Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Celia x Caleb cz. II

IEKeshi specjalnie druga część dla Ciebie :)

******

Po jakiś cudacznych kombinacjach alpejskich wreszcie udało się Sharpowi wydostać z potrzesku. Wyszedł z łazienki ale nikt już na niego nie czekał. Rozejrzał się jeszcze po okolicy ale gdy stwierdził, że to było celowe działanie westchnął i ruszył w kierunku domu. Był wściekły na Caleba i wcale nie miał zamiaru tego ukrywać. Szedł nadęty jak indyk przez ulice a jego myśli zwrócone były w stronę siostry i jej cudacznego chłopaka. Musiał coś zrobić, aby ich od siebie oddalić. Nigdy w życiu nie zgodziłby się na taki związek. Każdy ale nie Caleb. W pewnym momencie, gdy tak szedł do domu zobaczył szatyna, który wyglądał na nieobecnego. Coś w nim pękło. Jude ruszył w stronę chłopaka i po chwili złapał go za kołnierz mundurka i nieznacznie podnosił go do góry. Ten trochę zaskoczony spojrzał na Sharpa ale nie uśmiechnął się jakby można się było spodziewać.

- Widziałeś gdzieś Celię?- spytał chłopak patrząc na Sharpa lekko zaniepokojony.

- Zgubiłeś moją siostrę?!- wrzasnął wrogowi w twarz strateg.- Ja wiedziałem, że ty się nienadajesz do tego, po prostu wiedziałem!

- Co? Nie, nie zgubiłem jej baranie. Przyszła jakaś jej koleżanka ze szkoły i gdzieś poszły. A ja sterczeć tu jak debil.

- W istocie nim jesteś.- mruknął Sharp lekko się uśmiechając.

- Ha, ha. Bardzo śmieszne. Ale ja na poważnie mówię Jude. One się rozpłynęły w powietrzu. Miały iść coś zobaczyć w sklepie z ciuchami ale ich tam nie ma. Pytałem po ludziach w okolicy ale nikt jej nie widział.- wyznał chłopak nerwowo rozglądając się po ulicy.

- Czyli ją zgubiłeś.- podsumował bez zastanowienia strateg krzyżując ręce.- Dobra, nie ważne. Musimy jej poszukać w takim razie.

- Ale że razem?- zdziwił się Stonewall. Nie bardzo mu się widziało. Dopiero co zamknął Jude'a w kiblu a teraz ma się z nim zjednoczyć by znaleźć ukochaną? Dobra, z jednej strony miało to sens. Chciał najbardziej na świecie odnaleźć Celie i upewnić się, że nic się jej nie stało. Nie miał niestety za dużego wyboru więc przystał na propozycje.- Eh, dobra niech ci będzie. Ale nie obiecuję, że będę się do ciebie dobrze odnosił.- rzucił i ruszył przed siebie. Za chwilę Sharp zrównał z nim krok i teraz razem rozglądali się za zgubą. Przeszli chyba już całe miasto i dalej ani śladu siostry i ukochanej. Poważnie zaczęli się zastanawiać nad jakimś porwaniem. Zmordowani i wykończeni usiedli w parku na ławce zastanawiając się co teraz powinni zrobić. Było prawie 30° upału i odechciewało się absolutnie wszystkiego.

- To co teraz?- spytał Sharp ocierając pot z czoła. Nagle poczuł jak ktoś opiera się o jego kolana. Spojrzał w dół i aż chciał trzasnąć Caleba w twarz. Chłopak rozwalił się na całej ławce, a że nie miał gdzie położyć głowy to uznał, że odpowiednie będą kolana stratega. Ten jednak myślał inaczej.- Co ty robisz jeśli mogę wiedzieć?

- Nie widać? Odpoczywam. Przez te gogle pogarsza ci się wzrok.- mruknął szatyn i uśmiechnął się.- Daj żyć, jest gorąco jak w piekle i nie mam siły się ruszyć...

- Przyzwyczajaj się do takiego skwaru. Tam gdzie trafisz właśnie tak będzie.- warknął brązowowłosy ale również był zmęczony i nie miał siły szarpać się z szatynem. Siedzieli tak dobre 15 minut gdy nagle z krzaków wyłoniła się znajoma postać w towarzystwie Celi. Chłopaki natychmiast się ożywili i skoczyli na równe nogi. Osoba, która przyprowadziła Celię był Sail Bluesa z liceum Shuriken. Trzymał dziewczynę pod rękę jak prawdziwy porywacz.

- No cześć chłopaki.- zaczął zgrywuśnym tonem.- Wydaje mi się, że mam coś waszego.

- Oddawaj ją!- wrzasnął Jude ruszając w stronę napastnika. Zatrzymał go jednak Caleb kładąc mu rękę na ramieniu.

- Uspokój się, darcie się jak stare prześcieradło nie ma sensu.- mruknął szatyn i zwrócił się do kapitana Shuriken.- Czego chcesz?

- Czego chce? Moja siostra nie jest towarem do handlowania..- Sharp chciał coś więcej powiedzieć ale Stonewall zatkał mu dziub ręką.

- Skoro ją do nas przyprowadziłeś to pewnie chcesz czegoś w zamian nie?

- Nie, tak na prawdę przyszedłem obwieścić, że ona jest moja.- w tym momencie jak i Caleb jak i Jude poczuli jak wzbiera w nich przeogromna złość. Teraz to jedyne co chcieli to krzywdy różowowłosego. W tym jednym chociaż się zgadzali. Celia natomiast bardzo bacznie przyglądała się ich zachowaniu. Cofnęła się do tyłu kiedy Sail dał jej odpowiedni znak.

- W takim razie my ją odbierzemy.- rzucił zawadiacko Caleb, po czym zwrócił się do Sharpa- Wiem, że jesteśmy wrogami i nienawidzisz mnie z całego serca tak jak ja ciebie.

- Piękne wyznanie...- mruknęła do siebie Celia nie ukrywając rozczarowania swoim chłopakiem.

- Ale w tym momencie chodzi o osobę, którą obaj kochamy. Twoja siostra, moja dziewczyna. Możemy chodź raz zapomnieć o urazach i połączmy nasze siły. Tu chodzi o Celię Jude!- słowa szatyna podziałały. Sharp musiał przyznać ,że Stonewall mówił prawdę. Kocha siostrę i nie pozwoli jej skrzywdzić. Spojrzał na wspólnika porozumiewawczo i przygotował się mentalnie do strzału. Caleb w tym czasie rozejrzał się po okolicy szukając czegoś co nadawałoby się do strzału dość precyzyjnego. Nic mu nie przyszło do głowy to wykopał w powietrze starą ławeczkę, która już dogorywała i strzelił nią w kierunku Sharpa.- Podanie!- strateg zrozumiał o co chodzi i odebrał siedzisko dając czas Calebowi do dojścia do niego. Gdy to się stało razem kopnęli ławkę w kierunku Saila krzycząc przy tym rozbawieni sytuacją- Królewska ławka numer 1!!!- Bluesa widząc przerażający widok płonącej ławki przeżegnał się i jęknął.

- A trzeba było zostać na tej bramce....- całe szczęście ławka spudłowała i wylądowała gdzieś za chłopakiem. Ten ledwo trzymał się na nogach ze strachu.- Nowa technika opatentowana...- zaraz po tym zemdlał.

Jude i Caleb przybili sobie piątkę mimo, że z początku wahali się. Celia natychmiast do nich podbiegła i obu na raz przytuliła.

- Jestem z was dumna, nareszcie się dogadali się. Królewska ławka była bardzo ciekawym połączeniem.- mówiąc to pocałowała ich w policzki. Teraz coś do chłopaków dotarło.

- Zaraz, to ty nas testowałaś?!- krzyknęli wkurzeni do granic możliwości.

- No pewnie, że tak. Sail zgodził się udawać porywacza. Chciałam, żebyście się dogadali ze sobą. Chociaż na tyle by się nie pozabijać.- chłopaki spojrzeli po sobie i odpuścili. W gruncie rzeczy to ich nienawiść do siebie troszkę spadła.- To jak, wracamy do domu?- spytała ciemnowłosa biorąc ich pod ręce. Jude i Caleb skinęły głowami ale rzucili jeszcze okiem na biedną przynętę w postaci Saila.

- Coś z nim robimy?- spytał Sharp krzyżując ręce.

- Zakopiemy w ogródku i posadzimy kaktusa.- zaproponował Caleb.

- Zidiociałeś?

- Wcale nie Jude. Od teraz on jest moim wrogiem numer jeden.

- A ja?

- Ty możesz być wrogiem numer 2, pasuje ci?

- Ależ ty kochany.

- Ja to facetów nie zrozumiem.- rzuciła Celia i pociągnęła ich w stronę domu zostawiając Saila samego. I tak obudził się parę chwil po tym jak odeszli i wrócił do siebie dziękując niebiosom, że Caleb i Jude spudłowali strzałem z ławki.

*******

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro