[14]. Kocham cię
20th, august
____
— Hej, Ellie..
Mruknął pod nosem i westchnął cicho, podnosząc się z podłogi, próbując równocześnie nie zostać zgniecionym przez uczestników imprezy.
— Nie myślałam, że tutaj będziesz. — Zachichotała i zatrzepotała flirciarsko rzęsami, patrząc na niego.
— Ja też nie.
Dziewczyna wybuchnęła śmiechem, a Jack nie za bardzo rozumiał co było w tym aż tak śmiesznego. Postanowił jednak się nie odzywać i uśmiechnął się delikatnie, rozglądając się na boki.
— Chodź, pójdziemy zagrać z innymi w siedem minut w niebie.
Bez odpowiedzi, która i tak tutaj była zbędna, pociągnęła go w stronę podwórka, gdzie ich znajomi siedzieli w kółku, a na środku leżała butelka. Jack westchnął cicho i usiadł pomiędzy Ellie, a Sophią. Rozejrzał się na boki, by dowiedzieć się kto jeszcze gra.
Jaeden, Noah, Wyatt, Finn, Mill.. Cholera jasna Finn.
Zamrugał kilkukrotnie i zatrzymał wzrok na sylwetce chłopaka, która wpatrywała się w niego od kilku minut. Starszy posłał mu uśmiech i mrugnął, na co Jack odpowiedział delikatnymi rumieńcami.
— Dobra, Sophia, kręcisz. — Wyatt uśmiechnął się i pokiwał głową, podając dziewczynie butelkę.
Uśmiechnęła się i jakże by inaczej wypadało na Wyatta. Wszyscy zaczęli bić brawo i gwiazdać, patrząc na nich. Sophia zaśmiała się i pociągnęła Wyatta za rękę w stronę garderoby, by spędzić tam siedem minut.
Ellie zbliżała się delikatnie do Jacka i oparła głowę o jego ramię, uśmiechając się delikatnie. Jack zmarszczył brwi i spojrzał na nią, jednak nie chcąc ranić uczuć dziewczyny nic nie powiedział.
Gdy Sophia i Wyatt wrócili po określonym czasie, butelka przypadła Finnowi. Uśmiechnął się delikatnie i zakręcił nią. Czubkiem buta zatrzymał butelkę tak, by zatrzymała się na Jacku. Na jego szczęście nikt nie widział tego przekrętu, bo było wystarczająco ciemno.
Jack zamrugał kilkukrotnie i dopiero zrozumiał co się stało, gdy Sophia zaczęła trząsać jego ramieniem. Finn podał mu dłoń i uśmiechnął się, idąc z nim do garderoby. Zakluczył drzwi i poprawił włosy, patrząc na niego.
Przez pierwszą minutę panowała kompletna cisza. Wpatrywali się tylko w siebie bez słowa. Finn jednak postanowił zrobić pierwszy krok i przycisnął młodszego do ściany, uśmiechając się pod nosem. Wbił się w jego wargi i całował je namiętnie, bawiąc się jego słodkimi loczkami.
Jack z początku zamknął oczy i oddał pocałunek, oddając się tym samym chwili. Jednak po paru sekundach doszło do niego co się dzieje i odepchnął chłopaka, na co ten spojrzał na niego pytająco.
— Serio, Finn? Jesteś z moją siostrą.
— Podoba ci się to.
— Zachowujesz się jak dziecko. Całujesz mnie, a potem jak gdyby nigdy nic lecisz do mojej siostry i gadasz jej jakieś słodkie słówka. Ale w sumie, na co ja mogłem liczyć, co? Mogłem się spodziewać, że tak będzie..
— Jest moją dziewczyną. Jack, to nie tak.. Jest zupełnie inaczej, niż myślisz.
Wzruszył ramionami i westchnął ciężko, patrząc na niego. Wiedział, że właśnie teraz jest czas, by wyznać mu co czuje.
— Jack, zrozum.. Ja..
— Przestań. Zachowujesz się jak dupek w tym momencie. Myślę, że najlepiej będzie, jak zerwiemy kontakt. — Spojrzał na niego ze łzami w oczach. — To nie ma sensu. Dlatego zapomnij, że kiedykolwiek poznałeś taką osobę jak Jack Grazer.
Jack pokręcił głową i wyszedł szybko z garderoby, kierując się w stronę wyjścia ze spływającymy łzami po policzkach.
— Jack, czekaj!
Finn próbował dogonić chłopaka, jednak zniknął mu gdzieś w tłumie, a ilość imprezowiczy tylko utrudniała sytuacje.
— Kocham cię..
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro