Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[11]. Bawcie się dobrze.

16th august
_

Finn zapukał w drzwi Grazerów z nadzieją, że Riley będzie w domu. Chciał z nią porozmawiać na dość poważny temat. Układał swoją wypowiedź przez całą noc i liczył, że nie pójdzie to na marne.

Albowiem. Chciał przedyskutować temat ich wspaniałego związku. A raczej brak tej wspaniałości. Miał wrażenie, że dla Riley dobry związek składa się tylko z pocałunków, słodkich słówek i bez zdrad. A tutaj przecież nie o to chodziło.

Nie mógł wyrazić tutaj własnego zdania, bo dziewczyna od razu się wścieka. Irytuje ją każde niedociągnięcie i na siłę chce się popisać przed jej własnym chłopakiem. Denerwował go też fakt, że ocenia jego znajomych i najchętniej sama wybierałaby dla niego towarzystwo.

Miłość pomiędzy nimi powoli wygasała.

Niby chciał skończyć tą całą farse, jednak z drugiej.. bardzo ją lubił. I Riley podobała mu się. Gorzej było z jej charakterem i humorkami. Nie chciał też z nią zrywać, bo bał się, że dziewczyna tego nie zniesie. Że się załamie i zamknie w sobie. Nie chciał tego.

Finn uśmiechnął się, gdy drzwi otworzył mu zaspany Jack w różowej koszulce i czerwonych spodenkach.

Wyglądał.. uroczo.

— Finn? Co ty tutaj robisz? Przecież Riley spała u El. A dzisiaj idą do Millie, więc raczej nie będzie jej dzisiaj w domu.

Wolfhard zmarszczył brwi, patrząc na chłopaka. Grazer nerwowo ściskał róg swojej koszulki, patrząc na swoje stopy. Nie chciał, by Finn widział go w takim stanie.

Jednak w głowie starszego zapaliła się czerwona lampka.

Dlaczego Riley nic mu nie powiedziała, że idzie do Ellie na noc?

— Och. Nie wiedziałem. No cóż.. i tak się nudzę, więc. Mogę zostać? Może obejrzymy jakiś film?

Jack zamrugał kilkukrotnie. Skinął głową i wpuścił chłopaka do środka.

— O, cześć Finn. Dobra, Jackie. Ja wychodzę, bawcie się dobrze.

Pani Grazer uśmiechnęła się i pocałowała Jacka w policzek. Wyszła z pomieszczenia, a po chwili było słychać trzask drzwi.

Wolfhard uśmiechnął się pod nosem i usiadł na dość sporej kanapie.

— Pójdę się przebrać..

— Po co? Wyglądasz uroczo.

Poliki niższego zdobione były teraz w czerwone rumieńce. Pokiwał jedynie głową i usiadł obok Wolfharda.

Mimo tego, że parę dni temu nie istniał dla nich dystans czy nawet złe samopoczucie w swoim towarzystwie, to teraz Jack czuł się naprawdę dziwnie.
Może było to spowodowane ich nieudaną próbą pocałunku?

— Uch, Finn? Chciałbym pogadać. Myślę, że wiesz o co chodzi..

Wolfhard skrzywił się i pokiwał głową.

Odwrócił głowę w stronę młodszego, wtapiając swoje spojrzenie w jego czekoladowe oczy.

Nie myśląc zbyt wiele przybliżył się do chłopaka i złączył ich usta w słodkim pocałunku.

Serce Jacka dosłownie na minutę przestało bić. Stało się. Finn Wolfhard go pocałował.

Jack chciał go odepchnąć, uciec, zrobić cokolwiek, tylko by go nie całować.
Jednak pokusa i słodkie usta Wolfharda były zbyt kuszące. Było w nich coś takiego, że chciał całować je jak najdłużej.

— Oj bawimy się dobrze, bawimy.

Zachichotał Finn w usta Jacka, by po chwili zamknąć je w kolejnym pocałunku.

Możecie mi wierzyć, lub nie, lecz usta Jacka były najsłodszymi ustami, które w życiu całowałem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro