Edgar x Reader
Rozdział dla: SweetPanda-chan
Mam nadzieję, że się spodoba :)
******
Reader uwielbiała reprezentacje Anglii. Zawsze starała się być na każdym ich meczu. I co ciekawe, zawsze na nich była. Nie przegapiła ani jednego. Skąd taka fascynacja skoro pochodzi z Japonii? Otóż w tejże drużynie grał jej ukochany... To znaczy, chłopak o pięknych niebieskich włosach, błękitno turkusowych oczach oraz nienagannych manierach. Tak, mowa jest tu o kapitanie Rycerzy Królowej- Edgarze Valtinas. To on zawładną sercem nastolatki i to już na dobre. Jednak była ona zbyt nieśmiała, aby po meczu podejść do faworyta i z nim porozmawiać. Inne fanki tak właśnie robiły. Ale nie ona. Zawsze taka była. Starała się nad sobą pracować by to zmienić jednak nie wychodziło jej to najlepiej. Bała się, że zanim zdobędzie pewność siebie, jej ukochany znajdzie już sobie inną i za pewne lepszą dziewczynę od niej. Te myśli napędzały ją do działania. Dlatego też pracowała bardzo ciężko. I w końcu to zaprocentowało....
Mecz reprezentacji Anglii i Australii zakończył się wygraną pierwszego zespołu. Wszyscy zawodnicy byli wręcz w szampańskim nastroju, łącznie z kapitanem. Szli właśnie do szatni gdy nagle zatrzymał ich czyjś głos z trybun.
- Przepraszam, ale czy mogłabym rozmawiać z waszym kapitanem?- rzuciła Reader do jakiegoś najbliższego chłopaka. Ten spojrzał na nią i uśmiechnął się.
- Pewnie, będzie czekał przed stadionem jak tylko ostudzi emocje!- odkrzyknął i dołączył do drużyny. Na policzkach Reader pojawiły się rumieńce. Zrobiła to, ona to zrobiła! Może to jest tylko sen? Nie, to się dzieje na prawdę. Spotka się wreszcie ze swoim faworytem twarzą w twarz i będzie mogła podzielić się przemyśleniami na temat jego gry. Zawsze tego pragnęła ale... Czy tak rzeczywiście będzie? A może chłopak tylko gra takiego wspaniałego? Co może pomyśleć o zwykłej dziewczynie z Japonii? To trochę ją martwiło ale tylko trochę. W końcu nie może dać po sobie poznać, że się boi. To jest światowy poziom i trzeba się z nim zmierzyć.
Tak jak powiedział tak się stało. Edgar czekał już na Reader w wyznaczonym miejscu czyli przed stadionem. Miał na sobie strój drużyny a włosy miał całkowicie rozpuszczone. Kątem oka dostrzegł zbliżającą się dziewczynę i z uśmiechem wyszedł jej na przeciw.
- Jestem zaszczycony.- zaczął bardzo oficjalnie.- Taka kobieta jak ty chciała się ze mną spotkać. Z jakiej to przyczyny, pani?- mówiąc to ujął delikatnie drobną rękę Reader i ucałował ją jak na dżentelmena przystało. Ta aż zarumieniła się czego nie potrafiła ukryć.
- Jaa... To znaczy...- plątał jej się język ze stresu.
- Nie musisz być taka oficjalna. Skąd pochodzisz?
- Z Japonii... Mam na imię Reader.
- Ach tak?- uśmiechnął się serdecznie.- To niesamowici ludzie. Trzeba to przyznać. Pewnie przyjechałaś obejrzeć i ich mecz, prawda?
- Właściwie to... Przyjechałam na wasz mecz..- przyznała Reader. Chłopak spojrzał na nią zaskoczony.
- Na nasz?
- Tak. Jestem waszą fanką. Jeżdżę za wami i jestem na każdym waszym meczu. Uwielbiam wasze taktyki i strzały hissatsu. A najbardziej twój...- Edgar przyjrzał się jej uważnie. Musiał przyznaćz że była jedną z ładniejszych dziewczyn jaką przyszło mu zobaczyć. Aż zaczął się dziwić, że taka nie ma faceta. Bo nie ma...tak?
- Fanka, tak? Jako że jedyna nie rzucasz się na mnie, nie całujesz jak opętana i nie rządasz nie wiadomo czego... W takim razie zapraszam cię na kolację. Potem pokaże ci moje ulubione miejsce na tej wyspie. Myślę, że ci się spodoba.- mówiąc to podał rękę Reader.- Jeśli pozwolisz to zaczepimy jeszcze o moją bazę. Chciałbym się jakoś przebrać. No wiesz, angielska duma.
- O.. oczywiście....
I tak też zrobili. Edgar zaprowadził Reader do swojej strefy i czym prędzej poszedł przebrać się i przygotować na taką okoliczność. Reader na poczekaniu skompletowała w najbliższym sklepie jakiś przyzwoity strój i tak już czekała na Edgara. Ten zjawił się szybciej niż mogłoby się wydawać. Miał na sobie biały smoking w którym wyglądał wręcz oszałamiająco. Nikt chyba z obecnych nie miał pojęcia skąd ich kapitan wytrzasnął tak wspaniały bukiet czerwonych róż i wręczył go płonącej już z wrażenia Reader. Za namową wzięła go pod rękę i tak udali się do restauracji.
*****
- Jakie to pyszne!- rzuciła Reader próbując po kolei dan, jakie zamówił dla niej Edgar. Chłopak nawet poza boiskiem był niesamowity i trzeba mu to przyznać. Jego zachowanie też było na wysokim poziomie podobnie jak jego gra. Dziewczyna była wręcz przeszczęśliwa. Mogła spełnić swoje małe marzenie. Ale nie sądziła, że będzie ono w taki sposób spełnione. Jest lepiej niż to sobie zaplanowała.
- Prawda? To mieszanka kuchni angielskiej i japońskiej. Uważam, że należy próbować wszystkiego. Jedni powiedzą ci, że nasza kuchnia jest słaba a inni że najlepsza. Trzeba się samemu przekonać i próbować. To najlepsza metoda. Na wszystko.- przyznał niebieskowłosy uśmiechając się do Reader.- Jesteś na prawdę ładna. Powiedz, dlaczego przyszłaś na mecz sama?- to wprost pytanie zaskoczyło dziewczynę. Nie spodziewała się czegoś podobnego. Jednak zaraz się pozbierała i odparła.
- Moi znajomi nie przepadają za piłką nożną. Dlatego jeżdżę sama na mecze. Ale można tu poznać niesamowitych ludzi. Kibice są różni, prawda?
- Tak. To prawda. Czasami są normalni a czasami... No cóż zrobisz. Tak to już jest. Może jeszcze dokładki?
- Tak, poproszę.
Po wystawnej kolacji, Edgar zabrał Reader nad morze. Nie mieli jakoś bardzo daleko ale na pewno dalej niż Inazuma Japan. Blady blask księżyca odbijał się w lekko wzburzonej tafli morza. Nie było wcale zimno. Na niebie nie było widać ani jednej chmurki. Za to migotały na nim tysiące gwiazd. Edgar i Reader usiedli na jeszcze ciepłym piasku i spoglądali w niebo. Bardziej romantycznej randki nie dałoby się tak po prostu zaaranżować. To była wyjątkowa chwila dla Reader i wcale się z tym nie kryła. Spojrzała ukradkiem na Edgara i uśmiechnęła się. Była tak szczęśliwa jak nigdy dotąd.
- Dziękuję...- wyszeptała gdy tylko zebrała w sobie na tyle odwagi. Niebieskowłosy spojrzał na Reader i odwzajemnił uśmiech. Dopiero teraz zauważyła jak białe ma ząbki.
- Za co?- spytał nie bardzo wiedząc o co chodzi Reader.
- Za dzisiejszy wieczór. Nigdy nie myślałam, że moje marzenia się kiedyś spełnia. I nawet tak szybko. Odkąd zobaczyłam wasz mecz w telewizji, gdy byłam u mojej cioci w Anglii to byłam tak podekscytowana, że nie mogłam spać. Wtedy ciocia załatwiła mi jakimś cudem bilety na wasz mecz i od tego czasu kocham piłkę nożną... I was oczywiście. Jesteście niesamowici. Podobnie jak Inazuma Japan.- tu dziewczyna zawiesiła głos. Zrobiło się jej nagle głupio mimo, że przecież nic złego nie powiedziała. Chłopak był nieskazitelny i wspaniały. Dlaczego miałby się zadawać ze zwykłą dziewczyną? Ale on właśnie się zadawał. Spojrzał na Reader i odgarnął jej włosy z twarzy, które niespodziewanie zjechały i zasłoniły piękne oblicze dziewczyny.
- Już dawno nie spędziłem równie mile czasu. Zawsze musiałem uciekać przed fankami. To jakaś zgroza. A teraz, mogę zachowywać się normalnie przy tobie. Tak jak na codzień to robię. To ja powinienem ci dziękować. Czyli jeszcze są osoby, które potrafią zachowywać się normalnie i nie piszczeć na widok idoli...- spojrzeli sobie w oczy i od razu poczuli to "coś". Ciężko to wyjaśnić. Po prostu poczuli do siebie coś co zupełnie zmieniło ich spojrzenie na świat. Znali się bardzo krótko a mimo to... To było to. Od razu zaiskrzyło o czym oboje wiedzieli. Uśmiechnęli się do siebie, po czym Edgar pomógł wstać Reader i podobnie jak na przywitanie ucałował jej dłoń.- Co powiesz, żeby jutro to powtórzyć, Madame?
- Z wielką przyjemnością...
Gdy tylko Edgar odprowadził do domu Reader, zatrzymał się jeszcze przed jej domem i patrząc dziewczynie prosto w oczy, złożył delikatny pocałunek na jej policzku. Przytulił mocno dziewczynę i z obietnicą, że jutro po nią przyjdzie, opuścił jej posiadłość.
- To był najlepszy dzień mojego życia.....
*****
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro