Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Shindou x Kirino

Rozdział dla: SaraWrzos
Mam nadzieję, że się spodoba :)

*****

Jakim cudem Kirino zakochał się w Shindou? A na dodatek ze wzajemnością? No cóź, to była dość dziwna i... Hm, niecodzienna sytuacja, której żaden z chłopaków sie nie spodziewał. Co sie takiego stało? Z pozoru niewinna gra w butelke przyniosła wiele ofiar. Oczywiście mam tu na myśli ofiary żartów. Cała drużyna postanowiła zanocować w szkole i nieco sie odstresować po ciężkich tygodniach pracy. To był idealny czas na zacieśnienie i tak już mocnych więźi w grupie.

Oczywiście zawsze znajdzie sie cudak, który wymyśli coś niecodziennego. W tym przypadku był to Kariya. Rzucił pomysł gry w butelkę, na którą prawie wszyscy sie zgodzili. Oczywiście Tsurugi wykręcił się od tej szczeniackiej zabawy i obserwował wszystko z boku. Miał co do tego złe przeczucia. Nishiki i Karyia mieli najwiękrzą uciechę. Byli bardzo złośliwi i ich wyzwania czy pytania były niesamowicie wredne. Shinsuke miał skakać jak kangur przrz 10 minut, Kurama i Hikaru mieli zrobić jakiś pokaz akrobatyki... No różne takie. Padło w końcu na Tenme. Chłopak bał sie niasamowicie. Wyzwania stawały sie coraz gorsze ale pytania to istny horror. Wolał już coś wykonać i mieć to z głowy niż silić się na kłamstwa. Czekał więc na wyrok. Tym razem wymyślał Kariya.

- No dobra. Czego jeszcze nie było...- mruknął niebieskowłosy i rozejrzał sie po pomieszczeniu i zaraz go olśniło.- Mam! Tenma, masz pocałować Tsurugiego.

- Że co?- kapitan przeraził się i spojrzał w kierunku mrocznego napastnika. Ten chyba nawet tego nie usłyszał. Był zajęty rozmową z Sangoku i mało go obchodziło co działo sie na polu bitwy.- Musze?- jęknął Matsukaze. Karyia był bezwzględny.

- Owszem. No chyba że jesteś kurczakiem i tchórzysz.

- Nie no nie... Ale co ja mam mu powiedzieć?

- A to już nie moja sprawa. No idź.

Tak więc biedny kapitan podszedł do przyjaciela i pocągnął go za rękaw bluzy. Tsurugi spojrzał na niego i westchnął.

- O co chodzi Tenma?

- Bo ja... To znaczy Kariya...

- Dobry Boże... Co on znów za głupote wymyślił? Jakie wyzwanie?

- No... Mam Cie... Pocałować.

- Słucham?! Kariya, czy ja mam ci obić faciate? Przemblować ją tak, że nikt cie nie pozna? Co za żmija z niego...

- Tak ale.... Wyzwanie to wyzwanie. Musze je spełnić.- ciągnął dalej Tenma czym zdenerwował Tsurugiego.

- Idiota. Nie zrobie tego. Najwyżej odpadniesz. Co za różnica.

- Ale prosze... Raz no... Tsurugi...

- Tanma do chlery jasnej. Nie będę sie zniżał do takiego poziomu no. Zachowuj sie no. Nie musisz sie na to godzić, wiesz o tym, prawda?- spojrzał na chłopaka. Ten wydawał się być zawiedziony. Może nie tym, że Tsurugi sie nie zgodził ale bardziej o to, że odpadnie z gry. Ciemnowłosy westchnął i skrzyżował ręce.- Dobra zgoda niech będzie. Miejmy to z głowy.- mówiąc to nachylił się nad przyjacielem i zamknął oczy. Tenma w pierwszej chwili był zaskoczony ale zaraz złączył ich usta w krótkim pocałunku. Odsunęli sie od siebie. Na ich policzkach wypłynęły delikatne rumieńce.

- No i brawo, zaliczone!- zaśmiał się Karyia klaszcząc w dłonie.- To jedziemy dalej.

- Ja juź chyba nie dam rady.- mruknął Kirino i odsunął się od zebranych. Bał się, że i on dostanie podobne zadanie. Nie chciał, żeby trafiło na Shindou. Od dawna już coś do niego czuł ale nie chciał, aby świat sie o tym dowiedział. Poza tym co na to wszystko Shindou? Raczej nie będzie zachwycony. Dla niego to będzie co najmniej dziwne. Już chciał wstać jednak jego przyjaciel go zatrzymał.

- Kirino, no co ty. To zabawa. Nikt nie bierze tego na poważnie. Spójrz na Tsurugiego i Tenme. Nic im nie jest.- różowowłosy spojrzał na wymienionych chłopaków i od razu zrobił smutną podkówkę. Obaj byli zmieszani i wyglądali jakby najchętniej zapadliby się pod ziemię.

- Tak, z pewnością to dobra zabawa ale... Ja jednak rezygnuje...- w tym momencie padło właśnie na Kirino. Chłopak przez chwile nie ogarniał co się właściwie dzieje.

Spojrzał na Kariye i przełknął głośno ślinę.


- O, a kogo my tu mamy. Kirino. Padło teraz na ciebie. Cudownie. Dla Ciebie też mam wyzwanie i jest nim...


- Nie, nie mogę tego zrobić!- wydarł się różowowłosy.- Nie moge czegoś takiego robić. To wbrew zasadom. Przepraszam, ale ja wracam do domu.- mówiąc to zerwał się na równe nogi i wybiegł z sali. Zaraz jednak dołączył do niego Shindou. Zupełnie nie rozumiał zachowania przyjaciela. Nigdy taki przecież nie był.


Znalazł go siedzącego na parapecie przy oknie. Z zewnątrz do korytarza wlewał się blady blask księżyca. Kirino siedział skulony i patrzył w satelitę ziemksą. Nie zauważył nawet przyjścia przyjaciela. Shindou usiadł na przeciwko niego i również zwrócił swoje oczy w kierunku białego olbrzyma. Bał się spłoszyć różowowłosego więc nie on zaczął rozmowę.


- Pewnie wszyscy uważają mnie za debila, prawda? Sam nie chciałem w to grać. Bałem sie, że do tego dojdzie. Tenma i Tsurugi też nie za dobrze sie z tym czują. A ja nie chciałem, żeby to sie skończyło ze mną i z tobą...


- Ze mną?


- Kariya wybiera z osób, które sie lubią. Więc nic dziwnego jakby wybrał nas...


- A przeszkadza ci to?


- Tak, bo to przestawia całkowicie myślenie o przyjacuelu. I potem samemu sie nie wie w jakiej relacji sie jest.- wyznał i westchnął.- Dlatego nie chciałem...


- Nie przejmuj sie. Dobrze zrobiłeś. Ale musimy już wracać. Jeszcze zaczną nas szukać i dopiero sie zacznie.- Shindou zbyt dobrze znał Kirino. Wiedział co tak na prawdę leżało mu na sercu. Uśmiechnął się i złożył delikatny pocałunek na ustach różowowłosego, który natychmiast zesztywniał z wrażenia.- Jak będziesz chciał wrócić, czekamy na ciebie.


- Ale...Shindou, czemu ty to...


- Miałeś racje. Ta gra zmienia ludziom pogląd na świat i przyjaciół.


- Ale ty w nią nie grałeś...

- Nie, ale zobaczyłem coś, czego wcześniej nie widziałem. Ciebie Kirino. I ta gra zmieniła to w jaki sposób cie postrzegam.

******


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro