Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Erik x Reader


Shot na zamówienie: _Shiira_

Relacja: Od nienawiści do miłości


___________________________________________

P.O.V Narrator
Był właśnie późny wieczór. Reader wykonywała ostatnie czynności, przed pójściem spać. Miała już kłaść się do łóżka gdy nagle usłyszała jak dzwoni jej telefon. Wstała z materaca i podeszła do stolika na którym znajdowało się urządzenie, które nie pozwalało Reader na odpłynięcie w ramiona Morfeusza.

P.O.V Reader
Wzięłam telefon do ręki i ku mojemu zdziwieniu, to była Silvia.
-Ciekawe czemu dzwoni tak późno- wymamrotałam pod nosem po czym odebrałam połączenie. - Cześć Silvio, coś się stało?
-Hej Reader, tak ale nie mogę jak na razie ci powiedzieć. - zdziwiło mnie to, jednak postanowiłam nie wypytywać jej, chociaż korciło mnie aby to zrobić.
-W takim razie czemu dzwonisz? - zapytałam starając się powstrzymać ziewnięcie.
-Jutro odwiedzi nas ktoś bardzo ważny i razem z Bobym idziemy go odebrać. Czy mogłabyś przejąć moje obowiązki w czasie kiedy mnie nie będzie?
- Ehh.... Nie ma sprawy. Chętnie ci pomogę. - odpowiedziałam starając się po hamować moją ciekawość. Kim jest ta ważna osoba? Napewno to nie jest pan Raimon, bo on by sam przyjechał, a nawet jeśli nie, to odebrałaby go Nelly.
-Dzięki Reader. Nawet nie wiesz jak bardzo mi pomogłaś. - słysząc to uśmiechnęłam się pod nosem.
-Od tego są przyjaciele. - słysząc to Silvia mi przytaknęła.
-Dobranoc Reader.
-Dobranoc Silvio.-kiedy to powiedziałam rozłączyłam się i odłożyłam telefon spowrotem na stolik. Zgasiłam światło i położyłam się do łóżka. Przez chwilę nie mogłam zasnąć. Moje myśli skierowały mnie do wydarzenia z przeszłości..... Do śmierci Erika...mojego najlepszego przyjaciela....ja, Silvia i Boby bardzo przeżyliśmy jego śmierć. Najbardziej jednak dotknęła ona mnie. Nie mówiłam wtedy o tym innym, jednak Erik od pewnego czasu mi się podobał. Tamtego dnia chciałam mu wyjawić to co do niego czuję, jednak było już wtedy za późno. Erik miał wypadek, a w szpitalu dowiedzieliśmy się od jego ojca, że zmarł. Załamałam się wtedy. Tak naprawdę nie byłoby mnie tutaj gdyby nie pomoc Silvii. Codziennie przychodziła do mnie i spędzała ze mną czas, starając się podeprzeć mnie na duchu, chociaż i ona potrzebowała wsparcia. Pewnego razu nie wytrzymałam i wyjawiłam jej co czułam do Erika. Kiedy to zrobiłam, Silvia stała się dla mnie jak siostra. Dzięki jej pomocy udało mi się poradzić sobie z bólem. Nadal go odczuwam, jednak nie jest on już taki silny jak kiedyś. Jeśli chodzi o Shearera to nie łączyły mnie z nim tak silne relecje jak z Silvią. Po tym jak opuściliśmy USA nasze drogi się rozeszły. Ja i Silvia poszłyszły do gimnazjum Raimona, a Bobby do Akademii Królewskiej. Chociaż tak naprawdę, wtedy jeszcze o tym nie wiedzieliśmy. Bobby niedawno przeniósł się do Raimona, więc nasza więź dopiero zaczęła się odbudowywać. Jesteśmy jednak na dobrej drodze aby być znowu przyjaciółmi. Jestem pewna, że Erima ucieszyłoby taki rozwój wydarzeń. Mam nadzieję, że patrzy na nas z góry i stara się nam pomagać.

/następnego dnia /
Tak jak prosiła mnie o to Silvia, przejęłam jej obowiązki. Oprócz moich codziennych zadań jako menagerki, musiałam jeszcze wyręczyć Silvie w gotowaniu dla zespołu, czego nie lubię robić. Tak właściwie, to mogłoby się wydawać, że wszystkie menagerki zajmują się tym samy. Prawda jest jednak taka, że wszystkie odpowiadamy za co innego. Silvia, odpowiada za zdrowe i pożywne posiłki dla naszej drużyny oraz o to aby byli odpowiednio nawodnieni, Celia odpowiada za zbieranie informacji o naszych przeciwnikach, natomiast Nelly.... Ona ma swoje kontakty i....tak właściwie to nie wiem. No ale jest córką właściciela tej szkoły, więc nawet jeśli nie za wiele robi, to i tak dobrze, że tu z nami jest. Jeśli chodzi o mnie, to moim zadaniem jest dbanie o to aby zawsze byli w dobrej kondycji fizycznej oraz udzielanie zawodnikom ważnych wskazówek. Czasami też pomagam Markowi, w zrozumieniu tego o co chodziło jemu dziadkowi. Sama nie wiem dlaczego, ale jako jedyna osoba, oprócz samego Marka, potrafię coś tam rozczytać z tego jego notesu. Ehh...ale wracając do tematu. Dzisiaj oprócz moich standardowych obowiązków muszę się zająć gotowaniem. Mam z tym mały problem, jednak nie jestem aż tak zła jak Nelly. Brr... Na samą myśl o jej potrawach aż mam gęsią skórkę. Ehh.... Dobrze, że Silvia zostawiła mi swoje notatki. Jeśli będę się do nich stosować, to wszyscy przeżyją.

                       *       *      *
Skończyłam właśnie robić kulki ryżowe dla chłopaków i muszę przyznać,że wyszły mi całkiem nieźle. Chyba nawet zrobię zdjęcie. Pokażę je Silvii, jeżeli nie zdąży przyjść na czas ,aby zobaczyć moje arcydzieło. Wzięłam tacę i ruszyłam w kierunku boiska. To co zobaczyłam zdziwiło mnie. Wszyscy chłopcy,zamiast ćwiczyć otoczyli jakąś nieznaną mi osobę i przekrzykiwali się nawzajem. Podeszłam do ławki i odłożyłam tacę, po czym ruszyłam w kierunku tego zbiorowiska ,aby zagonić chłopaków do roboty. Jesteśmy podczas ważnego turnieju o którym wszyscy bardzo marzyli, a tu zamiast do niego ciężko ćwiczyć ,obijają się! Już ja sobie z nimi pogadam!
-Co to za zbiegowisko?!-wykrzyknęłam ,a jednocześnie ze mną powiedziała to Silvia, która najwyraźniej właśnie tu przyszła. Mark słysząc nas wyskoczył z tłumu i zaczął do nas mówić.
-Cześć Silvia! Hej Reader!- czy on za każdym razem musi się ze mną witać.
-Mark...już dzisiaj się widzieliśmy- powiedziałam z westchnieniem.
-No i co z tego! Uwielbiam to mówić!-słysząc to przewróciłam oczami.-Tak czy owak , mamy gościa! Mówię wam to prawdziwy wirtuoz murawy!-kiedy tylko to powiedział z tłumu wybiegł jakiś chłopak. Nawet nie zdąrzyłyśmy mu się przyjrzeć,bo on już przytulił się do mnie i Silvii. Poczułam ,że się rumienie. Jak zauważyłam ,Silvia również. Znalazłyśmy się w bardzo zawstydzającej sytuacji. Bobby wyrwał się z szoku i jak to facet , postanowił stanąć w naszej obronie.
- Ej! Co to ma być?!- kiedy Bobby to wykrzyknął ,tajemniczy chłopak odsunął się tak abyśmy mogli zobaczyć jego twarz. Ten widok sprawił ,że moje serce stanęło. To przecież niemożliwe!
-Tak dobrze was widzieć.- nie to napewno jest niemożliwe. Nie mogę go słyszeć,nie mogę go widzieć! On przecież nie żyje! Widząc nasze zdezorientowanie Erik, albo duch Erika postanowił ponownie się odezwać.- Cześć to ja!- osoba która wygląda jak Erik i zachowuje się jak Erik ,puścił do nas oczko, wykonując przy tym charakterystyczny dla niego ruch. Ja i Silvia nie wiedziałyśmy co mamy powiedziedzieć. Spojrzałyśmy się po sobie po czym znowu odwróciłyśmy się do bruneta. Ja nie byłam w stanie nic powiedzieć, jednak Silvii udało się zebrać w sobie siły aby się odezwać.
-To naprawdę ty...-wyszeptała z niepewnością w głosie. Erik, a raczej jego duch posłał nam lekki uśmiech.- Ślicznie wyglądacie dziewczyny.
Odwróciłam się do Silvii i poraz pierwszy od kąd zobaczyłam bruneta ,znalazłam w sobie siłę aby się odezwać.
-Silvio,czy tylko ja widzę ducha?-zapytałam starając się pochamować łzy.
-Nie jestem pewna czy to duch Reader.-odpowiedziała.
-W takim razie kim on jest.-wskazałam dłonią na kogoś kto wygląda jak osoba którą kocham. - Dlaczego wygląda jak E...-nawet nie byłam w stanie wymówić jego imienia -Dlaczego wygląda jak on?!-Silvia już miała mi odpowiedzieć kiedy wyprzedził ją ten chłopak.
-Bo to jestem ja, Reader.-słysząc swoje imię w jego ustach ,odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam mu w oczy, cały czas walcząc ze łzami.- Proszę was pozwólcie mi wszystko wyjaśnić. -nie byłam w stanie nic mu odpowiedzieć. Nadal to wszystko do mnie nie dotarło. Tak właściwie to Silvia podjęła decyzję za naszą trójkę. Położyła rękę na moim ramieniu i zaczęła iść w stronę trawnika ,gdzie po chwili siedziała cała nasza czwórka. Widziałam ,że Silvia omawia coś z Erikiem ,jednak tak naprawdę to wyłączyłam się z tej rozmowy. Ciągle wpatrywałam się w bruneta, starając się uwierzyć swoim oczom. Z każdą sekundą zdawałam sobie sprawę,że to prawdziwy Erik, jednak w moim sercu zaczęło rosnąć uczucie , które nie jest dobre. Zaczęło ono przysłaniać to piękne uczucie , które do niego czułam. W końcu zaczęłam przysłuchiwać się rozmowie która była prowadzona.
-Fajnie się złożyło,że uczycie się w tej samej szkole.- Bobby słysząc co powiedział Erik wzruszył ramionami i założył je za głowę.
-Ja tu jestem tylko ze względu na Reader i Silvie.- słysząc to,Eric i Silvia wybuchli śmiechem. Ja jednak nie śmiałam się z nimi. Starałam się zwalczyć mrok który pojawił się w moim sercu. Erik po chwili przestał się śmiać i spojrzał w niebo.
-Kiedy się obudziłem w szpitalu powiedzieli mi,że już nigdy nie zagram w piłkę. Załamałem się.  Nie chciałem żebyście wiedzieli mnie w takim stanie...i poprosiłem tatę ,żeby nie pozwolił wam przychodzić do mnie.-Eric spóścił głowę-Nie mam pojęcia co on wam powiedział...ale przyniosło to właściwy efekt.- słysząc to moje serce ponownie stanęła ,a ja przestałam się mierzyć z nienawiścią , która narastała w moim sercu.
-I wszystko jasne.- w głosie Silvii słychać było zrozumienie. Poraz pierwszy od dawna , miałyśmy sprzeczne myśli. Byłam zła ,że stawiała jego stronę. Erik się uśmiechnął i spojrzał na nas.
- Ale nie mogłem się pogodzić,że to koniec z piłką. Więc walczyłem i przeszedłem bardzo długą rehabilitację. Tylko dzięki tej obietnicy, którą wam złożyłem byłem w stanie znowu stanąć na nogi. Teraz odzyskałem dawną formę i zamierzam spełnić moje wielkie marzenie. Zrobić ze Stanów wielką piłkarską potęgę.
-Aż mi się nie chce wierzyć ,że niepokonany czarodziej murawy, Erik Eagle, znowu jest wśród nas cały i zdrowy.- słysząc słowa Bobbiego straciłam panowanie nad emocjami i gwałtownie wstał ,odwracając się w stronę Erika.
-O tak mnie też nie chce się w to wierzyć!-wykrzyknęłam ze złością. Silvia wstała i położyła rękę na moim ramieniu próbując mnie uspokoić.
-Reader, spokojnie.-wyszeptała. Nie słuchałam jej jednak. Strzepnełam jej rękę z mojego ramienia i wróciłam do wyrzucenia z siebie mojego gniewu.
-Nie spokojnie ,Silvio! Mam zamiar mu wszystko wygarnąć!- wykrzyknęłam po czym znowu odwróciłam się do Erika.-Posłuchaj no mnie panie „Wielki czarodzieju murawy" przez kilka lat ,ja Bobby i Silvia myśleliśmy,że nie żyjesz! Czy ty wogóle wyobrażasz sobie jak my się czuliśmy kiedy powiedziano nam ,że zginąłeś?! Wyobrażasz sobie jaki ból wtedy odczuwaliśmy?! Rozumiem,że byłeś w ciężkim stanie, jednak nie powinieneś tylko dla tego nas od siebie odsuwać! Z tego co wiem byliśmy przyjaciółmi! Pomoglibyśmy ci! Jesteś strasznym egoistą! Wogóle nie pomyślałeś o nas! Co z ciebie za przyjaciel?! Może i Silvia wybaczyła ci to ,że nas porzuciłeś,jednak nie licz na to ,że ja też ci wybaczę! Nienawidzę cię!-słysząc to co powiedziałam na twarzach całej trójki pojawił się szok, a szczególnie na twarzy Erika.Nie mogłam już na niego patrzeć. Odwróciłam się do niego plecami i ruszyłam biegiem w kierunku pokoju klubowego, nie zważając na wołania Silvii.

P.O.V Erik
Nienawidzę cię!.... Słowa wypowiedziane przez Reader odbijały się echem w mojej głowie. Dlaczego powiedziała coś takiego? Przecież przyjaźnimy się....jest mi naprawdę przykro, że cierpieli z mojego powodu...jednak Silvia i Bobby nie zareagowali tak jak ona. Co się z nią stało?
-Ohh...Reader...-usłyszałem jak Silvia wyszeptała jej imię. Domyślam się,że ona wie, co się dzieje z naszą przyjaciółką.
-Silvio.... dlaczego Reader powiedziała,że mnie nienawidzi?-wyszeptałem ze smutkiem w głosie. Dziewczyna spojrzałam się na mnie. W jej oczach również zobaczyłem smutek. Przez chwilę wachała się co ma mi odpowiedzieć, jednak w końcu się odezwała.
-Reader...przeżyła twoją "śmierć" dużo gorzej niż my. Od dnia twojego wypadku bardzo wiele przeżyła i tak naprawdę to ledwo co udało jej się poradzić z problemami, które były spowodowane twoja rzekomą śmiercią. Ehh...nie jestem pewna,czy dobrze robię mówiąc ci to...tak naprawdę to ona powinna ci to powiedzieć,jednak sądząc po jej zachowaniu ,raczej tego nie zrobi.-rzucilem jej zdziwione spojrzenie.-Tamtego dnia .....ona chciała ci wyznać swoje uczucia do ciebie.-słyszac to na mojej twarzy pojawił się szok, a serce zaczęło mi szybciej bić.-To właśnie przez to uczucie ,jest teraz na ciebie taka zła. Poczuła się zdradzona ,a to dla kobiety nie jest miłe uczucie.- nie myśląc za wiele podniosłem się z ziemi.
-Dzięki ,że mi to powiedziałaś Silvio.-kiedy tylko to powiedziałem odwróciłem się na pięcie i ruszyłem biegiem w kierunku w którym poszła Reader.

P.O.V Reader
Siedziałam w pokoju klubowym zastanawiając się co mam zrobić. Wiem napewno,że nie chcę go widzieć...może powinnam udawać ,że jestem chora...aż nie wyjdzie spowrotem do tych swoich Stanów....albo skłamię,że moja ciocia jest bardzo chora i jadę się nią zająć. Ehh...coś się wymyśli. Byle by nie widzieć Erika. Pakowałam właśnie.moje rzeczy kiedy usłyszałam jak drzwi się otwierają. Odwróciłam się w tamtą stronę i spostrzegłam osobę którą nie chcę widzieć. Na jego widok zacisnęłam zęby.
-Czego chcesz?-zapytałam ze złością.
-Reader musimy porozmawiać.-słysząc go zaśmiałam się gorzko.
-Nie mam nic o czym miałabym z tobą rozmawiać. Wszystko co miałeś wiedzieć już ci powiedziałam.- kiedy to powiedziałam ,chwyciłam moja torbę i ruszyłam w stronę wyjścia. Kiedy przechodziłam obok bruneta ,poczułam jak chwyta mnie za rękę,a po chwili znajduję się w jego uścisku. Starałam się mu wyszarpnąć ,jednak moje wysiłki spełzły na niczym. W końcu przestałam walczyć...ale to nie oznacza,że się poddałam. Czekałam poprostu aż mnie puści.
-Nie wszystko.- wyszeptał ,po czym uniusł moja brodę i mnie pocałował. Przez chwilę nie odwzajemniłam pocałunku, jednak w moim sercu znowu pojawiło się to uczucie , które żywiłam do niego jeszcze tak niedawno. Pokonało ono ta nienawiść , która mnie otaczała ,stając się przez to silniejsza. Nie wiele czekając,oddałam pocałunek. Jeszcze nigdy nie czułam się tak szczęśliwa. Nareszcie spełniło się marzenie, które myślałam ,że nigdy się nie spełni. Trwalibyśmy tak dalej ,gdyby nie Mark który nagle wparował do naszego domku klubowego.
-Hej Reader, są jeszcze te kulki ryż....-nagle przerwał w środku zdanie widząc co się dzieje. Ja i Erik jak na zawołanie odsunęliśmy się od siebie. Mark wpatrywał się w nas z szokiem na twarzy. Nagle za Evansem pojawiła się Silvia, która złapała Marka za ramię i zaczęła go wyciągać z domku klubowego.
-Chodź Mark, mamy jeszcze kulki ryżowe.
-Ale...Erik i Reader...-Silvia nawet nie dała mu dokończyć.
-Chodź ze mną albo poproszę Nelly aby to ona zrobiła wam jutro coś do jedzenia.-slysząc to Mark pobladł i nawet nie czekając na to co powie Silvia, wystrzelił jak strzała w kierunku boiska ,a Silvia poszła za nim, zostawiając nas samych.
-Reader ja.... przepraszam,że wtedy was zostawiłem...nie wiedziałem ,że ty też coś do mnie czułaś, dlatego nie chciałem abyś mnie widziała w takim stanie. Chciałem abyś pamiętała mnie takim jakim byłem a nie....-nie dałam mu dokończyć ,bo znowu go pocałowałam.
-Nie martw się Erik. Wybaczam ci.-słysząc to Erik uśmiechnął się w charakterystyczny dla niego sposób.
-Kocham cię Reader.
-A ja kocham ciebie Erik.

Mam nadzieję, że podobało wam się to opowiadanie i,że było warte czekania. Napiszcie mi w komentarzu co o tym sądzicie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro