Fei X Reader
Shot na zamówienie :Evansde094
[narrator]
To był pierwszy dzień Reader w gimnazjum Raimona. Strasznie się bała tego co ją tam czeka. Z natury jest osobą strasznie nieśmiałą i ma bardzo niską samoocenę, więc pierwszy dzień w nowej szkole, przychodzi jej na myśl jako piekło.
[Reader]
Powoli weszłam na teren placówki gimnazjum Raimona. Czułam na sobie wiele ciekawskich spojrzeń. Przytłaczało mnie to. Marzę o tym aby ten okropny dzień się już skończył i, żebym znowu mogła siedzieć spokojnie w domu i głaskać mojego króliczka. Zabrzmiał dzwonek na lekcje. No pięknie, pierwszego dnia, jestem spóźniona. To się dopiero nazywa świetny początek. Szybko weszłam do budynku i zaczęłam się nerwowo rozglądać po korytarzu. Wiem w której sali mam pierwsze zajęcia, jednak problem leży w tym, że nie wiem gdzie się ona znajduje. Zaczęłam pośpiesznie penetrować korytarze,szukając jakiegoś nauczyciela, który mógłby mi pomóc. Nagle doszły mnie głośne dźwięki. Zwróciły moją uwagę, tylko dlatego, że nie dobiegały one z żadnej sali lekcyjnej. Powoli zbliżyłam się do źródła hałasu. Zauważyłam sporą grupkę dziewczyn oblegających jakiegoś chłopaka i krzyczących coś do niego. Widząc to schowałam się za ścianą. To był jedyny korytarz, którym mogłabym przejść. Nie sprawdziłam jeszcze tego skrzydła, a muszę się dostać na lekcje. Spóźnienie się jest złe, ale nie pojawienie się na zajęcia jest jeszcze gorsze. A w szczególności jeżeli pierwszą lekcją jaką się opóści jest lekcja z wychowawcą. Wyjrzałam zza rogu i zaczęłam przyglądać się temu dziwnemu zbiegowisku. Jeżeli poczekam na odpowiedni moment, będę mogła przebiec niezauważona.
-Fei! Daj mi autograf! - jedna dziewczyna przekrzykiwała się za drugą Wszystkie chciały tego samego. Od tego hałasu zaczynają boleć mnie uszy.
-Fei może wyskoczymy, po lekcjach na kawę? - zapytała jakaś wysoka białowłosa dziewczyna.
-Proszę was dziewczyny...-usłyszałam miękki chłopięcy głos-Nie możemy poczekać z tym do przerwy... - teraz jest odpowiedni moment. Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam biegiem przez korytarz. Wszystko by było pięknie gdyby nie jedna rzecz. Kiedy biegłam, chłopak który był oblężony, zaczął się przedzierać przez skupisko płci pięknej. Wysoka blondynka, która jeszcze przed chwilą chciała się umuwić z tym chłopakiem, cofnęła się o krok do tyłu i na mnie wtedy wpadła. Obie upadłyśmy na ziemię.
-Aaaaa! Mój obcas! - wykrzyknęła widząc, że przy upadku złamał jej się obcas. Błyskawicznie odwróciła się w moją stronę, i posłała mi mordercze spojrzenie. - Ty! - wskazała na mnie palcem-Jak śmiałaś?! Czy ty wiesz ile mój tatuś wydał na te buty?! - no pięknie. Ale wdepnęłam. To zapewne córka jakiegoś bogacza. Takie to tylko mają w głowie swój wygląd, kasę i chłopaków. Zawsze są bardzo lubiane w szkole, więc jeżeli takiej podpadniesz to równie dobrze możesz już sobie kopać grób.
-P..prze..przepraszam- wyjąkałam tak cicho, że ledwo co można było mnie usłyszeć. Blondynka parsknęła śmiechem i odwróciła się do reszty dziewczyn.
-Patrzcie na nią! Nie dość, że łamaga, to jeszcze nie umie mówić! - wszystkie dziewczyny zaczęły się ze mnie śmiać. W moich oczach stanęły łzy. Tak bardzo chciałabym, zapaść się teraz pod ziemię.
-Natychmiast przestańcie! - wykrzyknął ten chłopak. Spojrzałam się do góry. W moim kierunku powoli zbliżał się chłopak o pięknych miętowych oczach i włosach. Jego fryzura upadabnia go do króliczka. Jest ode mnie odrobinę wyższy, ale rysy twarzy wskazują na to, że jest w moim wieku. Kiedy spojrzał w moje oczy, poczułam coś dziwnego. Nie wiem co to jest. Natychmiast spóściłam głowę.
-Hej... Nic ci nie jest? - zwrócił się do mnie łagodnym głosem i wyciągnął do mnie rękę. Przez chwilę się wachałam, jednak po chwili zdecydowałam się podać mu dłoń. Pomógł mi wstać. Przez chwilę się zachwiałam. Złapał mnie drugą ręką, aby pomóc utrzymać mi równowagę. - Może zaprowadzić cię do gabinetu pielęgniarki? - zaproponował. Pewnie bym się zgodziła... Kręci mi się trochę w głowie... Jednak poczułam na sobie rozwścieczony wzrok białowłosej dziewczyny i jej przyjaciółek. Pokiwałam głową na "nie" Chłopak wydawał się trochę zmartwiony. - W takim razie może odprowadzę cię do sali? Gdzie masz teraz lekcje?
-Sala nr.210-wyszeptałam. Na twarzy chłopaka pojawił się szeroki uśmiech.
-Super! Tak się składa, że chodzę do tej samej klasy co ty. Nazywam się Fei Rune, a ty? - zapytał wesoło.
-Reader-wyszeptałam to tak, że nie było mnie słychać. Fei zaczął się nerwowo drapać po głowie.
-Wybacz...ale nie usłyszałem. Mogłabyś powtórzyć? - cicho westchnęłam. Ten chłopak jest dla mnie naprawdę miły, nie chcę, żeby pomyślał sobie, że jestem kretynką.
-Jestem Reader- powiedziałam to na tyle głośno, żeby usłyszał. Uśmiechnął się jeszcze szerzej.
-Miło mi cię poznać. Może usiądziemy razem w ławce? - zaproponował mi
-Ale Fei! Miałeś usiąść ze mną! - wykrzyknęła oburzona blondynka. Naprawdę byłoby fajnie usiąść z Fei'em, ale strasznie się boję tego co wtedy zrobi ta dziewczyna.
- Saro, przepraszam cię, ale przecież widzisz, że ta dziewczyna jest tu nowa i sobie nie radzi. Chcę jej pomóc się tu zaklimatyzować, a poza tym siedziałem już z tobą w tamtym roku. Na razie! - odwrócił się od Sary plecami. Przełożył sobie moją rękę za ramie, żeby pomóc mi iść.
-Fei! A co ze mną?! Nie widzisz co ta dziewczyna mi zrobiła?! - wykrzynęła. Fei na chwilę się zatrzymał i owrócił głowę w jej stronę.
-Dobrze wiem, że masz w szafeczce z jakiś tuzin par butów. - ponownie odwrócił się do niej plecami i ruszył ze mną w kierunku klasy.
* * *
Fei wytłumaczył naszemu wychowawcy powód naszego spóźnienia. Nauczyciel ku mojemu zdziwieniu nie pogniewał się na nas za spóźnienie. Kazał mi odłożyć rzeczy na moje nowe miejsce i widząc, że się źle czuję kazał Fei'owi zaprowadzić mnie do pielęgniarki i zostać ze mną dopuki mi się nie polepszy.
Wyszliśmy z klasy.
-Reader, dlaczego tak mało mówisz? - zapytał mnie. Spojrzałam w jego miętowe oczy i na chwilę odpłynęłam. - Reader? - Fei potrząsnął moim ramieniem. Zamrugałam kilka razy, żeby się otrząsnąć. Kiedy się zorientowałam, co właśnie zrobiłam spaliłam buraka.
-P-przepraszam. J...jestem po prostu strasznie nieśmiała- Fei się uśmiechnął lekko.
-Nie ma sprawy. Też kiedyś taki byłem- spojrzałam na niego zszokowana
-Ty? - zapytałam, z niedowierzaniem. Trudno mi to sobie wyobrazić.
-Teraz tego nie widać. Bardzo się zmieniłem. A wiesz co mi pomogło? - pokiwałam głową na nie. - Piłka nożna. Kiedy gram czuję się wolny i przede wszystkim szczęśliwy. Kiedy jest się szczęśliwym, strach, który powoduje twoją nieśmiałość zanika. Może po lekcjach, pójdziesz ze mną pograć? - uśmiechnęłam się lekko i pokiwałam głową na tak. Bardzo lubię piłkę, jednak z powodu mojej nieśmiałości, nie miałam przyjaciół którzy by zechcieli ze mną w nią grać.
* * *
[narrator]
Po lekcjach, tak jak się umuwili, Fei i Reader poszli pograć w piłkę na boisku nad rzeką. Tak jak powiedział Fei, piłka nożna daje poczucie wolności i szczęście, a ono powoduje, że strach zanika. Już po kilku podaniach Reader, uśmiechała się i rozmawiała z Fei'em. Mimo, że znała tego chłopaka tylko jeden dzień, to i tak się z nim mocno zżyła. Zaczęło pojawiać się w jej sercu uczucie, z którego nie była dumna.
[Reader]
Nagle zadzwonił mój telefon. Zauważyłam, że to moja mama, więc natychmiast odebrałam.
-Hej mamo! - przywitałam się z mamą, z radością w głosie. Trochę ją to zdziwiło. - Czemu dzwonisz?
-Chciałam się tylko zapytać, czy kupiłaś już karmę dla Mint?-uderzyłam się w głowę
-Uh.. Zapomniałam. - Fei rzucił mi pytające spojrzenie.
-Reader, zaraz zamykają zoologiczny, a dobrze wiesz, że od naszego domu jest do niego daleko. Biedna Mint nie będzie miała co jeść. Jeżeli nie umiesz się zająć swoim królikiem, to może powinnyśmy go oddać?
-Nie! Wybacz mamo. Zaraz to załatwię. Tak się składa, że jestem nad rzeką. Niedaleko z tąd znajduje się sklep zoologiczny, więc myślę, że zdążę przed jego zamknięciem.
-A co ty robisz nad rzeką?
-Wyjaśnię Ci to jak wrócisz do domu mamo. Pa. - rozłączyłam się i schowałam telefon do plecaka. - Dziękuję Ci Fei, za wspólną grę. - uśmiechnęłam się lekko i pochyliłam.
-Masz jakieś zwierzątko? - zapytał zaciekawiony. Podrapałam się po głowie
-Mam króliczka. - Fei podskoczył do mnie i zrobił słodkie oczka
-Proszę, cię Reader. Nie.. Ja cię błagam... pozwól mi pójść z tobą i zobaczyć tego słodziaka. - uśmiechnęłam się lekko.
- Jasne. Widzę, że ktoś tu ma "lekką" obsesję na punkcie królików. Fei zaczął się nerwowo drapać po głowie.
-Ja no...em..eh..-widząc jego zakłopotanie zaśmiałam się. Rzucił mi zdziwione spojrzenie.
-Spokojnie ja też mam obsesję na ich punkcie. Mint to już mój siódmy królik. - Fei znowu do mnie podskoczył. Tym razem jednak przytulił się do mnie, przy czym podniósł mnie z ziemi.
-Tak się cieszę, że poznałem osobę taką jak ty! Kocham cię Reader! - słysząc to poczerwieniałam jak burak. Fei po chwili zorientował się, co powiedział i też poczerwieniał. Odstawił mnie na ziemię i zaczął się nerwowo drapać po głowie.
-K...kochasz mnie? - zapytałam niepewnie. Fei spojrzał mi w oczy i pokiwał głową na "tak". Spóścił głowę i zaczął się bawić kosmykiem swoich włosów.
-Wiem, że znamy się tylko jeden dzień, ale... - nie dałam mu dokończyć zdanie, ponieważ przywarłam moim ustami do jego. Przez chwilę Fei stał w szoku, jednak po chwili oddał pocałunek. Kiedy oderwiśmy się od siebie, twarz Fei'a wyrażała szok.
-Kocham cię, Fei. - wyszeptałam. Fei przytulił się do mnie i włożył swoją twarz pomiędzy moje włosy.
-A ja kocham ciebie, Reader.
[narrotor]
I tak właśnie dwoje ludzi, którzy poznali się jeszcze tego samego dnia, zrozumieli, że żadne z nich, od tej pory nie będzie w stanie żyć bez drugiej. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Mimo, że Sara Evan (tak, ona jest siostrą Saru) starała się zepsuć ich związek, to jednak nie zdołała zniszczyć, tego wspaniałego uczucia, które połączyło Fei'a i Reader.
Koniec :)
Mam nadzieję, że to opowiadanie, się wam spodobało. Pierwszy raz napisałam one shota, więc jeśli coś wyszło mi źle, to proszę was, abyście mnie o tym poinformowali. Zachęcam was do składania zamówień. Postaram się sprostać waszym wymaganiom :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro