7
Jeszcze nigdy w życiu nie czułam takiego bólu psychicznego, leżę, na łóżku w którym wziął mnie mój własny brat. Peter wyszedł, a ja zostałam sama z moim oprawcą. Inaczej nie mogę nazwać Harry'ego. To on jest temu wszystkiemu winny. A teraz sobie siedzi i upaja się moim cierpieniem.
— Jesteś taka słaba — mówi głosem pełnym pogardy. — Nigdy nie będziesz dobra dopóki będziesz się użalać nad sobą. To był zwykły seks, a ty robisz z tego tragedię.
— To mój brat! — krzyczę i podnoszę się do pozycji siedzącej. Nie będę dalej leżeć przy tym człowieku. Wstaję, bo mam już na sobie spodnie, nie miałam zamiaru być przy nim pół naga.
— To mało istotne, przestań się mazać i doprowadź się do porządku. Później możesz wracać do domu. Jeśli masz ochotę to możesz się na mnie poskarżyć., ale jak pewnie wiesz mi nic za to nie zrobią, a to i tobie będą gadać. Stracisz swoją pozycję i wreszcie wylądujesz tam gdzie ten twój kochany Niall
Wstaje i podchodzi do drzwi nim jednak wychodzi na chwilę się do mnie odwraca.
— A i twoja cipka wygląda bardzo kusząco.
Mam już tego dość, nie zostanę tu ani minuty dłużej. Wrócę do domu choćbym nawet miała iść na piechotę. Wychodzę z pomieszczenia, a następnie opuszczam dom. Na podjeździe widzę jednak auto Petera. Myślałam, że odjechał.
Ma otwarte drzwi od kierowcy i pali papierosy. On zawsze tak sobie radzi ze stresem.
— Iliana — woła na mój widok. Ja jednak się nie zatrzymuje, idę dalej. On jednak wybiega z samochodu i bardzo szybko mnie dogania. — Chodź zawiozę cię do domu, potrzebujesz odpoczynku. Zapomnimy o tyn co się dziś wydarzyło i będziemy starać się żyć tak jak dawniej. Pewnie nam się nie uda, ale nie zaszkodzi spróbować — mówi patrząc na boki, i tak właśnie jest lepiej. Sama też nie chcę patrzeć mu w oczy.
— Okej — odpowiadam i sama zaczynam maszerować w stronę samochodu, zajmuje miejsce pasażera i zapinam pas. Naprawdę marzę teraz o tym by zasnąć i wmówić sobie, że to co się zdarzyło to był tylko zły sen.
— Stosujesz jakąś antykoncepcję? — pyta jak wyjeżdżamy z tego lasu.
— Tak.
— To dobrze. A skąd ci się wzięły te ślady? Kto cię dusił?
— Harry, po tym jak się dowiedział, że będę z nim współpracowała — opowiadam mu całą te popieprzoną historię. Ciężko uwierzyć, że to wszystko wydarzyło się jednego dnia, ale niestety tak jest. To jest najgorszy dzień w całym moim życiu.
— Ja pierdole, ale pech. I to wszystko przez jedną pierdoloną kartkę i kilkoma cyframi. Było się nie martwić o Horana, przecież to jego wina. Spieprzył zadanie i teraz to ty cierpisz, teraz to sam mam ochotę mu zajebać.
— Daj mu spokój degradacja to i tak wystarczająca kara.
— Szkoda, że tobie dostało się dużo bardziej — reszta drogi mija nam w kompletnej ciszy. Jak już dojeżdżamy to wysiadam z auta i szybkim korkiem idę do domu. Tym razem na całe szczęście na nikogo się nie natykam. Wpadam do swojego pokoju i zamykam drzwi przekręcając zamek. Następnie biegnę do łazienki i ściągam szybko swoje ubrania. Wchodzę pod prysznic i włączam wodę. Chociaż preferuje ciepłe kąpiele to teraz potrzebuję zimnej wody, która wszystko zmyje.
Po tym wszystkim zakładam czystą bieliznę i kładę się do łóżka. Sen jest podobno dobry na wszystko.
Nie jest mi jednak dany długi odpoczynek gdyż nie mija nawet godziny, a ktoś zaczyna się dobijać do moich drzwi. Ignoruje to, ale po chwili słyszę jak ktoś je otwiera, odwracam się i widzę uśmiechniętego Louisa.
— Chyba zapomniałaś, że ja poradzę sobie z każdym zamkiem kochanie.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro