Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7


Jeszcze nigdy w życiu nie czułam takiego bólu psychicznego, leżę, na łóżku w którym wziął mnie mój własny brat. Peter wyszedł, a ja zostałam sama z moim oprawcą. Inaczej nie mogę nazwać Harry'ego. To on jest temu wszystkiemu winny. A teraz sobie siedzi i upaja się moim cierpieniem.

— Jesteś taka słaba — mówi głosem pełnym pogardy. — Nigdy nie będziesz dobra dopóki będziesz się użalać nad sobą. To był zwykły seks, a ty robisz z tego tragedię.

— To mój brat! — krzyczę i podnoszę się do pozycji siedzącej. Nie będę dalej leżeć przy tym człowieku. Wstaję, bo mam już na sobie spodnie, nie miałam zamiaru być przy nim pół naga.

— To mało istotne, przestań się mazać i doprowadź się do porządku. Później możesz wracać do domu. Jeśli masz ochotę to możesz się na mnie poskarżyć., ale jak pewnie wiesz mi nic za to nie zrobią, a to i tobie będą gadać. Stracisz swoją pozycję i wreszcie wylądujesz tam gdzie ten twój kochany Niall

Wstaje i podchodzi do drzwi nim jednak wychodzi na chwilę się do mnie odwraca.

— A i twoja cipka wygląda bardzo kusząco.

Mam już tego dość, nie zostanę tu ani minuty dłużej. Wrócę do domu choćbym nawet miała iść na piechotę. Wychodzę z pomieszczenia, a następnie opuszczam dom. Na podjeździe widzę jednak auto Petera. Myślałam, że odjechał.

Ma otwarte drzwi od kierowcy i pali papierosy. On zawsze tak sobie radzi ze stresem.

— Iliana — woła na mój widok. Ja jednak się nie zatrzymuje, idę dalej. On jednak wybiega z samochodu i bardzo szybko mnie dogania. — Chodź zawiozę cię do domu, potrzebujesz odpoczynku. Zapomnimy o tyn co się dziś wydarzyło i będziemy starać się żyć tak jak dawniej. Pewnie nam się nie uda, ale nie zaszkodzi spróbować — mówi patrząc na boki, i tak właśnie jest lepiej. Sama też nie chcę patrzeć mu w oczy.

— Okej — odpowiadam i sama zaczynam maszerować w stronę samochodu, zajmuje miejsce pasażera i zapinam pas. Naprawdę marzę teraz o tym by zasnąć i wmówić sobie, że to co się zdarzyło to był tylko zły sen.

— Stosujesz jakąś antykoncepcję? — pyta jak wyjeżdżamy z tego lasu.

— Tak.

— To dobrze. A skąd ci się wzięły te ślady? Kto cię dusił?

— Harry, po tym jak się dowiedział, że będę z nim współpracowała — opowiadam mu całą te popieprzoną historię. Ciężko uwierzyć, że to wszystko wydarzyło się jednego dnia, ale niestety tak jest. To jest najgorszy dzień w całym moim życiu.

— Ja pierdole, ale pech. I to wszystko przez jedną pierdoloną kartkę i kilkoma cyframi. Było się nie martwić o Horana, przecież to jego wina. Spieprzył zadanie i teraz to ty cierpisz, teraz to sam mam ochotę mu zajebać.

— Daj mu spokój degradacja to i tak wystarczająca kara.

— Szkoda, że tobie dostało się dużo bardziej — reszta drogi mija nam w kompletnej ciszy. Jak już dojeżdżamy to wysiadam z auta i szybkim korkiem idę do domu. Tym razem na całe szczęście na nikogo się nie natykam. Wpadam do swojego pokoju i zamykam drzwi przekręcając zamek. Następnie biegnę do łazienki i ściągam szybko swoje ubrania. Wchodzę pod prysznic i włączam wodę. Chociaż preferuje ciepłe kąpiele to teraz potrzebuję zimnej wody, która wszystko zmyje.

Po tym wszystkim zakładam czystą bieliznę i kładę się do łóżka. Sen jest podobno dobry na wszystko.

Nie jest mi jednak dany długi odpoczynek gdyż nie mija nawet godziny, a ktoś zaczyna się dobijać do moich drzwi. Ignoruje to, ale po chwili słyszę jak ktoś je otwiera, odwracam się i widzę uśmiechniętego Louisa.

— Chyba zapomniałaś, że ja poradzę sobie z każdym zamkiem kochanie.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro