Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Shirou x Atsuya

Co jeśli człowiek miałby w sobie dwie odmienne osobowości? Dałoby się z tym żyć czy raczej nie? Oczywiście jak to ktoś mądrze powiedział, że człowiek może się do wszystkiego przyzwyczaić ale jak coś szczególnie zaczyna wadzić to nie ma siły, trzeba coś z tym zrobić.

Z takim problemem walczył właśnie Fubuki. Po lawinie, która w jednej chwili zabrała mu wszystko co posiadał, zaczęły się dziać z nim dziwne rzeczy. Bał się być sam. Nie w takim sensie, że sam bez znajomych, kolegów. ale sam bez rodziny. Z tego strachu narodziła się w nim osobowość brata, który od zawsze był z nim blisko i którego kochał ponad wszystko. Niestety nie umiał nad tym panować i w najmniej oczekiwanym momencie wychodził z niego Atsuya. Z jednej strony wiedział, że dzięki temu nie jest sam i może zawsze się do brata zwrócić ale z drugiej strony takie wahania charakteru i umiejętności bardzo osłabiały jego ciało i zdolności. Atsuya wykorzystywał go jak mu się żywnie podobało mimo, że równie mocno kochał brata ale nigdy tego nie okazał. Po prostu nie umiał.

Takie rozdwojenie osobowości miało miejsce bardzo często. Jak nie mógł już tego znieść szedł do łazienki i rozmawiam z odbiciem w lustrze w którym widział cień Atsuyi. Tak było i tym razem. Podczas treningu osobowość napastnika zaczęła niekontrolowanie opanowywać ciało Fubukiego, że miał już nawet zaniki pamięci koledzy bardzo się o niego martwili i pytali czy może by nie odpoczął, bo haruje jak wół już 2 godzinę z czego on sam pamiętał może 45 minut. Więc co działo się w reszcie czasu? Wreszcie nie wytrzymał i zszedł z boiska. Zapewnił, że zaraz wróci i wpadł jak burza do łazienki męskiej. Zamknął drzwi i podszedł do lustra. Było mu na przemian zimno i gorąco. Przemył twarz zimną wodą, aby zapanować nad emocjami. W tym momencie odezwał się znajomy głos w jego głowie.

- Co ty wyprawiasz? Prawie mi się udało wykończyć te technikę strzału.- jęczał niezadowolony jasnowłosy krzyżując ręce. Fubuki wytarł twarz ręcznikiem i spojrzał w lustro. Zobaczył tam siebie z nieco innym uczesaniem i złotymi oczami. Jego odbicie nie ruszało się tak jak on. To wszystko działo się w jego głowie ale on tego nie widział.

- O czym ty mówisz?- spytał niebieskowłosy opierając się o umywalkę.- Nie możesz przejmować kontroli kiedy ci się żywnie podoba. Wiesz jak ja się czuję kiedy mnie pytają jak ja coś zrobiłem a ja nawet nie mam pojęcia o co im chodzi? To jest straszne.

- Przesadzasz.- odparł niewzruszenie Atsuya- Zawsze się wszystkiego panicznie bałeś. A ja siedzę tu zamknięty to też chce mieć jakąś rozrywkę.

- Słucham? Atsuya, ale tak nie może być. Ja to wszystko na prawdę źle znoszę. Nie przejmuj kontroli tylko dlatego, że sobie nie radzę.- poprosił grzecznie młodszy brat ściskając jedną ręką szaliczek pomarańczowowłosego. Bardzo by chciał go przytulić. Wiedział dobrze, że on tego nie lubił ale robił wyjątki.

- Właśnie dlatego przejmuje kontrolę, bo sobie nie radzisz mój drogi. Ja nie wiem dlaczego tata zawsze cię chwalił jak grałeś na obronie. Niczego sensownego nie robiłeś a zbierałeś laury niczym rzymski gladiator.- warknął wkurzony brat.- Czemu nie pogodzisz się z tym, że jako napastnik jesteś lepszy dlatego, bo ja tobą kieruje. I to ma sens. To ja mam potencjał a ty wykonujesz moje rozkazy. Więc jeśli możesz to nie utrudniaj mi gry.

Tego już było za wiele. Atsuya bywał chamski nawet i do bólu ale to co teraz zrobił przechodziło ludzkie pojęcie. Fubuki nie wytrzymał i z całej siły przyłożył pięścią w lustro, które potłukło się na kawałki. Nie całe oczywiście. Część została popękana i zdeformowana. Dłoń chłopaka natychmiast zalała się krwią z ran ciętych od szkła. Spojrzał na nią a do oczu napłynęły mu łzy. Atsuya patrzył na to wszystko z rozbitych kawałków lustra i nie mógł uwierzyć w to co właśnie zobaczył.

- Fubuki..- zaczął ostrożnie. Nie miał przecież pojęcia co zrobi niebieskowłosy a nie chciał, żeby stała mu się jakaś gorsza krzywda. Młodszy brat spojrzał w lustro z furią i łzami w oczach po czym cicho powiedział.

- Nie potrzebuje cię Atsuya... Chcę być sam...- przyłożył zakrwawioną rękę do lustra i wyszeptał- Żegnaj bracie...

Po tym wyszedł z pomieszczenia. Atsuya patrzył na brata z niedowierzaniem. Dobrze wiedział, że jeśli on tak powie i wyjdzie to już nigdy więcej nie będzie mógł z nim porozmawiać. Nie chciał doprowadzić do takiej sytuacji ale tym razem przeholował i to na dobre. Gdy tylko drzwi zamknęły się za Fubukim, postać jego brata widoczna w lustrze natychmiast zniknęła. Niebieskowłosy wrócił na boisko i przeprosił swoich przyjaciół za chwilę słabości. Oczywiście nikomu to nie przeszkadzało i cieszyli się, że już wszystko w porządku. Ale tak wcale nie było. Chłopak znów odczuwał w środku totalną pustkę i zagubienie. Potrzebował brata, żeby nie być sam ale teraz gdy go nie ma... Jest jeszcze gorzej. Nie mógł się skupić na grze i wszystkie jego strzały pudłowały. Usiadł więc na ławce i schował twarz w dłonie.

- Kim ja jestem...- wyszeptał i zamknął oczy. Nie słyszał już drugiego głosu, który co by nie mówić doradzał mu i pomagał jak trzeba było. Ale tego chciał. Swojej osobowości a nie Atsuyi. Jednak czy to była dobra decyzja? Przez całe życie użerał się co prawda z bratem ale czy był gotowy, żeby to zakończyć i to w taki sposób?- Chciałem być sobą... Normalnym sobą a teraz nawet nie wiem kim jestem. Wszyscy chcą napastnika jakim jest Atsuya ale równocześnie chcą obrońcy, którym ja jestem... Co powinienem zrobić... Nie wiem już kim ja mam być...

*****
Fudou: Jak można mieć w sobie dwie osobowości? To jest nierealne.

Volpisia: Wiesz, czasami ludzie mają takie problemy. Może nie aż tak, ale bywają skarajne przypadki.

Fudou: Zdolowałaś mnie. Mam nadzieję, że następne opowiadanie nie będzie już dobijające.

Następny rozdział: Akademia Aliea cz.II

Potem: Fudou x Kidou

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro