6 - Propozycja
Gdy wychodziłyśmy ktoś chwycił mnie za rękę. Odwróciłam się i napotkałam granatowe tęczówki.
- O jejciu, Aomine nie strasz - powiedziałam
- Queen, Court poczekajcie chwilkę - poprosił, oczywiście Rikki wyszczerzyła się i zanim coś powiedziałam odpowiedziała
- Chętnie
- Super zaraz przyjdziemy - powiedział z uśmiechem i znikną
Spojrzałam na przyjaciółkę z ukosa.
- No co? Będzie fajnie - powiedziała ciągnąc mnie do środka
Uśmiechnęłam się i poszłam za nią. Po chwili do sali weszła cała tęcza. Podbiegła do nich jakaś różowo włosa dziewczyna.
- To Momoi ich menadżerka - szepnęła mi Rikki
Kiwnęłam głową i jeszcze raz spojrzałam na nich.
- Pasuje do nich idealnie - powiedziałam powstrzymując się od wybuchu śmiechem
- O co ci chodzi? - spytała moja przyjaciółka
- Pokolenie Tęczy - odpowiedziałam, a ona wybuchła śmiechem, ja ledwo wytrzymałam
Cała siódemka podeszła do nas.
- Z czego się tak śmiejecie? - spytał Kise
- Z niczego - odpowiedziałam i uspokoiłam się - A coś chcieliście? - spytałam w ich stronę
- Chciałbym z tobą porozmawiać - odezwał się Akashi
- A może najpierw przedstawisz swojego szóstego zawodnika - zaproponowałam spoglądając na Kuroko
- A więc jednak go zauważyłaś. Niewielu go dostrzega - odparł czerwonowłosy
- Kuroko Tetsuya - powiedział chłopak podając rękę, uścisnęłam ją
- Queen Lucy, miło mi - przedstawiłam się - Masz niesamowity talent,Misdirection prawda? - spytałam, a chłopak kiwną głową
- To możemy już porozmawiać? - spytał zniecierpliwiony czerwonowłosy
- Tak, już, już - wstałam i poszłam za Akashim
Spojrzałam na moją przyjaciółkę. Jak zawsze w swoim żywiole. Jej rozmowy nie mają końca.
- Chciałeś czegoś? - spytałam chłopaka, gdy znaleźliśmy się na drugim końcu sali
- Tak. Chciałbym abyś dołączyła do tego klubu koszykówki. Jest dozwolone mieć dziewczyny w drużynie - powiedział, a ja myślałam, że się przesłyszałam
Dołączyć? Ja? O nie.
- Dzięki za propozycję, ale odmawiam. Nigdy nie chodziłam do żadnego klubu i nie mam zamiaru - powiedziałam i już chciałam iść, ale Akashi złapał mnie za rękę
Spojrzałam w jego oczy i przeraziłam się. Niby były takie jak zwykle, ale coś w nich nie pasowało. Zupełnie jakby inna osoba. Widziałam w nich bezwzględność i nieugięcie, jeszcze większe niż gdy odmówiłam zagrania w meczu jeden na jeden.
- Ja cię nie pytałem o zgodę - powiedział i spojrzał mi prosto w oczy
- A ja informuje cię, że nie będę i już - powiedziałam pewnie i spróbowałam wyrwać rękę
Niestety bezskutecznie.
- Rikki wracamy - powiedziałam w jej stronę i wyrwałam rękę z uścisku
- Masz przyjść - powiedział surowo
- Nie licz na to - powiedziałam i ruszyłam do przyjaciółki
Wszyscy stali nie wiedząc o co chodzi.
- Idziemy, mam dość - powiedziałam niezadowolona
- Okej, do zobaczenia - pomachała im i ruszyłyśmy do wyjścia
- Stój - powiedział Akashi, a moje nogi już mnie nie słuchały, po prostu stanęły w bezruchu
- Czego znowu? - spytałam zła i obróciłam się
- Mam propozycję - powiedział z uśmieszkiem
- Jaką?
- Zagrasz z Aomine jeden na jednego. Jeśli wygrasz zostawię cie w spokoju - zaczął
- A jeśli nie?
- Przystaniesz na moją propozycję - uśmiechną się wkurzając mnie
Nie wieżę, że to mówię, ale...
- Niech będzie - powiedziałam i posłałam mu zabójcze spojrzenie - Rikki choć. Idę się przebrać, a ty musisz mi opowiedzieć o przeciwniku
- Nie ona zostaje. Zobaczymy jak sobie poradzisz bez niej - powiedział z tym swoim uśmieszkiem
Prychnęłam.
- Czemu? Przecież to tylko niegroźne informację. Sami słyszeliście, kiedy mówiła o Kise. Głupoty nie związane z koszykówką - powiedziałam drwiąco
- Nie wiem jak ty to robisz, ale wykorzystujesz te informację - powiedział
Skierowałam swoje kroki w stronę szatni. Gdy zamknęłam drzwi opadłam. Co ja narobiłam? Uderzył w czuły punkt. Nie mam informacji. Przebrałam się i ruszyłam w stronę sali. Muszę sobie jakoś poradzić bez nich.
- Gracie do pięciu koszy. Momoi będziesz sędzią - rozkazał, a dziewczyna kiwnęła głową
Rozpoczęliśmy. Pierwsza zdobyłam piłkę i trafiłam rzut za trzy. Udało mi się na tyle szybko, by nawet nie zareagował. Zabrzmiał gwizdek.
- Nie można tak - powiedziała Momoi
- W koszykówce ulicznej można - powiedziałam kpiąco - Nikt nie mówił, że gramy klubową - zadrwiłam
- Niech będzie - odparł Akashi
Mecz ciągną się dalej. Każdy punkt był na wagę złota. Nim się go zdobyło biegaliśmy po całym boisku. Mecz trwał bardzo długo, aż doszliśmy do wyniku 4-4. Ostatni kosz. Niestety zaczyna Aomine.
Zaszarżował. Ten kosz trwał najdłużej. W końcu mój przeciwnik dostał się do kosza. Skoczyłam za nim i już miałam go zablokować. Nie udało mi się. Właśnie toczyłam walkę. Jego ręka pchała do kosza, a moja za niego. Niestety. Nie jestem silna. Przegrałam. Upadłam na ziemię, a piłka trafiła do kosza. Dyszałam ciężko, tak samo jak Aomine.
- Koniec, 5-4 dla Aomine - ogłosiła Momoi, a ja wstałam i starłam pot z czoła
Nie byłam już zmęczona, w porównaniu do mojego przeciwnika. Ruszyłam do szatni. Ale coś mnie zatrzymało, a raczej ktoś. Odwróciłam się.
- Spokojnie dotrzymam umowy - powiedziałam do Akashi'ego
- Nie o to chodzi, już wiem po co ci informację od Court - powiedział pewnie
- Niby do czego? - spytałam stając przed nim wyprostowana
- W tym meczu nie użyłaś ani razu sztuki iluzji, ponieważ nie miałaś informacji o przeciwniku - powiedział, a ja zrobiłam wielkie oczy
Zgadł. Udało mu się.
- Zgadłeś, gratulacje - powiedziałam i wyrwałam rękę z uścisku
- Gdybyś zdobyła informacje, wygrałabyś? - spytał Aomine, a ja kiwnęłam głową
- Zapewne tak - powiedziałam i udałam się do szatni.
Nie wieżę. Kim jest ten Akashi i jak jest silny? Dlaczego mam wrażenie, że coś w nim nie gra? Uch. Wkurzający typ.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro