Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4 - Pierwszy dzień

 Zbudził mnie dziś głośny dźwięk budzika. Mimo swojego wrodzonego lenistwa, wygramoliłam się z łóżka i ubrałam luźny dres. Jak zawsze z rana poszłam pobiegać. Wzięłam jeszcze tylko słuchawki i mp.4, po czym wybiegłam. Zrobiłam parę okrążeń i obserwowałam ciemne jeszcze okna. Chyba nikt poza mną nie wstaje tak wcześnie, a mówią, że to ja jestem leniwa. Nie przeczę. Ostatnio poczułam się senna, więc poszłam na dach szkoły się zdrzemnąć. 
 Po bieganiu wróciłam do domu i wzięłam szybki prysznic. Ubrałam się w nowy mundurek i ogarnęłam włosy. Najchętniej poszłabym dalej spać, ale co poradzić. Nie chcę robić problemów dla cioci Rikki. Gotowa zeszłam na dół, gdzie już czekała na mnie przyjaciółka. Wzięłam więc tylko jabłko na drogę i wyszłyśmy. Ruda jak zwykle podskakiwała ze szczęścia, a ja patrzyłam na nią jak na wariatkę. Jesteśmy takie różne, a mimo to nasza przyjaźń przetrwa jeszcze wiele lat. Może nawet całe życie. W pewnym sensie ją podziwiam, jest straszną optymistką, ale jeśli chodzi np. o koszykówkę, zmienia się nie do poznania. 

- Lucy, słuchasz mnie? - spytała rudowłosa, a ja aż podskoczyłam

- Nie, co mówiłaś? - spytałam patrząc na naburmuszoną minę przyjaciółki

- Mówiłam o wczorajszym dniu i zapytałam czy nie wpadniesz ze mną po zajęciach do ich klubu? - spytała z nadzieją w głosie

- Mówiłam ci, że nie dołączę do żadnej drużyny koszykówki - powiedziałam stanowczo

- Wiem, ale tylko popatrzeć - poprosiła z wielkimi oczkami szczeniaka

 Nienawidzę, gdy to robi. Nie znoszę! Mimo to zawsze działa.

- Niech będzie, ale tylko dzisiaj - zastrzegłam odwracając wzrok, a ona tylko krzyknęła okrzyk radości

 Nie mogła powstrzymać się od uśmiechu. Normalnie kazałabym komuś takiemu siedzieć cicho, ale Ruda po prostu jest sobą, a ja ją za to uwielbiam. Jest trochę wkurzająca, ale nie będę jej zmieniać. Lepiej żeby została taka jaka jest. Z tą myślą przekroczyłam próg nowej szkoły. Gimnazjum Tekio, słynące ze swoich drużyn sportowych, a najbardziej niepokonanego klubu koszykówki. Westchnęłam ciężko na tą myśl, ale podniosłam głowę. Ciekawe, czy dziś także postanowię, zrobić sobie drzemkę. Może lepiej nie. Powinnam wyrobić sobie dobre pierwsze wrażenie, a dopiero później rozrabiać. Dzięki temu kary będą lżejsze. Znam się na tym.

- Zamierzasz już dziś zacząć broić? - spytała moja przyjaciółka, zupełnie jakby czytała mi w myślach

- Postanowiłam, że zrobię najpierw dobre pierwsze wrażenie, a po najwyżej tygodniu pokaże prawdziwą siebie - powiedziałam, a Ruda tylko się zaśmiała

 Ona także nie była święta. Lubiła nabroić, a jak się wkurzyła, mogła zacząć nawet wyzywać nauczyciela. Pamiętam jak raz zaczęła się wykłócać z panią Bofry od historii. Nawet nie zauważyła kiedy wyzwała ją od starych meduz. 

- Wiesz ja przynajmniej nigdy nie nazwałam nauczyciela starą meduzą, ze śmierdzącym oddechem - powiedziałam uśmiechając się szyderczo 

- Przyznaj że wyglądała jak meduza, a jej oddech mógł powalić konia - powiedziała oburzona, a ja się zaśmiałam

- Lepiej pamiętaj, że czasem lepiej ugryźć się w język. To szkoła twoich marzeń, lepiej żeby cię nie wyrzucili za bluzgi - posłałam jej poważne spojrzenie, a ona przytaknęła

 Po chwili znaleźliśmy już salę. Tak jak myślałam chłopacy z Pokolenia są w starszej klasie. Nie wiem, czy się cieszyć, czy rozpaczać. Z jednej strony miło by było mieć kogoś znajomego w nowej klasie, a z drugiej wole trzymać ich na dystans. Wiem, że Ruda mi na to nie pozwoli, bo odkąd ich poznała, chodzi jeszcze szczęśliwsza niż zwykle. Jeśli to wo gulę było możliwe. Gdy weszłyśmy do klasy szepty ucichły. Popatrzyłam na moją klasę. Na pierwszy rzut oka nie wyglądała źle. Wiele osób zwróciło uwagę na moje nienaturalnie niebieskie oczy. Wyglądały wręcz jak z lodu.

- Witajcie jestem Court Rikki, a to Queen Lucy - przedstawiła nas moja przyjaciółka 

 Po chwili do sali wszedł nauczyciel, a raczej nauczycielka. Była to kobieta o czarnych włosach. Przywitała się z klasą i kazała nam się przedstawić. Podałam jeszcze raz imię i hobby. To samo zrobiła Ruda i usiadłyśmy. Dzięki bogu została jedna wolna ławka na końcu. Ja usiadłam przy oknie, a moja przyjaciółka obok. Zaczęła się lekcja. Okazało się, że nasza wycha jest nauczycielką matematyki. Najgorsze zło.

- Tego powinni zakazać - powiedziała naburmuszona Ruda, a ja popatrzyłam na nią pytającym wzrokiem - Wychowawca nauczycielem matematyki - powiedziała, a ja potaknęłam

- Też tak myślę - odparłam i spojrzałam przez okno

 Jakieś inne klasy miały teraz w-f. Nie zbyt go lubię. W starej szkole nawet często się z niego zrywałam. Mimo to miałam szóstkę na koniec. Bodź co bądź, ale akurat z tego idzie mi świetnie. Nie wymaga to myślenia, a instynktu. Podoba mi się to. 

- Zgadzam się - odpowiedziałam dla nauczycielki, która właśnie zadała mi pytanie

- Dobrze, cieszę się, że jednak uważasz. A jest coś ciekawego za oknem? - spytała, a ja westchnęłam 

- No właśnie nic - odpowiedziałam, czym wywołałam śmiech w klasie

- Więc proszę cię, abyś patrzyła na tablice - odpowiedziała i wróciła do lekcji.

 Niechętnie skierowałam swój wzrok na tablicę. Mimo to słuchałam tylko jednym uchem. Zresztą jak na każdej kolejnej lekcji. Nie wiem jak ja coś z nich zapamiętuje. Mam chyba jakiś talent do tego. Gdyby nie on miałabym beznadziejne oceny, a tak jakoś żyje. Moje oceny są zadowalające. Jedynym przedmiotem jaki lubię są języki obce. Zawsze je lubiłam. Poznawanie nowych kultur i zwyczajów jest moim powołaniem. Po lekcjach udałam się na dach. Niby jest to zabronione, ale zawsze mnie tu ciągnęło. Spokojne miejsce, z którego wszyscy wyglądają jak mrówki. Usiadłam na dachu klatki schodowej i wyjęłam talię kart. Zaczęłam je tasować, robiąc przy tym parę trików. 

- Lucy! Wiem, że tu jesteś! - krzykną ktoś z dołu

 Schowałam talie i spojrzałam w stronę głosu. Zobaczyłam rude włosy mojej przyjaciółki.

- Co się stało? - spytałam leniwie

- Miałaś pójść ze mną na trening chłopaków - powiedziała wkurzona 

- No tak, przepraszam zapomniałam - powiedziałam i zeskoczyłam obok przyjaciółki.

- No dobra, ale choć zaraz zaczną - powiedziała i pociągnęła mnie na dół

 Trzy razy mało co się nie wywaliłyśmy ze schodów, ale Ruda była tak podekscytowana, że nie zwracała na to uwagi. Na sale dostałyśmy się idealnie, gdy rozpoczęli. Usiadłyśmy na widowni, a Puda pomachała do Kise. Odmachał jej z uśmiechem i rozpoczęli grę. Muszę przyznać, że grali świetnie. Przyglądałam się każdemu z osobna i muszę przyznać, że wiem dlaczego Rikki tak ich lubi. Każdy z nich ma inny talent. Idealnie się uzupełniają. Jakby drużyna marzeń. Spostrzegłam także dziwnego zawodnika. Niski chłopak o jasnoniebieskich włosach i tego samego koloru oczach. Wykorzystuję swoją nikłą postać i sztukę misdirection. Sama czasem z niej korzystam, ale w trochę inny sposób. 

- Rikki, kim on jest? - spytałam pokazując na niskiego chłopaka

- Niezły nie? To szósty zawodnik widmo - powiedziała z dumą, a ja nie odrywałam wzroku od chłopaka 

- Ma talent - powiedziałam tylko i w ciszy oglądałam grę

 Nie przestawałam na niego patrzeć. Jest taki nienaturalnie nikły, jakby duch. Można by powiedzieć, że łączy drużynę. Dzięki jego podaniom, przeciwnicy nawet się nie skapną kiedy piłka wpadnie do kosza.

- Wiem o czym myślisz - powiedziała Rikki

 Spojrzałam na nią pytająco. Pierwszy raz od pewnego czasu spuściłam wzrok z chłopaka

- Chcesz z nim zagrać - powiedziała, a ja spojrzałam z powrotem na boisko

- Nie o to chodzi, poza tym w grze jeden na jednego nie ma szans - odparłam 

 Mecz się skończył, a ja wstałam z siedzenia i znów spojrzałam na boisko. Zobaczyłam jak duszek przybija żółwika z Aomine. 

- Jak mu na imię? - spytałam spoglądając na przyjaciółkę

- Kuroko Tetsuya - powiedziała, a ja przytaknęłam

 Razem udałyśmy się w stronę wyjścia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro