wiesz, zazwyczaj oglądam filmy z moimi przyjaciółmi, ale jak widzisz, dzisiaj ich tutaj nie ma. A oglądanie filmów samemu, nie jest fajne. Obejrzysz go ze mną?
Finn westchnął ciężko.
— Mówiłem Ril, że idę już do domu..
— Och, przestań. Nie wyjdzie z pokoju przez dobre trzy godziny. Teraz będzie gadała z jej psiapsiółkami na temat tego, że różowy jest lepszy od fioletowego.
Starszy zaśmiał się cicho i po krótkim zastanawieniu, zajął miejsce tuż obok Jacka.
Bo nie oszukujmy się. Temu słodkiemu uśmieszkowi nie da się odmówić.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro