Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Hiroto x Ulvida

Rozdział dla:thenajcob
Mam nadzieję, że się spodoba :)

******

Po powrocie z FFI Hiroto pierwsze co zrobił to przyjechał do Słonecznego Ogrodu. Miał cichą nadzieję, że jego ojciec już wrócił i będzie mógł mu się pochwalić, że Inazuma Japan wygrała te ciężkie ale i niesamowite mistrzostwa. Jednak już na samym wejściu, gdzie powitali go znajomi nie dostrzegł tak wyczekiwanej osoby. Nie zepsuło mu to humoru. Wierzył, że tata jeszcze wróci i będą szczęśliwą rodziną. Na razie musiał odpowiadać na pytania swoich przyjaciół a także siostry, która w żaden sposób nie ukrywała radości z wygranej brata.

- Hiroto!- do jego uszu doszły wesołe okrzyki na jego cześć. Grupka znajomych podbiegła do niego i grupowo przytuliła.

- Dokonaliście tego. Brawo.- zaczął jako pierwszy Saginuma klepiąc przyjaciela po plecach.- Czyli opłacało się pisanie ten długi list.

- Hiroto, byłeś niesamowit, genialny i najlepszy z całej Inazumy Japan!- rzucila uradowana Ruru rzucając się chłopakowi na szyję. Była od niego dużo niższą ale i najbardziej urocza z całego zespołu. Widziała w nim swojego bohatera. Nie raz wybawił ją z opresji. Złożyła na jego policzku delikatny pocałunek, po czym zeskoczyła z niego. Musiała dać szansę innym również pogratulować byłemu kapitanowi Genesis. Teraz przyszła kolej na Fuusuke i Haruye. Ci dwaj grali przecież w reprezentacji Korei za zaproszeniem Aphrodiego ale i tak nawet po przegranej trzymali kciuki za Hiroto. Swego czasu mieli problem z akceptacją jego osoby. Głównie Burn. Gazel uznał Grana za kogoś kompetentnego więc przestał tak bardzo najeżdżać na chłopaka tak jak to robił jego ognisty towarzysz.

- Moje gratulacje Hiroto.- zaczął przyjaźnie Suzuno i wyciągnął do niego dłoń.- Byliście świetni. Kiedy my odeszlśmy to śledziliśmy wasze ruchy. Brawo.

- Wiadomo, że my byśmy zrobili to lepiej ale cóż. Nie mieliśmy już więcej szans.- dodał Haruya krzyżując ręce.- Mimo, że za tobą nie przepadam to i tak gra była świetna.- widać było, że się zmusza do tych słów ale w gruncie rzeczy tak właśnie myślał. Skrycie podziwiał chłopaka ale zachował to tylko dla siebie. Na sam koniec podeszła do brata Hitomiko i mocno go przytuliła. Wiedziała jak bardzo chłopak przeżywa to co się działo ostatnimi czasy i była z niego bardzo dumna czego wcale nie ukrywała. Jednak kogoś brakowało. A dokładniej dwóch osób. Równie ważnych co cała reszta. Czerwonowłosy rozejrzał się po wszystkich i zwrócił do siostry.

- A gdzie jest Reina i Ruiji?- zebrani zmieszali się. Nikt nawet nie ośmielił się odpowiedzieć na to pytanie. Tylko czarnowłosa mogła coś na ten temat powiedzieć.

- Reina miała wypadek. Jest na trochę uziemiona. Ale nie przejmuj się, to nic poważnego. Najpewniej Ruiji jest z nią. Nie usłyszał, że wróciłeś i stąd to całe zamieszanie. Są tutaj.

- Mogę się z nimi zobaczyć?- poprosił Hiroto. Tęsknił za nimi bardzo. Za wszystkimi z resztą. Tak dawno ich nie widział. Od razu siostra zaprowadziła go do pokoju, w którym leżała niebieskowłosa a obok na krześle siedział nie kto inny jak Mido. Na widok przyjaciela natychmiast poderwał się z miejsca i rzucił chłopakowi na szyję.

- Wróciłeś! Mam tak dużo pytań do ciebie! Tak się cieszę, że udało się wam wygrać!

- Nam Mido. Ty też byłeś w Inazaumie Japan więc to również i twoja zasługa. Nie tylko drużyna wygrała ale i ludzi w nas wierzący i liczący na to, że odniesiemy sukces. Mój gol był od was wszystkich.- uściskał zielonowłosego, po czym wzrok przeniósł a dziewczynę siedzącą na łóżku. Nie wyglądała wcale źle. Jedyne co to miała na lewej ręce gips. Podszedł do niej bliżej i usiadł obok. Reina uśmiechnęła się do niego i rzuciła.

- Brawo Gran, nasz kapitan pokazał klasę.- od razu chłopakowi zrobiło się ciepło na serduszku. Nie wiedział ile znaczył dla swoich znajomych. Bał się, że jako Gran czyli kapitan Genesis straci wszystko. Musiał przecież reszcie rozkazywać a tu proszę. Wszyscy dalej go lubią i uznają za mistrza piłki nożnej. Uśmiechnął się i oparł rękę na łóżku. Z drugiej strony usadowił się Midorikawa.

- Powiesz mi jak to się stało, że miałaś wypadek?- poprosił po dłuższej chwili milczenia. Dziewczyna zaśmiała się i spojrzała na Ruiji'ego.

- Właściwie to przez głupią nieuwagę. Saginuma chciał zdawać na prawko no i przez przypadek...

- On cię tak urządził?

- Nie specjalnie. Stało się jak stało. Nie jestem na niego za to zła. Zdarza się. Trzy tygodnie w tym posiedzę i będzie dobrze.

- To będą najdłuższe trzy tygodnie w życiu...- mruknął Mido z uśmiechem.- Trzeba jej z wieloma rzeczami pomagać teraz więc bez nas się nie obejdzie.- Hiroto spojrzał na Reine i na jej gips. Zrobiło się mu jej żal, bo na prawdę ją lubił.

- Nie martw się.- zwrócił się do niej.- Ja będę ci pomagać. Od tego są przyjaciele. Oczywiście nie sam. Wszystkich zagonie do roboty.- ostrożne wyciągnął rękę i położył ją na ręce dziewczyny. Oczywiście tej zdrowej. Tej również zrobiło się ciepło na sercu. Dla niej przyjaciele byli całym życiem. Nikt z tu obecnych nie znał swoich rodziców toteż rodzinę zastąpili właśnie oni. Uśmiechnęła się i uścisnęła dłoń Hiroto.

- Dziękuję...

*******

Jak od teraz wyglądało życie dzieciaków w Słonecznym Ogrodzie? Hiroto zrobił cały harmonogram obowiązków, aby każdy w jakimś stopniu pomagał Reinie. Dziewczyna czasami czuła się osaczona. Normalnie zero prywatności. Ale w gruncie rzeczy wiedziała, że to dla jej dobra. Pozwala więc robić przyjaciołom to co do nich należy i nie protestowała.

Tej nocy ból ręki się nasilił. Niestety tak czasami bywa. Miała już dość leków przeciwbólowych, bo po nich robiło jej się nie dobrze na dodatek. Włączyła małą lampkę i usiadła na łóżku. Była godzina trzecia w nocy. Zastanawiała się co powinna zrobić. Nie chciała nikogo budzić specjalnie. Poprzedniego dnia grali mecz więc wszyscy będą bardzo zmęczeni. To bezsensu ich budzić o taką błahostkę. Jednak jej problem sam się rozwiązał. Niespodziewanie do pokoju wszedł Hiroto. Wyglądał jakby w ogóle nie spał. Był ubrany w fioletową koszule i białe spodnie. Na widok dziewczyny delikatnie się uśmiechnął.

- Nie możesz spać?- spytał podchodząc do niej. Ta pokręciła przecząco głową.

- Ręką mnie strasznie boli. A nie chce jechać na przeciwbólowych.- wyznała i gestem pokazała, aby chłopak koło niej usiadł. Faktem było, że od jakiegoś czasu mieli się ku sobie. Hiroto spędzał z nią wiele czasu co nie uszło uwadze innym. Często nawet zostawiali ich samych, aby mogli na spokojnie że sobą porozmawiać. I to dawało dobry efekt. Jednak żadne z nich nie umiało przyznać się do swoich uczuć. Starali się dalej traktować siebie jak przyjaciół ale było to dla nich wyzwanie.

- To nie wiem co ci poradzić. Wiesz, gips zdejmują ci za tydzień więc jeszcze trochę i koniec twoich męk.- odparł chłopak i usiadł obok dziewczyny. Spojrzał na jej zagipsowaną rękę i dodał.- Ale w sumie to porobiliśmy ci na nim ładne rysunki.

- Taaak. To fakt..- Reina spojrzała na Hiroto i nagle poczuła jak serce przyspiesza a w brzuchu pojawiły się motylki. Często tak miała gdy go widziała. Ale teraz? Teraz to wszystko było dwa razy silniejsze. Nie wiedziała co powinna z tym zrobić. Im dłużej ukrywa prawdę przed nim tym będzie gorzej z powiedzeniem mu o swoich uczuciach. A może wcale nie trzeba mu o nich mówić i wystarczy pokazać? Tak, to zdecydowanie lepszy pomysł. Tak więc zrobiła.- Hiroto....

- Tak?- spojrzeli sobie głęboko w oczy i nawet nie musieli nic mówić czy robić. Zobaczyli w oczach tej drugiej osoby miłość i to wzajemną. Długo nie zwlekali i wręcz rzucili się na siebie i złączyli swoje usta w niesamowicie namiętnym pocałunku. Odkleili się wreszcie od siebie i zetknęli czołami patrząc sobie dalej w oczka.- To było mega dziwne.- podsumował Hiroto i uśmiechnął się. Reina zrobiła to samo.

- To fakt... Ale w sumie tego chcieliśmy...

- I to bardzo... Nawet nie zdawałem sobie sprawy jak bardzo mi się podobasz..

- Ja tak samo.- naraz wybuchnęli śmiechem. Z jednej strony byli najszczęśliwsi na świecie a z drugiej wyszło to tak nagle jak grom z jasnego nieba. Ale warto było czekać.- Kocham Cię Hiroto...

- A ja Ciebie moja ty królowo...

*****

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro