Haizaki x Kira
Shot dla: _Mala_animiara_
Mam nadzieję, że się spodoba :)
*****
Odkąd dwóch szarowłosych chłopaków dołączyło do zespołu, zaczęła narastać rywalizacja miedzy nimi. Dosłownie o wszystko. A to kto ile ćwiczył, jak szybko brał prysznic. Generalnie to były tylko głupoty, ale nieraz denerwowały one ich towarzyszy. Każdy z osobna zastanawiał się dlaczego te dwa gałgany robią ze wszystkiego zawody. Można się było domyśleć jedynie powierzchownie. Prawdziwa natura tego zjawiska była głęboko ukryta nawet dla obu chłopaków. Z czasem ją dostrzegli, ale wtedy zaczęły dziać się też inne rzeczy.
- Ja nie mogę, ile można siedzieć w kiblu?!- awanturował się Hiroto stojąc pod łazienką z przerzuconym przez ramię ręcznikiem. Nerwowo zerkał na zegarek. Już dawno powinien być na boisku a przez tego palanta musiał tu starczeć jak pachołek.- Niektórym się spieszy.- dodał poirytowanym głosem.
W tym momencie drzwi otworzyły się a z środka wyszedł Ryohei wycierając mokre włosy. Miał na sobie czarne bokserki. Trzeba było przyznać, że był na prawdę przystojny. Atrakcyjne mięśnie rysowały się na jego brzuchu zwracając na siebie uwagę różowookiego. Przyłapał się na podglądaniu i z niesmakiem do samego siebie odwrócił wzrok. Sam przecież wyglądał dość podobnie, ale patrzenie na kogoś innego to zupełnie inna kategoria.
- Baba jesteś, że tak długo?- fuknął mijając się z nim w drzwiach. Haizaki od razu warknął pod nosem.
- Sam siedzisz godzinę.- odwinął się idąc w stronę swojego łóżka.- Ale nawet to ci nie pomoże na ten makaronisty łeb.
- Coś powiedział?!- Hiroto chciał już iść do niego i palnąć go w ten pusty łeb, ale zatrzymał go ich trener, który w magiczny sposób pojawił się w ich pokoju.
- Dziś darujecie sobie trening.- zarządził pykając w gierkę na smartfonie.- Mam dla was nieco inne zadanie.
Chłopcy spojrzeli po sobie zaskoczeni. Jak to mają nie iść na trening? Przecież właśnie po to tutaj są? Aby się doskonalić. A nagle szanowny trener Zhao stwierdza, że ma dla nich inne zadanie. Niby co może być od tego ważniejsze? Ryohei po chwili zaskoczenia założył na siebie pierwsze lepsze luźne spodnie i koszulkę. Głupio mu było siedzieć w bieliźnie przed trenerem. A jeszcze bardziej przed tym makaroniastym łbem.
- To co mamy niby robić?- odezwał się po chwili Kira mierząc trenera wzrokiem. Zastanawiał się czy to kolejna głupota, czy faktycznie coś co teraz mogło pomóc. Trener spojrzał na chłopaków przelotnie i odpalił następny poziom gry.
- Zrobicie mi zakupy.- odpowiedział udając super zajętego. Wyciągnął z kieszeni bluzy pomiętą karteczkę z listą rzeczy i podał ją stojącemu obok Hiroto. - Jak wszystko załatwicie to możecie dołączyć do treningu.- mówiąc to czym prędzej ulotnił się z pomieszczenia. Chciał sobie zaoszczędzić miliona pytań i wyzwisk ze strony nastolatków. Wiedział dobrze czego może się spodziewać z ich strony. Zostawiając ich tak wierzył, że to co im zadał zbliży ich jakoś. W stanie wojny knocą najprostsze podania. Nie mogli sobie na to pozwolić. Z całą pewnością byli tego świadomi, ale bez pomocy zwyczajnie nie daliby sobie rady.
- Że też musiał wymyśleć coś takiego teraz.- mruknął różowooki podając kartkę koledze z drużyny. - Zobacz jakie durnoty mamy zrobić. Ogarnę się w tym czasie. - mówiąc to skierował się do łazienki.
- Pewnie mamy kupić rzeczy na kolację.- rzucił do siebie szarowłoscy i zaczął studiować świstek papieru. Tak jak przewidywał. To były zakupy na cały tydzień dla drużyny. Jedzenie i inne takie. - Nie jest źle.- oparł się o drzwi łazienki.- Jak się ogarniemy to w godzinę zamkniemy ten temat. Słyszysz debilu?
- Morda!- dało się słyszeć z wnętrza łazienki. Szum wody ustał a po chwili wyszedł z niej Hiroto. Kolejny zapomniał ubrania i wyszedł w samych gaciach. - W godzinę się obrócimy?- wziął z krzesła koszulkę w czarno szare pasy a do tego założył czarne spodnie. Obowiązkowo naszyjnik i bransoletki. Zajrzał przez ramię długowłosemu na karteczkę. - Papier toaletowy? Serio?
- Jakby nie było innych ważniejszych rzeczy.- mruknął Haizaki chowając listę do kieszeni.- Dobra, rusz dupę, idziemy zrobić te piepszone zakupy.
****
Pierwsze problemy z zakupami pojawiły się już 10 minut od wejścia do sklepu. Zbyt ogólnie napisane pozycje na liście stały się tematem sporu między nastolatkami. Brakowało marki przez co każdy z nich uważał co innego za lepsze. Ciężko ich za to winić.
- No ty chyba żartujesz.- zaśmiał się Haizaki pokazując na ciasteczka maślane.- Ta firma je robi tak, że smakują jak jakiś papier. Nie ma mowy. - mówiąc to wyrwał Kirze opakowanie ze słodkościami.- Inni nie będą jeść takiego dziadostwa.
- Ta? Bo ty się znasz. Ty z kolei za słodkie wybierasz.- odwinął się Hiroto przewracając oczami.- Gorszych nie jadłem chyba nigdy.
- Nikt nie każe ci ich jeść.
- To po co kupować coś co jest zwyczajnie w świecie nie dobre?
Mierzyli się morderczymi spojrzeniami. Ani jeden ani drugi nie chciał odpuścić. Na kompromis też się nie zanosiło. Licytowali się co jest lepsze na samym środku sklepu przez co przyciągnęli uwagę gapiów. Nie wpadli na pomysł, że właśnie o to chodziło trenerowi. Żeby wypracowali coś po środku. Walcząc ze sobą nie poprawią swoich relacji a tylko im zaszkodzą. Ciężko jednak było im to pojąć. Co alejkę sklepową wybuchała nowa dyskusja. Tym razem poszło o papier toaletowy.
- Trzywarstwowy.- warczał Hiroto ciągnąc za spore opakowanie papieru.
- Co ty, baba jesteś? Delikatna dupcia czy ki grom?- śmiał się Haizaki próbując wyrwać produkt rywalowi. Zanosiło się na grubszą sprawę. Mierzyli się wzrokiem czekając aż ten drugi zrezygnuje. Któryś musiał. Problem w tym, że ich duma na to nie pozwalała. Pogarszała się sprawa coraz bardziej. Czy miało się to skończyć?
- Co wy wyprawiacie?- z transu wyrwał ich znajomy głos dziewczyny. Natychmiast przenieśli na nią zaskoczony wzrok. To była Anna. W dłoni trzymała koszyk z identycznymi zakupami, jakie i oni mieli zrobić. Różnica polegała na tym, że dziewczyna nie kierowała się swoim widzi mi się. Od początku robiła zakupy i zwyczajnie wiedziała co może a czego nie może brać. Brała pod uwagę całą drużynę a nie tylko samą siebie. - Robicie awanturę na pół sklepu o takie rzeczy?- zmarszczyła brwi. Nie była zachwycona. - W dodatku po co robicie te zakupy, skoro ja jestem teraz za nie odpowiedzialna?
- Trener nam kazał.- bronił się Haizaki puszczając papier, przez co ciągnący go dalej Hiroto wylądował tyłkiem na twardej posadzce sklepowej. Na ten widok długowłosy zaśmiał się.- Debil.
- Kazał wam kupić to samo co mnie?- zdziwiła się dziewczyna. Ale zaraz coś do niej dotarło. Właśnie o to chodziło. O współpracę między nimi. Sprytne, aż dziwne, że się nie połapali. A podobno są bystrzy. Jak widać jest to wątpliwe. - Mieliście zrobić zakupy razem a wszystko sprawia wam aż tak wielki problem?- uniosła brew. Chłopaki spojrzeli po sobie lekko zdezorientowani.
- No nie.- odwrócił wzrok Haizaki.- Przecież łatwo to wszystko kupić.
- Łatwo, ale czy zgadzacie się co do wyboru? Trenerowi chodziło o waszą współpracę. Na boisku nie potraficie znaleźć wspólnego języka. Ale ze sobą. Z innymi wam to wychodzi lepiej lub gorzej. Teraz rozumiecie? Pomyślcie o innych a nie o sobie.
Chyba to było najlepsze co mogła im poradzić. Uśmiechnęła się na odchodne i ruszyła dalej na zakupy. Miała tylko nadzieję, że dała im właściwą wskazówkę. A oni nie są baranami i zrozumieją aluzję. Okazało się, że miała rację.
- Myślisz, że to miało sens?- spytał po chwili Hiroto robiąc z gumy do żucia balonik ustami.- Patrzyliśmy bardziej na to co sami lubimy niż na to co faktycznie lubi grupa. Takie to dość samolubne.
- Nie wierzę, że słyszę to akurat od ciebie.- mruknął długowłosy. Ale sam przecież się z tym zgadzał.- Ale byłbym głupi, jakbym zaprzeczył. Miała sporo racji.
- Czyli musimy się dogadać i patrzeć na innych. Da się zrobić w naszym przypadku?
- Wyboru nie mamy.
****
Po powrocie na trening szło chłopakom znacznie lepiej. Dogadali się na tyle, że byli w stanie razem grać i zrobić kilka akcji. Nie warczeli już na siebie, przez co atmosfera całego treningu była luźna i przyjemna. Nawet nie wiedzieli ile może zmienić taka drobnostka jak dogadanie się ze swoim największym rywalem. Mimo, że rywalizowali w pewnym sensie zbliżyło ich to do siebie. Nie zdawali sobie z tego sprawy aż do teraz. A raczej aż do wieczora po treningu.
Każdy rozszedł się już do swoich pokoi po kolacji. Wszyscy byli zgodni co do tego, że jak Haizaki i Kira się dogadają, dadzą radę wygrać każdy mecz. Nawet ta dwójka zaczęła się przychylać do tego pomysłu. W szampańskim nastroju weszli do przydzielonego pokoju, a każdy usiadł na swoim łóżku. Byli pochłonięci dyskusją o ich nowych atakach. Nawet nie zwrócili uwagi, że zaczęli się bardzo dobrze rozumieć. Nawet za dobrze.
- No serio ci mówię, to był dobry ruch.- przyznał Hiroto kładąc się na materacu.- Nikt by nie wiedział co zrobić jak na raz atakujemy.- zamknął oczy i uśmiechnął się nieznacznie. Był szczęśliwy, że w końcu znaleźli nić porozumienia. Rywalizacja nie była zła, ale mimo wszystko chciał czegoś jeszcze. Teraz to dostał w końcu.
Ryohei w tym czasie odbijał sobie piłkę. Słuchał cały czas co jego współlokator mówił. Może na głos tego nie przyznawał tak wylewnie, ale zgadzał się, ze wszystkim co chłopak deklarował. Nawet zaczęło się to mu podobać. W pewnym jednak momencie potknął się o dywan, przejechał na piłce, która akurat spadła tuż pod jego nogi i runął jak kłoda prosto na Hiroto. Ten w ostatnim momencie zdążył go złapać w swoje ramiona. Ich wzrok spotkał się a serce przyśpieszyły. Nigdy nie byli tak blisko siebie. Ba, nawet o tym nie śnili. Jednak mimo tej dość nietypowej sytuacji, nie było to dla nich bardzo niezręczne. Znieruchomieli i patrzyli tak na siebie w ciszy. Obaj mieli chaos w głowie. Najpierw wrogowie, potem sprzymierzeńcy ale teraz? Myśli wirowały jak na karuzeli. Bali się nawet poruszyć by nie zepsuć tej dziwnej atmosfery między nimi.
- Masz na prawdę ładne oczy.- mruknął Haizaki. Czuł, że to właśnie on powinien się odezwać pierwszy. W końcu to on spadł na chłopaka przypadkowo. - I ten tatuaż ci pasuje.
- Serio będziesz ładował komplementy zamiast coś zrobić?- Kira przewrócił oczami teatralnie, ale zaraz uniósł lekko kąciki ust.
- O czym ty...
- Dobrze wiesz o czym. Jesteś niezły w odczytywaniu intencji, nie? Zawsze się tym tak chwalisz. Więc rusz głową ten jeden raz kiedy na prawdę jest to potrzebne.
Nie musiał go dłużej zachęcać. Haizaki podłapał drugie dno jego wypowiedzi i nachylił się do niego bardziej złączając ich usta w delikatnym pocałunku. Był w razie czego gotów, aby szybko się odsunąć jakby źle zrozumiał myśli chłopaka. Na szczęście nie pomylił się. Właśnie o to chodziło. Kira objął jego kark zmuszając chłopaka, aby się pochylił bardziej. To była zachęta do dalszych działań. Ryohei od razu przeszedł do konkretów. Wsunął dłoń pod koszulkę szarowłosego i zaczął muskać palcami jego mięśnie na brzuchu. Od dawna twierdził, że Kira jest całkiem przystojny, ale nie mógł dopuścić do siebie faktu, że mu się zaczął podobać. Od jakiegoś czasu na dodatek. Patrzył my cały czas w oczy.
- Czyli jednak.- zaśmiał się Hiroto pozwalając się mu dotykać gdzie chciał. - Nie umiałeś się przez cały czas przyznać do tego, że ci się podobałem?
- Sam lepszy nie jesteś.- odburknął Haizaki, ale uśmiechnął się.- Byliśmy rywalami. Myślałeś, że jak będę miał do ciebie słabość to, że dam ci fory?
- Wcale tak nie myślałem.- myślał. Oczywiście, że tak.
- Jasne, a teraz zamknij tę jadaczkę z łaski swojej. No chyba, że masz zamiar jęczeć moje imię.- mówiąc to pocałował go namiętnie i wsunął dłoń w spodnie różowookiego. Ten od razu mruknął zadowolony rozsuwając nieco nogi, aby ułatwić mu dostęp. - Tak łatwo się dajesz?
- Masz zamiar iść dalej czy mnie o wszystko wypytywać?- Hiroto podniósł się na łokciach zmniejszając tym samym dystans między nimi.- No dawaj, wiem, że chcesz. Jesteś chłopakiem tak jak i ja. Konsekwencji brak a nic to nie zmieni między nami.
- Nic? Znaczy, że dalej mamy walczyć?
- Tego nie powiedziałem. Chodziło mi, że nic się nie stanie...
- Wiem, o co chodziło. Ale serio to co między nami zaraz zajdzie nie zmieni twojego podejścia do mnie?
Nastała chwila ciszy. Hiroto najwyraźniej zastanawiał się co powinien odpowiedzieć. Podejście do niego? Nie myślał o tym wcześniej. Ale fakt, że przespanie się z nim powinno coś zmienić. Skoro to zrobią, to znaczy, że pewna bariera spadła. Na jej miejsce coś innego powinno powstać, ale co? Haizaki liczył zapewne, że to pogłębi ich relację a nawet powstanie coś na kształt związku. Czy to była zła perspektywa? Raczej nie. Ale miał sporo racji. Skoro wchodzą w takie rzeczy, bycie sobie dalej obcym będąc w drużynie byłoby co najmniej niekomfortowe. Musiał się z tym zgodzić czy tego chciał czy też nie. Ale z drugiej strony opcja ta kusiła.
- Zmieni.- odpowiedział po zastanowieniu się i przewrócił ich tak, że teraz to on był na górze. Usadowił się na biodrach chłopaka i oparł dłonie na jego klatce.- Skoro chcemy iść w tę stronę to byłoby wskazanym zostać parą. Przyjaciele z korzyściami raczej nie są dobrym pomysłem. A przynajmniej ja bym się z tym nie do końca dobrze czuł. - długowłosy uśmiechnął się nieznacznie i włożył ręce za głowę.
- Czyli przyznajesz, że chcesz być w związku ze mną?
- Japa tam Ryohei...
- Nazwałeś mnie po imieniu. Ależ zaszczyt.
- A za okno wylecieć chcesz?- mimo przekomarzań był zadowolony. Maska obojętnego i hardego chłopaka spadła i pokazał wreszcie prawdziwego siebie.- Przyznaję i nie rób z tego takiego wielkiego halo.- pochylił się i cmoknął go w usta. Zaraz wyprostował się i zdjął koszulkę.- No dawaj, rozbieraj się. Już mnie uwiera i jak zaraz się nie rozbiorę to będzie źle.
Nie trzeba było mu długo powtarzać. Rozebrali się obaj uprzednio zamykając pokój na klucz, aby nikt im nie wszedł niespodziewanie i zajęli się sobą. Obaj musieli przyznać, że tego mocno chcieli i pokazywali to poprzez namiętne gesty. Długo się sobą zajmowali i to bardzo dogłębnie. Nawet nie wiedzieli, że tak bardzo potrzebowali czegoś takiego. W końcu przyznali się przed samym sobą, że podobają im się chłopaki. No, może nie do końca wszyscy, ale sobie wpadli w oko. Śmiało już mogli to przyznać.
Po upojnej zabawie padli na łóżko przytulając się do siebie. To z całą pewnością będzie niezapomniana noc dla nich. W końcu przekroczyli granice, o których dotychczas nie myśleli. Ale byli z tego powodu niesamowicie szczęśliwi. Nie dość, że dogadali się to jeszcze zbliżyli w taki sposób, który im pomoże nie tylko w grze, ale i w dalszym życiu. Może i nie byli gotowi na związek z własną płcią, ale w tym momencie nie grało to żadnej roli. Byli po prostu szczęśliwi. Nie chcieli, aby ta noc dobiegła końca. Trzymali się za ręce i gapili w sufit, jakby znajdowało się na nim coś wartego większej uwagi niż komar wkurwiający człowieka samym swoim istnieniem.
- Dzięki, że dałeś nam szasnę.- rzucił Haizaki odwracając się do partnera bokiem.- Może i nie myślałem, że to się tak skończy, ale nie żałuję.
- Ja też nie.- mruknął szarowłosy zamykając oczy.- Jesteś całkiem niezły w te klocki. Jak na nowicjusza.- mówiąc to przytulił się do niego.- A teraz spać. Zawsze po tym chce się spać.
- Wiem, ja też zaraz zasnę. Ale chciałem podziękować ty makaroniasty łbie.
- Morda tam.
- Też cię kocham.
- Ja ciebie też. A teraz lulu bo jutro będziemy jak dętki słabi.
*****
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro