Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

18 - Nareszcie

 *Rikki*

 Lucy wypowiedziała wszystko doktorowi, a ja jak to usłyszałam, myślałam, że mu przywalę. Jak można być takim dupkiem. Powinien trzymać ją i starać się, a nie poddawać. 

- Kretyn - powiedziałam, gdy wychodziliśmy i założyłam ręce

- Jak ich słyszałaś przecież byłaś nieprzytomna? - zapytał Midorima

- To, że się nie ruszałam, nie znaczy że byłam nieprzytomna. Samo utrzymanie tępa serca i oddychanie sprawiało mi trudności - odpowiedziała

- Ale oni mówili, że twój stan jest stabilny - powiedziałam już ze łzami w oczach

- Tak stabilny, że moje serce z każdą chwilą przestawało bić - powiedziała Lucy sarkastycznie

 W tym momencie Akashi złapał ją za rękę.

- Już wszystko w porządku - powiedział do niej

- Queen, chcesz? - spytał Murasakibara wystawiając pudełko Pocky 

- Pewnie - odpowiedziała i wzięła trzy

- Ja też chce - powiedziałam szybko i zgarnęłam pięć

- Nie za dużo? - spytał patrząc na mnie

- Nie - odpowiedziałam z uśmiechem i podeszłam do Kise

- Moim zdaniem też za dużo - powiedział i zgarną ode mnie dwa

 Nim się zorientowałam zjadł je. 

- Ej! Moje było - powiedziałam oburzona

 Reszta zaczęła się śmiać. Spaliłam małego buraka. Mój wzrok skierował się ku Lucy i Akashi'emu. Szli trochę dalej i rozmawiali. Wiedziałam, że w końcu będą razem. Obstawiałam, albo jego, albo Aomine, z którym często ćwiczyła. Nie raz widziałam jak Akashi jest zazdrosny, ale nic nie robił. Może dlatego, że Lucy była wtedy szczęśliwa. Nie to nie w jego stylu. Mimo to słyszałam o nim trochę. Zresztą jak o każdym. Puki co jest vice-kapitanem, ale mam przeczucie, że jeszcze w tym roku zostanie kapitanem. A moje przeczucia, jeśli chodzi o koszykówkę, zawsze się sprawdzają. Wyjęłam i zrobiłam im zdjęcie. Jakoś zbytnio się tym nie przejęli. Niech będzie nie będę im przeszkadzać.

- To idziecie do nas? Ciocia znowu wyjechała - powiadomiłam ich

- A może pójdziemy do mnie - zaproponował Akashi - Właśnie rozmawiałem o tym z Lucy - zaraz od kiedy on się do niej zwraca po imieniu?! 

Tylko ja tak mogę!

- Mój ojciec wyjechał, więc możecie zanocować - zaproponował

- Zaraz! Od kiedy ty się do niej zwracasz po imieniu? - spytałam czerwonowłosego

- Lepsze to niż królowo lodu - wtrąciła się Lucy

- Ale tylko ja tak mogę - oburzyłam się

- Nie wymyślaj Rikkicchi - powiedział Kise

- Myślę, że każdy z nas może. Ja też wolę mówić do was po imieniu - powiedziała Lucy

- Niech będzie - zgodziłam się

- To idziemy? - spytał Akashi

- Tak - odpowiedzieliśmy chórem i ruszyliśmy

 *Lucy*

 Słyszałam, że Seijuro jest bogaty, ale nie sądziłam, że aż tak. Służba, wielkie ogrody, jak i sam dom, a nie przepraszam bardziej rezydencja. Rikki jak tylko zobaczyła to miejsce zaczęła nałogowo robić zdjęcia. Po rośliny, do wielkiej rezydencji. Po chwili miałam jej dość. Wzięłam ją za bluzkę i odciągnęłam w stronę Murasakibary.

- Potrzymaj - poprosiłam, a olbrzym wziął ją na ręce

- Kise to chyba twoja własność - powiedział do blondyna

 Tak chłopacy wzajemnie dalej mówią do siebie po nazwisku.

- Rikkicchi - powiedział i wziął ja od blondyna

- Ryota puść mnie! - krzyknęła zdenerwowana

- Co  ja mam z nią zrobić? - spytał mnie, a ja wzruszyłam ramionami

- Ucisz - odpowiedziałam

 Chłopak przybliżył się do niej i pocałował. Przestała krzyczeć i spokojnie wtuliła się w chłopaka. Na jej twarzy zagościł rumieniec.

- Nie wiem jak ją uciszyłeś pocałunkiem... - zaczęłam, ale czerwonowłosy mi przerwał

- I się nie dowiesz - powiedział i odsunął mnie od blondyna

 Ja tylko przewróciłam oczami. 

- Kto by pomyślał, że będziesz taki zazdrosny - powiedziałam lekceważąco 

Seijuro chyba się wkurzył, bo przyciągną mnie do siebie i pocałował. 

- Ucisz się - powiedział, a ja nie mogłam nic powiedzieć

 Jak on uciszył mnie jednym pocałunkiem. Zresztą przecież Ryota też uciszył Rikki jednym pocałunkiem.

- Jak wy to robicie? Też chce umieć - powiedział Daiki i spojrzał na Satsu

- Coś ci nie pasuje Dai-chan? - spytała wkurzona

- Nie nic - odpowiedział szybko i przyśpieszył tępa

 Zaśmiałam się. W końcu dotarliśmy pod drzwi rezydencji. Kto wymyślił stawiać dom tak daleko od bramy? Ale nie narzekam. Gdy tylko weszliśmy przywitała nas jedna z pokojówek.

- Dzień dobry paniczu - zwróciła się do Seijuro, a ja stłumiłam wybuch śmiechu

 Chłopak posłał mi mordercze spojrzenie i zwrócił się do służącej

- Moi przyjaciele zostają na noc - powiadomił ją i zaprowadził nas na górę

 Gdy dotarliśmy do jego pokoju nie wytrzymałam. Wybuchłam śmiechem zresztą tak jak Rikki. Tylko, że ona przestała, gdy Seijuro popatrzył na nią morderczym wzrokiem. Jednak ja nie miałam zamiaru przestać. Położyłam się na jego łóżku i zaczęłam tarzać się ze śmiechu.

- Paniczu... - powiedziałam pomiędzy wybuchami śmiechu - Naprawdę? - spytałam, a chłopak zatrzymał mnie i spojrzał prosto w oczy

- Przeszkadza ci to? - spytał zimnym głosem

 Zapewne gdyby był to ktoś inny, od razu by się uciszył, ale ja nie miałam zamiaru.

- Nie paniczu - powiedziałam z wielkim uśmiechem

 Patrzył na mnie morderczym wzrokiem, ale w końcu westchną. Wiedział, że nie wygra. Dumna z siebie uśmiechnęłam się i usiadłam normalnie. Seijuro siedział obok chyba niezbyt zadowolony. Pocałowałam go w policzek na pocieszenie. 

- To co zaczynamy? - spytała Rikki

- Tak - odpowiedzieliśmy chórem i zaczęliśmy się przygotowywać do nocowanka

______________

 Mam nadzieję, że nie jest beznadziejnie :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro