Burn x Gazel
Rozdział realizowany dla: --Severus_Snape--
Mam nadzieję, że się spodoba. Nie dałeś żadnych wskazówek więc zrobiłam tak jak uważałam za stosowne ;)
*******
Co by się stało gdyby dwaj najlepsi przyjaciele o przeciwstawnych charakterach zakochali się w sobie? Brzmi jak dobry scenariusz do yaoi, prawda? Ale czasami właśnie tak może się zdarzyć. W przypadku Gazela i Burna to właśnie się stało. Nie było to w żaden sposób wymuszone. Wyszło samo z siebie jak wiele związków w tych czasach. Jako że nie było już wolnych pokoi, ci dwaj musieli zająć jeden wspólny co z początku bardzo im się nie podobało. Byli przyzwyczajeni do nieco większych metraży więc dzielenie się pokojem z drugą osobą było uciążliwe.
Już po powrocie z treningu zaczynał się jeden wielki spór o to kto pójdzie pierwszy do łazienki. Słyszała to chyba całą Akademia i nic w tym dziwnego, bo obaj mają dość silne głosy. Tym razem kłótnia rozgorzała na dobre.
- Gazel, zapomnij że cię puszczę pierwszego do łazienki!- warczał Haruya gestykulując na wszystkie strony świata, aby tylko nie wpuścić kolegi do pomieszczenia.
- Zdurniałeś? Nie wejdę po tobie. Leci taki wrzątek z kranu, że nie da się umyć normalnie.- odgryzł się koledze białowłosy chcąc go za wszelką cenę wyminąć. Jednak Burn nie był taki znowu głupi na jakiego czasami wygląda. Skutecznie blokował współlokatora nie dając mu wejść do łazienki.- O co ci chodzi? Z czym masz problem? Wiesz dobrze kiedy kończę trening. Nie możesz wcześniej zejść z boiska?
- Tak się składa śnieżynko, że nie. Tak samo jak ty ciężko trenuję i należy mi się coś od życia.
- Nie wątpię, ale na prawdę pięć minut cię nie zbawi.
- Ciebie też.
- Jesteś wkurzający.
- I vice versa.- na tym zakończyła się absurdalna wymiana zdań. Gazel machnął na to tylko ręką i poszedł położyć się na łóżko. Haruya zrobił triumfalną minę, po czym zebrał potrzebne rzeczy i poczłapał do łazienki. Gazel w tym czasie ogarniał swoje rzeczy. Niestety większość z nich była przysypana ciuchami Burna co bardzo mu utrudniało życie. Wkurzony przełożył je na łóżko kolegi i wkurzony podszedł do drzwi łazienki.
- Szanowny kolego, dlaczego rzucasz swoje rzeczy na moje?- z głębi pomieszczenia rozległy się jakieś piski a po chwili dało się usłyszeć znajomy głos.
- Pewnie się pomyliłem. Ale co to za różnica czyje to.- Fuusuke westchnął.
- To na przyszłość się nie myl. Jeszcze zamiast własnego stroju założysz mój.
- Swoją droga to pożyczyłem twoja pidżamę.- oznajmił dumny Burn włączając prysznic. Kapitan Daimond Dust na te wieść zacisnął pięści i nie zważając na nic wbił koledze do łazienki.
- Haruya, ja cię utopie w tym prysznicu. Dlaczego robisz wszystko na opak?- w tym momencie do niego dotarło co zrobił i zakrył odruchowo oczy.- O Jezu...
- A tobie co?- czerwonowłosy odwrócił się do kolegi przodem. Naturalnie będąc pod prysznicem nic na sobie nie miał. Zmierzył go wzrokiem i westchnął.- A w czym ja się różnie od ciebie?
- Wszystkim. Oddaj mi moją pidżamę.- poprosił grzecznie Gazel wyciągając ostrożnie dłoń.- Chce już wyjść. Gorąco tu jak nie wiem gdzie.- Burn wyszedł spod prysznica i zawinął się w ręcznik. Podszedł do kaloryfera i ściągnął z niego nagrzaną pidżamę.
- Masz i nie marudź.- mruknął podając koledze jego własność. Ten wyrwał mu ubranie z rąk i natychmiast skierował się do wyjścia.- No tak, i co potem. Mam wyjść w ręczniku jak baran? Jeszcze ktoś mam się zwali na głowę z drużyny i dopiero będzie wesoło.- Fuusuke nic nie odpowiedział. Wyszedł z łazienki i wydawać się mogło, że już nie wróci. Zaraz jednak otworzyły się drzwi a chłopak podał koledze jego pidżamę.- O, dzięki.
******
Parę chwil później obaj byli odświerzeni i gotowi do spania. Jednak ani jeden ani drugi nie myślał o odpoczynku. Gazel opracowywał nowe techniki strzału dla swojej drużyny natomiast Haruya skutecznie mu to utrudniał. Podbijał sobie piłkę łażąc przy tym po całym pokoju. Kilkakrotnie zachaczył się o kolegę. W końcu ten nie wytrzymał.
- Haruya, ja cię normalnie przez okno wyrzucę. Jestem spokojny ale wszystko ma swoje granice a ty już je przeszedłeś na 10 różnych sposobów.- warknął Suzuno odwracając się do kolegi. Ten nagle odrzucił piłkę i podszedł do białowłosego. Uklęknął przed nim i z zawadiackim uśmiechem rzucił.
- A co, nie podoba ci się to? Przecież się przyjaźnimy.
- Tak ale to nie oznacza, że możesz robić co chcesz i będzie to bez konsekwencji.- mruknął niezadowolony Gazel.- Poza tym co ty wyrabiasz?
- Ćwiczę sobie. Na treningu nie ma czasu, żeby coś samemu poćwiczyć. Chcesz się przyłączyć?
- Nie, dzięki. Mam teraz inne rzeczy do roboty.
- Pff, jakie? Ty nic innego poza opracowywaniem technik nie robisz. A dobrze wiem jak na mnie patrzysz na naszych treningach.- rzucił szyderczo czerwonowłosy i skrzyżował ręce. Suzuno natychmiast spojrzał z nienawiścią na kolegę. Tego już było za wiele.
- Że co? Jak ja niby na ciebie patrzę? Analizuje twoje ruchy. A ty coś sobie uroiłeś.- odpowiedział białowłosy i wstał z miejsca z zamiarem uduszenia współlokatora- Nie rób ze mnie debila, co?
- Od razu debila. To że mnie lubisz nie oznacza, że jesteś debilem. Bez przesady. Ale możemy się założyć. Albo inaczej, zróbmy mały test.- Nagumo już się cieszył na samą myśl, że tym samym zniszczy jakieś przekonania przyjaciela. Gazel znał możliwości tego nieokrzesańca więc obawiał się najgorszego.
- Dobra, jaki test? Byle szybko, bo mam co robić.
- Tak, tak. Jeśli ci się nie podobam i kompletnie nic do mnie nie czujesz to nie będzie ci przeszkadzało mnie pocałować i przytulić, nie?- Suzuno od razu zamarł. No wszystkiego mógł się spodziewać ale to już przechodziło ludzkie pojęcie. Jednak z drugiej strony... To miał świadomość, że nie przyjdzie mu tak to łatwo, bo faktycznie coś czuł do kapitana Prominence. Starannie to przez cały czas ukrywał. Tak samo wejście do łazienki kiedy to Haruya się kąpał przyszło mu bardzo łatwo. Ale z drugiej strony to nie chciał o tym nikomu mówić a tym bardziej pokazywać. A teraz ten cholerny Burn zagonił go w kozi róg. Jeśli wykona test bez mrugnięcia oka zaprzepaści taką szansę ale z drugiej strony nie był pewny czy tego chce. Jednak zawsze warto zaryzykować. Nie poruszył się ani o milimetr a wzrok wbił w podłogę. Miał nadzieję, że Nagumo potraktuje to, że nie chce brać w tym udziału jednak reakcja czerwonowłosego była zupełnie inna. Złapał Suzuno za ręce i przysunął do siebie tak, że ich ciała się ze sobą zetknęły. Patrzyli teraz sobie głęboko w oczy i zastanawiali się czy to co robią nie jest jednak lekką przesadą. Nagumo uznał, że nie więc ujął twarz białowłosego i przysunął ją do swojej tak, że ich usta złączyły się w dość spontanicznym pocałunku. Nie trwało to długo, może parę minut aż wreszcie odkleili się od siebie. Fuusuke jakby z automatu cofnął się i odwrócił tyłem do Burna. Ten nie miał pojęcia o co może chodzić. Może coś zrobił źle? Ale wydawało mu się , że i Suzuno tego chciał. Wcale się przed tym nie bronił. Wręcz dał mu na to przyzwolenie.
- Ej, Gazel wszystko w porządku?- spytał nieśmiało ognistowłosy. To nie był dla niego normalny ton. Zawsze był dość szorstki i niemiły a teraz jakby ten pocałunek coś zmienił w jego nastawieniu. Podszedł do Suzuno i szepnął mi do ucha.- Przepraszam jeśli to co zrobiłem... Jeśli tego nie chciałeś...
- Zamknij się...
- Co?
- Chcę więcej...
******
Przepraszam, że tak długo ale wiele się działo. Wow, poszukałam tutaj na maksa. Wybitna może nie jestem w yaoi ale staram się jak mogę! :)
Następny rozdział: Hiroto x Midorikawa
Dalej: Axel x Shawn
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro