Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Sakuma x Genda

Rozdział dla:koniola
Mam nadzieję, że się spodoba :)

*****

Trwał właśnie trening akademii Królewskiej. Zawodnicy ciężko pracowali, aby stać się silniejszymi. Opracowywali nowe techniki a także szlifowali stare. Wszyscy byli mocno skupieni na pracy. Wszyscy prócz jednego zawodnika- Gendy. Jego myśli ciągle lawirowały wokół jednego z kolegów z drużyny. Kogo obrał sobie za cel? W zasadzie był z nim najbliżej i najlepiej się rozumieli. Mowa jest tu o Sakumie. Niebieskowłosy chłopak o herbacianym kolorze oczu i przepasce na jednym z nich. Zawsze był skory do pomocy i bardzo przyjacielski wobec wszystkich. Sam bramkarz nie wiedział co go tak ciągnęło do tego chłopaka ale nawet nie chciał w to wnikać. Po prostu pogodził się ze swoim dziwnym gustem i to zaakceptował. Nie wiedział jednak co ma dalej zrobić z tym fantem.

Ćwiczyli właśnie królewskiego pingwina numer 2. Sakuma był jednym z osób, które miały w nim udział. Genda powinien z łatwością obronić ten strzał. Nie stanowił on dla niego żadnego problemu i z pewnością dałby sobie z nim radę w normalnych warunkach ale nie tym razem. Za bardzo skupił się na niebieskowłosym i nawet nie zareagował gdy piłka leciała w jego stronę. Bez trudu wrzuciła bramkarza do siatki. Kidou, Sakuma i Henmi zaskoczeni zachowaniem kolegi podeszli do niego.

- Wszystko gra?- spytał kapitan krzyżując ręce.- Powinieneś z łatwością to obronić. Coś się stało Genda?- brązowowłosy spojrzał na przyjaciela nieprzytomnym wzrokiem i pokręcił głową.

- Nie, wszystko gra.- odparł Koujiroiu uśmiechając się.- Zagapiłem się, tym razem to obronie.- Kidou pokiwał głową i wrócił z resztą do treningu. Ponownie wykonali królewskiego pingwina ale i ten strzał wpadł do bramki. To już zaskoczyło zebranych. Nawet resztą zespołu zainteresowała się całą sprawą. Każdy wiedział, że Genda jest najlepszym bramkarzem w kraju i to nie uległo wątpliwości. Coś jednak się popsuło w jego grze. Od razu było widać, że wcale nie jesteś skupiony. Wszyscy podeszli do niego i zmartwieni zaczęli wypytywać czy wszystko gra.

- Genda, nas nie okłamiesz.- rzucił Kidou przejmując się stanem przyjaciela- Jeśli jest coś w czym możemy ci pomóc to śmiało mów. Jesteśmy przyjaciółmi, pamiętaj o tym.

- Tak, wiem chłopaki i dziękuję wam. Ale na prawdę nic się nie dzieje. Mam jakiś gorszy dzień, to wszystko.- mówiąc to zerkał na Sakume, który jak inni też martwił się jego stanem.

- Zgoda. W takim razie może odpoczniesz. Nie ma sensu niczego robić na siłę. Niedługo mamy mecz z jakimś nowym zespołem i musisz być do tego czasu w formie.- zaproponował Yuuto kładąc rękę na ramieniu kolegi. Ten zgodził się na te propozycje i usiadł na ławce. Zdjął rękawiczki i wyprostował się. Dalej jednak był rozkojarzony i spoglądał w stronę Sakumy. Ten nie zdawał sobie z tego najwyraźniej sprawy. Grał jak gdyby nigdy nic.

Wreszcie trening dobiegł końca i wszyscy zeszli z boiska. Genda razem z innymi skierował się do szatni. W duchu postarzał sobie, żeby się broń boże w żadnym razie nie wygłupić. Co o nim pomyślą koledzy jakby się wydało, że podoba mu się Jirou? Chyba wygnali by go na koniec świata a i to by nie wystarczyło. Postanowił więc się nie afiszować i udawać, że wszystko jest tak jak wcześniej. To chyba możliwie najlepsze wyjście. Jednak nawet wtedy nic mu to nie dało. Zerkał na przyjaciela częściej niż zwykle. W końcu i on musiał to zauważyć. Poczekał aż wszyscy wyniosą się z szatni i podszedł do brązowowłosego.

- Słuchaj, teraz nie ma całej drużyny to może mi powiesz co cię gryzie?- zaproponował herbacianooki uśmiechając się.- Komu jak komu ale mi nie powiesz?- Genda zmieszał się. Na policzkach pojawiły się lekkie rumieńce, których nie mógł niestety ukryć. Odwrócił głowę zawstydzony i mruknął.

- Ale na prawdę jest okej...

- Tak? Zgoda, to spójrz mi w oczy i powiedz, że tak rzeczywiście jest.- mówiąc to Sakuma podszedł do kolegi i czekał aż ten na niego spojrzy. To był dramat w tym momencie dla Koujiroiu. Nic gorszego nie mogłoby być. Po prostu nie. Jednak dla świętego spokoju podniósł głowę i spojrzał w oczy niebieskowłosemu ( tak, wiem że jednego oka nie widać ale tak ładniej to brzmi).

- Wszystko okej.- powtórzył po raz setny Genda. Sakuma zaczął mu się bacznie przyglądać co wpędziło bramkarza w zakłopotanie- O...o co chodzi?

- Czy ja wiem. Wyglądasz jakoś inaczej... Tylko nie wiem w jakim sensie. Zmieniłeś uczesanie?- mówiąc to poczochrał kolegę po włosach.- Nie, ale serio co takiego zrobiłeś?

- Właściwie to nic. Nie wiem o co ci chodzi.- odparł Genda uśmiechając się.- Dobra, chodźmy do domu, bo na jutro sporo jest zadane i...

- Czy ty się zakochałeś?- no i poszło. Jirou ma w zwyczaju walić prosto z mostu i czasami się to faktycznie sprawdza. W tym momencie pogrążyło bramkarza królewskich na amen. Spojrzał zdumiony na Sakume ale nie miał pojęcia co ma mu powiedzieć.- Ej, no widzę, że tak. Czemu nic nie mówiłeś? To dlatego byłeś taki rozkojarzony. Teraz wszystko ma sens. To jakaś z naszej szkoły? Znam ją?- i zaczął się wywiad. Herbacianooki chciał wiedzieć absolutnie wszystko na temat wybranki przyjaciela ale nie był świadomy, że osobą w jakiej zakochał się Genda był właśnie on.

- Sakuma... Ale to nie tak....- próbował się bronić bramkarz.- Ja się nie...( Źle to zabrzmi).... Bo to właśnie chodzi o...( Nie no jeszcze gorzej).... Zakochałem się....( Trup na miejscu)... Dlaczego to jest takie trudne...- westchnął brązowowłosy opierając się o szafki.

- Bawisz się ze mną w dziada czy co? Mów że bo zaraz nie zniosę tego napięcia.

- Zakochałem się w tobie debilu!- wybuchł Koujiroiu waląc pięścią w szafkę aż ta się wgniotła do środka. Sakuma zdębiał. Chyba nie był na to przygotowany. Mierzył teraz wzrokiem przyjaciela ale ten nie zamierzał się tłumaczyć.- Teraz już wiesz. Idę do domu.- nic więcej nie mówiąc zostawił przyjaciela samego. Ten dalej był w szoku ale wcale źle tego nie przyjął. Wręcz przeciwnie. Uśmiechnął się i rzucił do siebie.

- A ja myślałem, że cię już dobrze znam Genda. Najwyraźniej jeszcze nie dość.

Nazajutrz rano wszyscy stawili się na treningu. Punktualnie i elegancko jak zawsze. Sakuma od razu chciał porozmawiać z Gendą ale ten ciągle go unikał. Pewnie było mu głupio przez to wszystko. Rozmawiał z każdym tylko nie z niebieskowłosym. Nawet na lekcjach siadał na drugim końcu sali, byleby nie być blisko Jirou. Powoli go to zaczynało wkurzać. Nie przeszkadzało mu to, że jego najlepszy przyjaciel się w nim zakochał. To było ciekawe. Jedyne czego chciał to pogadać a nawet to było teraz problemem. Wreszcie dopadł Gende gdy ten szykował się do popołudniowego treningu. Wykorzystał sytuację, że nikogo nie ma w szatni i wręcz przybił wyższego od siebie chłopaka do szafek.

- Co ty robisz?- warknął niezadowolony bramkarz chcąc się wyswobodzić.

- Cały dzień mnie unikasz a chciałem pogadać.- objasnił Jirou blokując każdy ruch chłopaka.

- Nie mamy o czym.

- Ależ mamy. Wczoraj mi przecież wyznałeś miłość i zostawiłeś samego w szatni. To tak się traktuje kochane osoby?- mówiąc to puścił oczko do przyjaciela. Ten spojrzał na niego zaskoczony. Chyba nie tego oczekiwał po wczorajszym. I tego co zaraz się stało też nie. Sakuma stanął na palcach i delikatnie cmoknął Gende w usta. Co w tym momencie czuł bramkarz? A no wszystko i nic. Miał totalną pustkę w głowie. Usta niebieskowłosego były ciepłe i miękkie w porównaniu do jego. Zamrugał zszokowany oczami i spojrzał na Jirou.- No co tak patrzysz? Dobrze wiesz, że czuje to samo do ciebie. Chodź, bo spóźnimy się na trening.- mówiąc to chłopak z opaską wziął za rękę przyjaciela i pociągnął go do wyjścia. Zaraz jednak dodał- Ale innym to tak się nie chwal, co? Nie chce być wysłanym na drugi koniec świata.

****

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro