Kira Hiroto x reader
Zamówienie dla Ms_Snowy
Miłego czytania!!
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Stałam przed bramą szkolną, kończąc palić papierosa. To przed ostatnia lekcja, ale urwę się już teraz, bo została nam plastyka i wychowawcza, więc nic straconego. Zgasiłam niedopałek i zaczełam iść w stronę uliczki z różnorodnymi sklepami i salonami. Wyciągnełam słuchawki, podłączyłam je do telefonu i włączyłam muzykę. Szłam pogrążona w myślach kiedy naglę ktoś wszedł centralnie we mnie.
-Jak chodzisz idiotko?! -krzyknął obiekt naruszający mąm przestrzeń życiową. Spojrzałam na niego. A... Wielki bóg Kira Hiroto. Frajer od siedmiu boleść.
- Ja jak chodzę?!! Ty chyba sobie kup okulary frajerze! -jestem od niego młodsza o rok, ale cóż... Zawsze można odpyskować.
- Raczej ty ich potrzebujesz, bo nie widzisz kto przed tobą stoi. -prychnął gotowy dalej ciągnąć tą kłutnie, ale ja miałam dość na dzisiaj.
- Bardzo dobrze widzę, że mam przed sobą debila, a mój iloraz inteligęcji i zbyt wysokie IQ nie pozwala mi schodzić do konwersacji na twoim poziomię, więc żegnaj. - wyminełam osłupiałego chłopaka i udałam się wprost w stronę szpitala. Weszłam, wpisałam się o udałam wprost do sali. Sali w której leżała moja mama walcząc o każdą minutę życia. Usiadłam na krzesełku obok jej łóżka i chwyciłam jej zimną dłoń w swoją.
- Mamo... Chciałabym żebyś już się obudziła...- szepnełam i pojedynicza łza spłyneła mi po policzku.
- Czyli jednak nie jesteś aż tak szorstka co? -usłyszałam i szybko spojrzałam w bok. Co on tu robi?
- Polazłeś za mną?! Szpiegujesz mnie? -wstałam gotowa, żeby rozwalić mu nos.
- Spokojnie wojowniczko! Po prostu mi zaimponowałaś... Nie każdy ma odwagę odpyskować. -uśmiechnął się lekko, a ja na to prychnełam.
- No widzisz? Potrafię zaskakiwać...- usiadłam z powrotem, a tamten podszedł do mnie.
- Jestem K- przerwałam mu.
- Tak, wiem. Kira Hiroto. Ja jestem (twoje imię i nazwisko)...- powiedziałam i spojrzałam na ręke mojej mamy.
- Co się stało twojej mamie? -zapytał i spojrzał na nią. Była drobnej postury (twój kolor włosów) o ślicznych radosnych oczach, które teraz niestety nie ukazują się światłu dziennemu.
- Wracałyśmy z meczu.... Było ślisko i nie udało jej się wychamować przed tirem, który się wywalił... Mi się udało jej niestety nie....- szepnełam, a przed oczami pojawił mi się obraz mojej mamy i jej twarzy całej w krwi. Zacisnełam powieki i spuściłam głowę pozwalając moim zimnym łzą spływać strumieniami na kolana. Chłopak stał w ciszy i jedyne co zrobił to położył mi dwoją dłoń na ramieniu. Spojrzałam na niego przez łzy, a on wtedy delikatnie starł je z moich policzków.
- Przykro mi... Naprawdę... Jak byłem mały mój ojciec w żadnym stopniu nie ukazywał mną zainteresowania. Właściwie byłem sam, dopuki nie poznałem Tatsuyi. Dzięki niemu jakoś się ogarnełem. -powiedział, a ja objełam go i schowałam twarz w zagłębieniu jego szyji. Chłopak na początku nie wiedział co ma zrobić lecz po chwili odwzajemnił uścisk. Potrzebowałam właśnie tego. Bliskość drugiej osoby i jej ciepła. A skóra Hiroto była przyjemnie ciepła i pachniała gumą miętową. Lubiłam ten zapach i bardzo nie chciałam go puszczać, a zwłaszcza teraz kiedy moje łzy powoli zaczeły wsiąkać w jego koszulkę.
- Spokojnie... Jeśli to ci pomaga to płacz...- powiedział i zaczął uspokajająco się kołysać. Wtuliłam się w niego mocniej i zaciągnełam jego zapachem. Chyba mu to raczej nie przeszkadzało, bo przycisnął mnie do siebie bardziej. Znów zacisnełam powieki i wyciszyłam się. Oczy napuchły mi od płaczu, a gardło bolało od chamowania cichego szlochu. Chciałam spać. Otworzyłam oczy i odsunełam się od Hiroto. Otarłam łzy po czym uśmiechnełam się delikatnie.
- Dziękuję... I przepraszam za mokrą koszulkę i zabranie czasu. -powiedziałam i wstałam.
- Nie przejmuj się tym... Już lepiej? -spytał i też wstał. Kinełam głową i spojrzałam na moją mamę.
- Tak... I dzięki jeszcze raz...- szepnełam i spuściłam głowę.
- To może... Dasz się zaprosić do kina? Czy może.... Nie wiem gdzie się zaprasza dziewczyny...- powiedział i podrapał się po tyle głowy. Zaśmiałam się cicho i spojrzałam na niego.
- Kino może być panie Boski Napastniku. - uśmiechnełam się i po chwili wyszliśmy razem z sali. Takie wypady miały miejsce nie raz. Hiroto wiecznie wymyślał coś innego. Basen, park, lody czy wesołe miasteczko.
- Ta kolejka oficjalnie przebija wszystkie na których do tej pory jeździłam!! Była EKSTRA!! -krzyknełam i poprawiłam zmierzwione przez wiatr włosy. Młody Kira kinął na to jedynie głową. Dziwnie się dzisiaj zachowywał. Nie mówił za dużo i ograniczał masz jakiekolwiek kontakty fizyczne. Oczywiście smuciło mnie to, ale starałam się być pozytywnie nastawiona.
- Ta... Chcesz miśka? -spytał i wskazał na stoisko. Był tam średniej wielkość różowy, puchaty króliczek, który od razu wpadł mi w oko. Skinełam energicznie głową i już po chwili trzymałam pluszaka mocno w ramionach. Zbliżał się powoli wieczór, a udało mi się zaciągnąć Hiroto na Diabelskie Koło. Podziwiałam piękny zachód słonica. Z takiej wyskość pięknie wyglądał.
- (twoje imię)... Muszę ci coś powiedzieć...-zaczął chłopak, a ja spojrzałam na niego z uśmiechem.
- Wal! -powiedziałam pewnie. Ciekawość wzięła górę i po prostu chciałam wiedzieć jak najszybciej.
- My... Nie możemy już się przyjaźnić...-powiedział w momęcie w którym wagonik zatrzymał się na samym dole.
- Pa... Fajnie było...- i to były ostatnie słowa które usłyszałam od niego. Siedziałam sama... Znowu... Zostałam sama... Podniosłam się z miejsca i zabrałam misia, po czym zalana łzami pobiegłam prosto do domu. Wbiegłam do mieszkania i padłam na kanapę tuląc do siebie misia. Dlaczego? Dlaczego tak nagle? Podniosłam się do siadu i wyciągłam z jednej z szuflad paczkę papierosów. Rzuciałam je na prośbę Hiroto... Ale teraz jak mnie zostawił... To chuj z tym. Odpaliłam jednego, potem drugiego, jeszcze później trzeciego... Wyciągłam z kredęsu wszelkie alkohole. Chciałam zalać tą pustkę. Wypełnić ja procętami i duszącym dymem nikotynowym. Dupek...
- (twoje imię)...? - usłyszałam za sobą, po czym odwróciłam się zdezorienyowana.
- H-hieroto? -spytałam bełkocząc. Co on tu robi?
- Zostawiłaś u mnie swoją bluzę i chciałem ci ją oddać, ale widzę, że nieźle się bawisz. Co ty odpierdalasz? -zapytal i wyrwał mi kolejną butelkę czystej.
- Co ja?! A ty kufa co?! Zostawiasz mne a teraz masz problemy?! - krzyknełam i chwiejnie wstałam. Chłopak zmarszył brwi i w jednej chwili butelka którą trzymał w ręce roztrzaskała się w drobny mak, a ja usiadłam spłoszona.
- Posłuchaj mnie teraz... Marsz do toalety i masz to z siebie wydalić! Ineczej sam to zrobię! -krzynął, a ja spojrzałam na niego pusto, po czym zwymiotowałam cętralnie przed nim. Mówisz masz... Hiroto spojrzał na mnie załamany po czym podszedł omijając to co zrobiłam na podłodzę i wziął mnie na ręce delikatnie. Wtuliłam się w niego, a on zaniusł mnie do łazienki. Posadził mnie powoli na szafce i zaczął odpinać guziki bluzki. Patrzyłam na to niezrozumiale. Co on robi? Ściągnął ją tak samo jak moje spodenki oraz bieliznę. Czy on chce...? Wzął mnie znów na ręce, ale tym razem posadził w wannie. Odkręcił letnią wodę i zaczął powoli z poważną mina mnie myć. Włosy, potem reszta. Wytarł mnie i ubrał mi czystą bieliznę i piżamę. Nawet umył mi zęby. Czyłam się jak mała dziewczynka. Zaniósł mnie do mojego pokoju i połorzył na łóżku.
- Nee... Hiroto... Jesteś na mnie zły? -spytałam i zamknełam oczy. Chłopak nic nie odpowiedział tylko położył się obok mnie, a ja ufnie się w niego wtuliłam. Znowu zapach gumy miętowej otulił mnie do snu. Chciałam już tak zawsze.... Kiedy się obudziłam pierwszym co dostrzegłam były różowe oczy Hiroto. Głowa bolała mnie niemiłosiernie i za nic nie pamiętałam co się wczoraj stało takiego, że zasnełam z Hiroto.
- Nieźle się wczoraj schlałaś... Co ja mam z tobą zrobić? Jak cię zostawiam to robisz wiele głupich rzeczy... -powiedział i połorzył swoją dłoni na moim policzku.
- To mnie nie zostawiaj...- szepnełam przez spuchnięte gardło. Chłopak westchnął i przytulił mnie.
- Chciałbym... Ale to niemożliwe...- powiedział, a mi do oczu napłyneły łzy.
- Dlaczego? Przecież wszystko było dobrze...- powiedziałam nie chamując już łez. Chciałam krzyczeć z bezsilności.
- Bo jestem pierdolnym egoista, który nie zasługuje na kogoś takiego jak ty...- powiedział, a ja w momęt zdębiałam.
- Co masz na myśli...? -szepnełam i spojrzałam na niego.
- To, że cię kocham... (Twoje imię) ja cię kocham... I nie potrafię ci tego powiedzieć tak jak należy, bo jestem pieprzonym tchurzem... Tak bardzo chce cię tylko dla siebie... -szepnął, a ja przybliżyłam się do niego delikatnie i pocałowałam go w usta. Chłopak oddał go z wielkim zapałem i tęsknątą. Do tego Hiroto objął mnie i przycisnął do siebię mocno. Oderwaliśmy się od siebie po chwili i spojrzeliśmy głęboko w swoje oczy.
- Jesteś dupkiem... Jesteś wielkim dupkiem, bo kazałeś mi na siebie tak długo czekać. Kocham cię... - szepnełam i znów chciałam go pocałować, ale odsunał się.
- Co się stało? -spytałam i przez myśl mi przeszło, że on powiedział to wszystko pod wpływem chwili.
- Śmierdzi ci z buzi papierochami...- powiedział i po chwili dostał w łeb.
- A spadaj dupku!!! - krzyknełam, wtałam i wyszłam. Jest dupkiem! Ale... I tak go kocham.
~~~~~~~~
Proszę mnie nie zabijać! Wiesz, że zrobiłam z reader alkoholiczkę i palaczkę i przepraszam, ale tak mi to pasowało ^^
Do następnego! 🖤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro